Nowości | Sesderma, Make Up For Ever, Inglot, Clarins, Nacomi, L'Oreal, Planeta Organica

Postu z nowościami dawno nie było, ogólnie żadnego postu dawno nie było,oto więc przed Wami coś lekkiego i przyjemnego - zakupy :)
Systematycznie schodzę z zapasów, w zanadrzu mam już na przykład tylko 2 żele pod prysznic, a nie jak to bywało dawniej - 7. W związku z tą akcją odgruzowywania niektóre rzeczy kończą się, nie mając w szufladzie zastępcy. Wtedy wyruszam na łowy. Żeby nie było, nie jest idealnie, w kategorii włosowej dalej zbieractwo, na troszkę mniejszą skalę, ale zbieractwo. Nikt nie jest perfekcyjny, takie życie ;)


Najstarszy zakup - olejek do włosów Mythic Oil. Uwielbiam i kropka. Genialnie pachnie, pięknie wygładza i nabłyszcza włosy, chroni końce i nie obciąża. Zapłaciłam niecałe 50 zł.
Zamówiłam też sobie olejek do ust z Clarinsa [ na którymś zdjęciu poniżej ], na pocieszenie po tym, jak mi się auto zepsuło, trzeba sobie jakoś radzić w kryzysowych sytuacjach, przyznacie. Olejek uwielbiam, niby błyszczyk, ale wcale się nie klei i trochę pielęgnuje usta. Polubiłam konsystencję i zapach, luksusowe opakowanie robi wrażenie. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie ze względu na cenę [ normalnie 89 zł, ja w promo zapłaciłam 59 zł ], ale ogólna idea mi się podoba, wypatrzyłam już podobne kosmetyki w ofercie Skin Food'a, nie wykluczam zakupu.

Olej z awokado kupiłam pierwotnie z przeznaczeniem do włosów, ale jakoś tak wyszło, że jeszcze tego samego dnia użyłam go do twarzy na noc i... jest moc! Naprawdę świetnie nawilża i odżywia cerę, używałam go przez cały intensywny tydzień i pomagał skórze wyglądać, jakby spała przez 8 godzin, kiedy w rzeczywistości było to bardziej 5 ;) Polecam go naokoło i już namówiłam do zakupu dwie osoby, też są zadowolone. Ten tutaj z Nacomi kosztował 12 zł w Hebe.

Dwufazowy płyn do demakijażu oczu z marki własnej Rosmanna, Rival de Loop. Jest świetny, nie piecze w oczy i za pierwszym płatkiem zmywa całość. To już drugie opakowanie pod rząd, teraz jest chyba w promocji za 4 zł, regularna cena to 6, w porównaniu z innymi, kilkunastozłotowymi płynami to super wybór :)


W Inglocie musiałam zaopatrzyć się w puder do konturowania, bo poprzedni się zwyczajnie skończył. Kupiłam dokładnie ten sam odcień, bo po co zmieniać coś, co się sprawdza? Przy okazji wzięłam mniejszą wersję utrwalacza do makijażu, bo słyszałam o nim pozytywne opinie. Użyłam na razie 3 razy, ale rzeczywiście dobrze się sprawdza - ściąga efekt pudrowości ze szpachli i przedłuża jej ogólną trwałość. Puder do konturowania - 32 zł, make up fixer - 21 zł.


Z racji tego, że nadchodzą coraz cieplejsze dni, muszę przestawić się na matowienie twarzy. Praktycznie całą zimę przechodziłam z jednym zestawieniem na twarzy - Double Wear + meteoryty Guerlain, ale teraz meteoryty będą już za lekkie i będą tylko potęgować tłustą poświatę. Chciałam kupić, tak samo jak w zeszłym roku, sprawdzony już sypki puder matujący ze Smashbox, Photo Finish cośtam, ale musieli go przecież wycofać... Za radą pani z Sephory wzięłam puder z Make Up For Ever i po wstępnych testach jestem naprawdę zadowolona, podoba mi się też bardzo ciekawe opakowanie, bo w środku nie ma otworków do wysypywania w plastiku, ale elastyczna siateczka, w którą należy delikatnie wbić pędzel i nabrać produkt, fajowe to jest. Normalna cena pudru to 169 zł, ale miałam jakieś korpo bony + zniżkę i wyszło mi 52 zł, żyć nie umierać ^^


W piątek był Pigment... Nie wiem, kto wymyślił tę drogerię, ale teraz chyba pływa w piniondzach, bo w piątkowy wieczór nie sposób było wejść do sklepu, a co dopiero coś wybrać. Jako, że w kupie siła, weszłyśmy tam w trójkę i każda z nas zakupiła kilka konkretnych rzeczy. Ja kupiłam hennę do włosów, bo to w sumie był główny powód wizyty, odżywkę do włosów [ wspominałam już, że w tym obszarze umiar mi obcy  ] i pędzel do makijażu. Henna jak ostatnio, z Lass, bo tania i dobra, odżywka z Planeta Organica, pachnie mi jakimś likierem alkoholowym i pędzel do podkładu mineralnego Anabelle Minerals. W planach miałam też podkład mineralny, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, czy mój odcień to Golden Fair czy Golden Fairest, więc zakup przełożyłam. Dzięki zebranym wcześniej pieczątkom miałam -20% na rzeczy nieprzecenione, czyli hennę i pędzel. Ceny: Henna 18,99 zł za sztukę, odżywka 10,99 zł, pędzel 35.99 zł.


Na samym końcu, bo wczoraj, był napad na aptekę. Musiałam kupić zapas zwykłych lekarstw, a przy okazji chciałam zerknąć na serum Sesdermy - zorientować się w cenach i wariantach. Nieimponujące, wręcz słabe serum napinające z linii żurawinowej Norel właśnie się skończyło, potrzebowałam czegoś nowego. Nastawiona byłam raczej na Caudalie, bo wiedziałam, że Sesderma tania nie jest. Udało mi się jednak kupić ostatni zestaw, a wiadomo, w zestawie taniej. Tak oto stałam się dumną posiadaczką serum oraz kremu z linii z witaminą C, oczekiwania są duże, jaram się już :) Zestaw kosztował 169 zł, po riserczu internetowym stwierdzam, że krem wychodzi gratis, bo każdy kosmetyk osobno kosztuje w granicach 160 zł. Dobry deal.

Po drodze były ze trzy opakowania różnych żelowych płatków pod oczy, ale darujmy to sobie, bo opakowania dawno już w koszu, a to i tak działanie tylko niwelujące optycznie "niedospanie" ;) Dezodorantów pokazywać nie będę, wszyscy i tak wiedzą, że to Nivea Dry Comfort, był jaszcze jakiś płyn micelarny z L'Oreal, ale przeciętniak, nie zasłużył na zdjęcie ;)

To wszystko na teraz. Już nie planuję większych zakupów, czuję, że uzupełniłam godnie swoje zapasy, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że wcale nie mam wyrzutów sumienia, że kupiłam za dużo lub coś niepotrzebnego. Jest progres :D