List do Świętego :)

Witajcie popołudniową porą :)

Hunger zaproponowała mi udział w zabawie "List do Świętego". Z chęcią przystałam na tę propozycję, bo pomysł na taki właśnie post gdzieś w głowie mi kołatał już od jakiegoś czasu :)



Co prawda ja jeszcze świątecznej atmosfery nie czuję do końca, ale to już tuż tuż! Planuję już rozpocząć kupowanie prezentów dla Rodziny i bliskich w przyszłym  tygodniu, więc może i atmosfera mi się udzieli :) Tymczasem pozostawiam Was z moim listem do Świętego :)


                                             

Drogi Mikołaju. 
Dzieckiem już nie jestem, ale zachcianki wciąż mam. Niestety wraz z wiekiem jestem również coraz bardziej wybredna, ale przynajmniej życzę sobie konkretnych rzeczy - to chyba dobrze, prawda? ;)



Najbardziej aktualnym chciejstwem jest róż z Bobbi Brown. Mam wielką ochotę na odcień Nectar [ to nie ten ze zdjęcia ;) ].


Divine Oil z Caudalie to niezwykle aromatyczna zachcianka. Zapach po dłuższym poznawaniu miniaturowego opakowania rzeczywiście przypadł mi do gustu. Mikołaju, jeśli masz jakieś pretensje o ten punkt listy, zgłoś się do Hexx, to Jej wina! :)



Kubki... Temat rzeka! Uwielbiam duże kubki i takie ze wzorami, ciekawymi hasłami. Kubek Now Panic & Freak Out byłby doskonałym uzupełnieniem czerwonego kubka z tej serii, który już posiadam. A ten ze zdjęcia komórkowego to kubek z Home&You - niesamowicie podoba mi się ten złoty ornament :)



Lubię piaski, ale nie szaleńczo, posiadam tylko 4 w swojej kolekcji. Ten oto Alcatraz... Rocks byłby świetnym numerem piątym, bo na jego widok lakierowe serduszko szybciej mi bije :)


Kindle kusi mnie już od dawna, idea czytania książki w dowolnym miejscu bardzo mi odpowiada :)


Cotton Balls Lights - światełka w bawełnianych kulkach są świetnym elementem wystroju wnętrz. Ja już nawet wiem, gdzie powiesiłabym swoje :)


Mikołaju, mam również ochotę na jakieś smakołyki z Soap&Glory - tyle osób je zachwala, zapachy podobno nieziemskie, miło byłoby wypróbować je osobiście :)


Drogi Mikołaju, sam na pewno świetnie wiesz, że świeczki poprawiają nastrój - spraw mi dowolną świecę z BBW :D W zasadzie to nawet nie musi być z BBW, niech tylko pięknie pachnie :)


Książki - temat rzeka, uwielbiam je dostawać :) Mikołaju, zerknij tutaj, tam jest całe mnóstwo inspiracji :) Największą ochotę mam na "Dziewczyny w podróży" :)



Tak wygląda mój list do Świętego :)
Jestem bardzo ciekawa, co w tym roku znajdzie się w Waszych listach - napiszcie koniecznie w komentarzach!

Oczywiście zachęcam Was również do zabawy i umieszczenia podobnych postów u siebie :)

1001 Pasji :)

Witam Was serdecznie :)

Jak na pewno wiecie, Hexxana z bloga 1001Pasji postanowiła zostać naszym Gwiazdkowym Aniołkiem i zorganizowała u siebie Rozdanie na Gwiazdkę. Pomyślała zarówno o osobach kreatywnych, jak i o leniuszkach, dając nam dwie możliwości udziału w zabawie. Z braku czasu i weny optowałam za opcją leniwą, ale potem wpadłam na pomysł. Dość banalny, ale jednak ;) Postanowiłam przygotować reklamę bloga Hexxany. Miejcie proszę na uwadze, że nie posiadam żadnych zdolności graficznych i manualnych :)

                                                          

Blog 1001 Pasji i jego autorka są mi bliskie od początku blogowania. 
Zawsze podziwiałam Hexx za jej przejrzyste, kompletnie wyczerpujące recenzje, świetne zdjęcia I ciekawy design. Nie oszukujmy się – tego bloga nie da się zapomnieć :) Na magiczną [ nomen omen ] atmosferę u Hexx składa się całe mnóstwo czynników [ jestem święcie przekonana, że między innymi jakieś zaklęcie, nakłaniające nas do powrotów! ] - od kontaktu z czytelnikami, serdeczności przebijającej się ze słów w każdym poście, przez śliczne makijaże, zapierające dech w piersiach kolekcje kosmetyków wszelakich, po świetne akcje [ rozdania, HexxBOX, rabaty, konkursy ], a wszystko to ma jeden wspólny mianownik – niezastąpioną Hexx we własnej osobie!



1 – zawsze czujesz się jak jeden z najważniejszych czytelników
0 – właśnie tyle nierzetelnych opinii I recenzji znajdziesz na blogu Hexx
0 – właśnie tyle nieciekawych zdjęć oglądniesz u Hexx
1 - ponad jeden milion odsłon bloga – to chyba o czymś świadczy?

Profesjonalizm
Autentyzm
Szczerość
Jakość
Indywidualizm



Jeśli jeszcze jakimś przedziwnym zrządzeniem losu [ ok, nazywajmy rzeczy po imieniu – mieliście dotąd pecha! ] nie trafiliście na bloga 1001 Pasji Hexxany – koniecznie to nadróbcie! :)

Oto Foto #1

Cześć cześć ! :)

Dziś witam Was nową serią na blogu. Ubzdurałam sobie, mam nadzieję, że słusznie, że cześć z Was zainteresują takie zdjęciowe posty. Lubię bardzo oglądać Wasze zdjęcia [ wręcz uwielbiam Piąte Oko Esa i Samsung Mix'y Aswertyny ], stąd też powstał pomysł na Oto Foto :) 

Wszystkie zdjęcia w tym poście powstały za pomocą aparatu w mojej komórce - Blackberry Bold 9700, stąd też nie porażają jakością, ale cóż - telefon mam zawsze ze sobą :) Seria nie będzie się ukazywała regularnie o ustalonej porze, po prostu kiedy zbiorę wystarczającą ilość ciekawych [ według mnie ;) ] obrazków, będę się nimi z Wami dzielić. Uprzedzam uprzejmie, że głównym bohaterem wielu zdjęć na 100% będzie Kebab - nasz pies [ labrador ], który jest moim i mojego Chłopaka oczkiem w głowie, przytulańcem, towarzyszem zabaw i nieustającym źródłem bezwarunkowej miłości :D Zawartość dzisiejszego posta obejmuje kilka ostatnich tygodni.

Jeszcze jedna prośba - pod postem znajdziecie przyciski [ nice, interesting, boring ] - zaznaczcie proszę, co sądzicie o tej serii, feedback zawsze w cenie :)


Kebab czujnym okiem nadzorował gołębia, który siedział na oknie. To zdjęcie bardzo lubię, bo dla niewtajemnoczonych wygląda, jakby doznał objawienia ;) 
     
Obok kaganki oświaty, kupione za 8 zł / sztuka w Jysk'u - no nie mogłam się oprzeć :) Były jeszcze białe i srebrne. 
     
Ostatnie zdjęcie to pierogi mojej Babci - najlepsze na świecie ruskie, gwarantuję Wam, że lepszych nie robi nikt. Nie i już!


W Hebe można znaleźć Orientanę! Nie wiedziałam, ale już wiem i bardzo mnie to cieszy. Poniuchałam sobie przez kartoniki balsamy do ciała w kostce i utwierdziłam się w przekonaniu, że moja wersja [ jaśmin i zielona herbata ] jest najlepsza :) Na razie mają tylko rzeczy do ciała, pielęgnacji twarzy nie widziałam.
     
Kebab uwielbia zajmować moje miejsce w łóżku, kiedy z niego wychodzę. W końcu wygrzana poduszka to najlepsza poduszka^^


Moje miasto we mgle. Bardzo nastrojowo! Niestety nie nastraja to też do nadmiernej życiowej aktywności ;)
     
Kebab sam w domu. Występują: Kebab i rolka ręczników papierowych w strzępach.
     
Ulubione ciasto ostatnich tygodni - zebra, z przepisu Angel - maga prosto, mega smacznie!


Perfumowa kolekcja mojej Mamy. Brałabym, zwłaszcza tego Diora ;) 
     
Kotopies i ulubiona miejscówka :)
     
Śmieszne zeszyty w Empiku, Seksmisja stara ale jara!


Uśmiechnięty psiak z nową zabawką - gumowa pachnąca piłka, która idealnie mieści się w paszczy ;)
     
Wycinanie etykietek do własnoręcznie robionych balsamów do ciała w kostce :)
     
Róż do policzków z najnowszej limitki Catrice - Rocking Royals. Tak, ma takie intensywne kolory! Tak, będę go używać :D


"Ciekawe, co będzie na kolację..."
     
Dom rodzinny. Kolekcja baranków wszelakich - nasze hobby :)
     
"Co jest, ziom?"


Dom rodzinny. Nalodówkowa kolekcja dyń ozdobnych mojej Mamy. Sama je wyhodowała :D 
     
Łepek psi ♥
     
Ulubieniec wszech czasów - OPI...Eurso Euro z kolekcji Euro Centrale. W tle mój nowy ukochany laptopek - biały Asus. Jest biały i cienki. Myszkę też mam białą. I psa też! Lans!


Wypad z Rodzicami i Bratem do Wysowej, na zdjęciu Stara Pijalnia. Było super, ale strasznie wiało ;)
     
Chillout z Kebsem, herbatką i serialem :)
     
Piernik na ciepło z konfiturą wiśniową w Wysowej :) Mniam! Wielkie mniam! :)


Kotopies, ze specjalną dedykacją dla Esa :*
     
Nowa książka dostana w prezencie - "Powtórnie narodzony" Margaret Mazzantini. Bardzo jestem jej ciekawa. Zastanawiam się, czy najpierw przeczytać książkę, czy pójść do kina na film. Jeśli jeszcze nie widzieliście traileru, koniecznie proszę nadrobić!
     
Mój tort ;) Rodzinna impreza z okazji zakończenia moich studiów wyszła całkiem nieźle, największym żartem był napis na torcie [ cukiernia, która go zrobiła, zapomniała o kropce po prof. i musiałam ją dorobić z kawałka migdała ;p ] i nieprzyzwoity kawał o księdzu. Napis dlatego, że nie zamierzam w najbliższym czasie kontynuować edukacji, a już tym bardziej do prof., a kawał dlatego, że był bardzo na fali aktualnych wydarzeń ;) [ jakby co, kawał mogę opowiedzieć w mailu ;) ]



To już wszystkie moje zdjęcia, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i udało się Wam przez nie przebrnąć ;) Napiszcie, co Was zainteresowało [ oprócz kawału ;) ] i jeszcze raz proszę o kliknięcie w ikonki boring, nice, interesting.


Piszcie, co u Was ciekawego i czy same robicie takie zdjęciowe posty!
Miłego tygodnia!

Tołpa, orzeźwiający peeling - maska

Witajcie :)

Z Tołpą szczególnie się nie lubię... 

Miałam do czynienia z nawilżającym kremem do twarzy, który mnie uczulił i skończył na szyi i stopach [ tam działał ok ], z balsamem do ciała na parafinie [ ble ble fuj... ] i super hiper żelowym specyfikiem antycellulitowym i ujędrniającym, który nie robił nic i na moje nieszczęście był wydajny... Tak więc widzicie, że jestem bardziej anty niż pro ;) Opisywany jednak dzisiaj peeling miałam w planach od kilku miesięcy, odkąd zobaczyłam go na jednym z blogów. Kiedy natrafiłam na niego na początku września w cenie na do widzenia w Rosmannie, przygarnęłam do czerwonego koszyczka :)


Peeling nabyłam w promocyjnej cenie 24 złotych, czyli prawie za połowę ceny, fajnie nie? :) Standardowa cena peelingu [ ze strony producenta ] to 42,99 zł. Peeling - maska należy do serii produktów Spa Eco, znajduje się w wygodnym plastikowym słoiku z mocnego, półprzezroczysego tworzywa. Na plus zabezpieczenie produktu - pod nakrętką znajdziemy sreberko - precz macantom! :) Wszystkie potrzebne informacje, łącznie ze składem, są nadrukowane na etykiecie, wraz z ciekawostkami. Kosmetyk jest także laureatem Best Beauty Awards In Style z 2012 roku i Stylowym Kosmetykiem 2011 Twojego Stylu. 



Konsystencja produktu jest zwarta, kremowa i gęsta, zawierająca delikatne drobinki [ polinezyjski piasek wulkaniczny, sól morska ]. Ja kosmetyk wydobywam szpatułką, którą zostawiłam sobie po peelingu Equilibra. Jest to wygodny i ekonomiczny sposób. Myślę, że producent mógłby dołączać szpatułki do tego peelingu - byłoby wygodniej :)

Peeling - maska ma intensywny zapach, który utrzymuje się na skórze przez kilka godzin po aplikacji. Jest to mocna mieszanka cytryny, werbeny i paczuli - piękny zapach, idealny na wieczorne łazienkowe sesje, nie tylko jesienne.

Peelingu - maski orzeźwiającego używam mniej więcej raz w tygodniu, na przemian z własnym, cukrowym peelingiem. Nie jest to typowy zdzierak, więc nie ma co oczekiwać mocnego tarcia, drobinki są bardzo delikatne. Służą one bardziej do masażu, lekkiego pobudzenia krążenia. Peeling nakładam pod prysznicem przy zakręconej wodzie, masując ciało okrężnymi ruchami. Przeznaczam na to kilka dobrych minut, ciesząc się zapachem. Po spłukaniu skóra jest subtelnie natłuszczona [ nie ma uczucia lepkości! ] i widocznie nawilżona

Zawsze po tym peelingu opuszczam balsamowanie ciała, również dlatego, że lubię ten charakterystyczny zapach na swoim ciele :) Nie zauważyłam przesuszenia skóry.



Orzeźwiający peeling - maska towarzyszy mi już 15 tygodni, czyli mniej więcej tyle razy go użyłam. Jak na 250 ml kosmetyk, całkiem niezły wynik, prawda? :) To, co widzicie na zdjęciach, wystarczy mi jeszcze na minimum dwa użycia.

Skład: Glycerin, Sea Salt, Cetearyl Alcohol, Betaine, Cera Alba, Polyglyceryl-3 Caprate, Orbignya Oleifera Seed Oil, Parfum, Ceteareth-20, Caprylyl Glycol, Camelina Sativa Oil, Calophyllum Tacamahaca Oil, Peat Extract, Volcanic Sand (Silica), Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool, Titanium Dioxide 

Skład jest bardzo na plus - produkt nie zawiera silikonów, parabenów, oleju mineralnego, sztucznych barwników, konserwantów. Mamy za to naturalne zdzieraki - wspomniane: polinezyjski piasek wulkaniczny i sól morską. Jest też wosk pszczeli, olej z nasion palm, olej tamanu, ekstrakt z torfu. 



Polubiłam się z tym peelingiem - maską. Moim zdaniem to świetny pomysł, żeby połączyć w jednym kosmetyku dwie opcje :) Charakterystyczny zapach przypadł mi do gustu, walory pielęgnacyjne również. Myślę, że jeśli znajdę jeszcze kiedyś ten peeling w promocji, ponownie się na niego zdecyduję. Serdecznie go Wam polecam. O ile z marką niespecjalnie się lubię, ten produkt mogę zarekomendować z czystym sumieniem [ o ile się dobrze orientuję, można go też dostać w jednorazowych saszetkach ] :)


Miałyście do czynienia z orzeźwiającym peelingiem - maską od Tołpy?
Jaki obecnie macie peeling pod prysznicem / na wannie?



P.S. Ostatnio bardzo obniżył mi się nastrój, nasilona wieloma czynnikami chandra jesienna dopadła i mnie. Pocieszcie mnie, napiszcie, że będzie lepiej! ;)

P.S. 2 dotarła dziś do mnie paczka Mikołajkowa z akcji organizowanej przez wyjątkową Hexx : + 10 do podniesienia nastroju :) Niespodzianki są super!

Essie, Head Mistress

Hej!


Pozostajemy w temacie paznokciowym. Ale spokojnie, to już ostatni taki wpis w najbliższym okresie, możecie odpocząć... kilka dni ;) W dzisiejszym poście główną rolę odgrywają super hiper smaczne i budzące miliony wspomnień... gwiazdki Milky Way Magic Stars! :D Wróciły do Polski, ale to już wiecie, bo każdy szanujący się obywatel zrobił sobie już z nimi zdjęcie i wrzucił na bloga lub facebook'a ;) No nie mogłam być gorsza, stąd dzisiejsza "scenografia" :D Drugim ważnym elementem dzisiejszego posta jest lakier do paznokci. Head Mistress od Essie pochodzi z kolekcji jesiennej 2012 o nazwie Styleconomics, kupiłam go za 9,90 zł w skepie internetowym.


To już moje drugie podejście do tego lakieru, za pierwszym razem nie polubiliśmy się, bo był problematyczny - po 2 warstwach niby wszystko było okej, ale w sztucznym świetle ujawniły się brzydkie prześwity. W świetle dziennym wszystko było okej i prześwitów nie było widać, a w sztucznym - jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki - paznokcie w łatki ;) Próbowałam to wtedy uchwycić na zdjęciach, ale nie udało się, mój skromny sprzęt tego nie ogarniał ;) Ale jeśli jesteście ciekawe, o co mi chodzi, kieruję do Urban, o tutaj :)



Niedzielnym wieczorem postanowiłam dać Head Mistress drugą szansę. Oglądając z moim Chłopakiem serial [ no dobra, kilka ;) ], zabrałam się za malowanie paznokci. Postanowiłam położyć 3 cienkie warstwy. Tym razem efekt mnie zadowolił - brak prześwitów! Tak, sprawdzałam w sztucznym świetle :D 




Head Mistress jest głęboką czerwienią, mocno nasyconą. Momentami wpada delikatnie w bordo, niestety nie widać tego na moich zdjęciach. Kolor bardzo uniwersalny, niemniej jednak mi najlepiej komponuje się z puchatym śniegiem i mroźną zimą :D Stąd też zimowe tło [ najnowszy numer Twojego Stylu :D ]. Lakier ma dość lekką, wodnistą konsystencję, ale nie przeszkadza to w nakładaniu, oraz szeroki pędzelek, co ja akurat bardzo w lakierach lubię. 3 warstwy z topem Sally Hansen Insta Dri wysychają kilkanaście minut, potem ładnie błyszczą i dobrze się trzymają. Dziś mija 3 dzień od pomalowania i myślę, że jeszcze jeden przed nami, potem zmienię, bo tyyyle cudeniek czeka w kolejce :D


Jadłyście już Gwiazdki? Ta zdradliwa, ale jakże uszczęśliwiająca przyjemność jest do dostania w Tesco za 8,99 zł :D



Taaak, dobrze się bawiłam :D



Jak się Wam widzi Head Mistress?
Macie, lubicie?

P.S. Nadałam dziś paczkę do mojej Mikołajki, strasznie się stresuję, czy przypadnie Jej do gustu! Trzymajcie ze mną kciuki! :))

Spełnij z Angel marzenia na Święta :)

Witam Was serdecznie! :)

Dziś typowo informacyjnie - Angel przygotowała wspaniałe rozdanie, w zorganizowanie którego z całą pewnością włożyła mnóstwo pracy i zaangażowania. Zdobyć można doskonale skomponowane zestawy kosmetyków - dla każdego coś się znajdzie - od kolorówki, po naturalną pielęgnację :) Ja, rzecz jasna, biorę udział. I Was do tego zachęcam :)

Klik w obrazek :)


Miłego dnia! :)

Ostrzeżenie! Lakier Bourjois 04 Amande defilé

Cześć :)

Dziś tak na szybko podzielę się z Wami tylko pewną informacją. Dość nieprzyjemną ;)
Na ostatniej Rosmannowej promocji - 40% wpadł mi w oko piękny, pistacjowy lakier w szafie Bourjois o nazwie 04 Amande defilé. Tak mi się spodobał, że powędrował ze mną do domu. Wylądował od razu na paznokciach, wszystko było super i ładnie, potem po miesiącu wylądował jeszcze raz - KLIK. Wydawało mi się, że kolor jest jakiś inny, ale założyłam, że to chyba nakrętka się w dziwny sposób odbarwiła. Potem komentarz pod postem, w którym prezentowałam ten lakier, dał mi do myślenia. Megdil [ pozdrawiam ! :* ] pisała w nim, że wolałaby kolor z nakrętki. O wszystkim zapomniałam, minęło trochę czasu i kilka tygodni temu natknęłam się przypadkiem na ten sam kolor w szafie Bourjois - wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to nie nakrętka zmieniła kolor, ale lakier! Muszę dodać, że mieszkał sobie przez cały czas w pudełku z lakierami i żadnemu innemu krzywda się nie stała...
Pooglądajcie sobie zdjęcia. 




A poniżej zdjęcie zrobione w drogerii [ telefonem, więc jakość wiadoma ;) ]


Nie wiem, czy to mój egzemplarz był felerny, może w drogerii był źle przechowywany, ale ja lakierów z Bourjois nie polecam, przynajmniej tego koloru... Lakier coraz bardziej jaśnieje w buteleczce, więc może poczekam, aż całkiem zbieleje i oszczędzę sobie kupno białej emalii? ;)
Tak sobie pomyślałam, że ostrzegę Was, bo zbliża się kolejna promocja -40% w Rosmannie ;) Ja na lakiery z Bourjois już się nie skuszę, a ten egzemplarz wędruje do kosza ...

Macie takie niemiłe doświadczenia z innymi lakierami?

Wrzosowe paznokcie: Golden Rose Rich Color 103 :)

Witajcie niedzielnie :)

Kiedy zobaczyłam informację o nowych, jesiennych kolorach lakierów z serii Rich Color od Golden Rose, wiedziałam, że kilka trafi w moje ręce. Tak się też stało kilka dni temu, kiedy byłam w Krakowie - zaglądnęłam do mojego ulubionego Firlita na Karmelickiej i nabyłam 3 lakiery ze świeżutkiej kolekcji. Dziś pokażę Wam pierwszy z nich, piękny wrzosowy kolor, którego niestety nie udało mi się w pełni uchwycić na zdjęciach. W rzeczywistości kolor jest bardziej nasycony, wpada delikatnie w fiolet - no po prostu wrzos! ;)


Golden Rose Rich Color o numerku porządkowym 103 jest kremowym kolorkiem, który kryje już po pierwszej warstwie, ale ja, dla uzyskania jak najbardziej jednolitej tafli koloru, położyłam standardowo dwie. Całość pokryłam topem Sally Hansen Insta Dri.


Wybaczcie mi proszę wygląd paznokci i skórek - kilka dni temu podczas oglądania serialu sięgnęłam po pilnik, zapominając o tym, że to nowy egzemplarz i trochę się zagalopowałam ;) Ale spoko - odrosną :) Skórki a'la Sahara natomiast powstały przy myciu naczyń, którą to czynność uskuteczniałam tuż przed robieniem zdjęć - geniusz, wiem ;)


Wrzosowa 103 od Golden Rose, jak wszystkie lakiery z tej serii, jest bardzo bezproblemowym lakierem - nie ma prześwitów, bąbelkowania i brudzenia skórek, a lakier spokojnie wytrzymuje do 5 dni z topem :) To, co widzicie na zdjęciach, jest już 3 dniowym mani.


Poniżej jeszcze zbiorowe zdjęcie moich lakierowych nowości z ostatnich tygodni:

Golden Rose Rich Color 103 na środku                                       
Golden Rose Rich Color 111 po lewej u góry                             każdy po 5,99 zł  
Golden Rose Rich Color 112 na dole
China Glaze Fois Gras                                                            z blogowej wyprzedaży za 10 zł
Orly Faint of Heart                                                                   z blogowej wyprzedaży za 5 zł


Jak się Wam podoba wrzosowy GR?
Co u Was gości na paznokciach?

L'Biotica, Biowax A + E, serum wzmacniające

Hej! :)

Pozostając we włosowych tematach, dziś opiszę serum na końcówki z Biowax'u. Dbam o moje włosy i staram się im dogodzić na różne sposoby, więc zrozumiałe i naturalne dla mnie jest to, że chronię szczególnie końcówki. Końcówki są najstarsze, najbardziej podatne na zniszczenia, wysuszenie. Już od kilku lat chronię ten obszar włosów po każdym myciu. Obecnie służą mi do tego: suchy olejek Nuxe [ KLIK ], olej makadamia i serum Biowax'u, o którym dzisiaj.



Serum kupiłam na promocji w Hebe za ok 8 zł - moim zdaniem to całkiem rozsądna cena za taką pojemność i wydajność. Serum znajduje się w poręcznej, 15 ml buteleczce z pompkowym dozownikiem. Pompka działa bez zarzutu, a rurka w środku sięga samego dna, więc nie ma problemu z wydostaniem serum pod koniec opakowania. Buteleczka jest odkręcana, więc można ją potem wykorzystać do jakiegoś innego produktu :)



Serum jest przezroczyste i ma delikatny, prawie niewyczuwalny zapach. Ma lekko lejącą konsystencję i w dotyku jest takie śliskie, po aplikacji na włosy trzeba wymyć ręce, żeby pozbyć się tego uczucia. Jedna pompka w zupełności wystarcza na pokrycie końcówek moich wilgotnych włosów, potem rękami przeczesuję całe włosy, żeby resztki rozprowadzić na długości.



Serum w żaden sposób nie obciąża moich włosów, nie zbijają się w strąki i nie są przyklpnięte. Nie utrudnia układania i suszenia. Wizualnie końcówki są lśniące, a w dotyku gładkie i miękkie. Nie zauważyłam przyspieszenia suszenia włosów, które odnotowałam podczas stosowania Macadamia Healing Oil. Zawiera silikony, ale nie należy obawiać się obklejenia włosów - wystarczy od czasu do czasu użyć mocno oczyszczającego szamponu.



Serum używam już od 2,5 miesiąca prawie codziennie i jeszcze go trochę zostało, więc jest to produkt bardzo wydajny. Moje włosy, przez to, że zazwyczaj noszę je rozpuszczone, są podatne na uszkodzenia mechaniczne [ idzie zima, będzie jeszcze gorzej - szaliki, czapki, mróz itd. ] i przez to nie jestem w stanie uniknąć w 100% rozdwajania się końcówek, czy łamania włosów przy końcach. To serum [ jak i inne tego typu produkty, które stosowałam ] jednak dzielnie chroni moje końcówki, przez co nie są tak zniszczone, jak mogłyby być i wizyty u fryzjera mogę uskuteczniać co około 4 miesiące, a nie, jak to kiedyś bywało, prawie co miesiąc.

Podsumowując - jeśli szukacie taniego i dostępnego zabezpieczacza do końcówek - to serum jest warte wypróbowania :)

Na zdjęciach świeczka, którą zakupiłam w Biedronce dzięki Aswertynie [ pokazała je u siebie, niedobra i narobiła mi ochoty! ] - Air Wick Cocoa Truffle & Creme, bardzo ładnie pachnie i ma śliczny świecznik, z którego zrobię pojemnik na pędzle, a póki co jest ozdobą zdjęć ^^

Znacie serum Biowax A + E?
Czego używacie do zabezpieczanie końcówek?

                                                                                                            


P.S. Zapraszam na rozdanie z Caudalie! 

Klik w zdjęcie :)