Cześć :)
Dziś tak na szybko podzielę się z Wami tylko pewną informacją. Dość nieprzyjemną ;)
Na ostatniej Rosmannowej promocji - 40% wpadł mi w oko piękny, pistacjowy lakier w szafie Bourjois o nazwie 04 Amande defilé. Tak mi się spodobał, że powędrował ze mną do domu. Wylądował od razu na paznokciach, wszystko było super i ładnie, potem po miesiącu wylądował jeszcze raz - KLIK. Wydawało mi się, że kolor jest jakiś inny, ale założyłam, że to chyba nakrętka się w dziwny sposób odbarwiła. Potem komentarz pod postem, w którym prezentowałam ten lakier, dał mi do myślenia. Megdil [ pozdrawiam ! :* ] pisała w nim, że wolałaby kolor z nakrętki. O wszystkim zapomniałam, minęło trochę czasu i kilka tygodni temu natknęłam się przypadkiem na ten sam kolor w szafie Bourjois - wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to nie nakrętka zmieniła kolor, ale lakier! Muszę dodać, że mieszkał sobie przez cały czas w pudełku z lakierami i żadnemu innemu krzywda się nie stała...
Pooglądajcie sobie zdjęcia.
A poniżej zdjęcie zrobione w drogerii [ telefonem, więc jakość wiadoma ;) ]
Nie wiem, czy to mój egzemplarz był felerny, może w drogerii był źle przechowywany, ale ja lakierów z Bourjois nie polecam, przynajmniej tego koloru... Lakier coraz bardziej jaśnieje w buteleczce, więc może poczekam, aż całkiem zbieleje i oszczędzę sobie kupno białej emalii? ;)
Tak sobie pomyślałam, że ostrzegę Was, bo zbliża się kolejna promocja -40% w Rosmannie ;) Ja na lakiery z Bourjois już się nie skuszę, a ten egzemplarz wędruje do kosza ...
Macie takie niemiłe doświadczenia z innymi lakierami?
ale niefajnie :/
OdpowiedzUsuńDziwne to. Nie spodziewałabym się po takiej marce...
OdpowiedzUsuńAni ja...
Usuńo kurcze, rzeczywiscie :O i jeszcze jaki brzydki ten kolor sie zrobil :/
OdpowiedzUsuńNiestety, nieciekawy jest teraz...
UsuńOj ;/ Może faktycznie jakiś wadliwy egzemplarz.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, ale czemu musiało trafić na mnie? ....
UsuńTo się zdziwiłam! W życiu bym nie pomyślała, że tak może się stać :/
OdpowiedzUsuńJa też się tego nie spodziewałam :/
UsuńCzasami tak się zdarza. Produkty w szafach nagrzewane są jarzyniówkami, czasami rozkręcane. Swego czasu kupiłam pomadkę Maybelline. która śmierdziała zjałczałym tłuszczem. Fuj.
OdpowiedzUsuńAnito, myślałam też o jarzeniówkach, ale akurat lakiery Bourjois daleko stoją od świetlówek w szafie marki... Nie wnikam już, niesmak pozostaje... Współczuję Ci felernej szminki :/
UsuńDziwaczne, w życiu bym nie pomyślała, że może tak się stać...
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama ;)
UsuńNie wiem co napisać. Ale dosyć popularna i droga firma nie powinna urządzać nam takich 'niespodzianek' ;/
OdpowiedzUsuńAle jaja, że tak powiem, normalnie Ci płata perfidnie psikusa ten lakier, hah. No powiem Ci, że ładnie bym się zdziwiła :)
OdpowiedzUsuńArcy Joko, wyobraź sobie moją minę po zobaczeniu lakieru w drogerii ;)
UsuńO do pierona w życiu bym go o to nie podejrzewała :)
OdpowiedzUsuńJa też nie spodziewałam się takiej niespodzianki...
UsuńAlbo ktoś na produkcji zamienił nakrętki i poszła taka partia do sprzedaży.
OdpowiedzUsuńIzis, ale on przy zkaupie miał kolor taki, jak nakrętka, dopiero potem zaczął blaknąć...
UsuńCzegoś takiego jeszcze nie widziałam. Kilka lakierów mi się rozwarstwiło, ale żaden nie zbladł :/
OdpowiedzUsuńJa też pierwszy raz się z tym spotykam, mam nadzieję, że ostatni...
UsuńA to feler westchnal seler. :D
OdpowiedzUsuńTak, jestem dziś selerem :D
Usuńale dziwne mega ;/ ciekawe czego to przyczyna ??
OdpowiedzUsuńMonico, nie mam zielonego pojęcia :/
UsuńTakiej dziwnej sytuacji jeszcze (tfu tfu!) nie miałam, ale zdarzało mi się, że pomalowałam danym lakierem paznokcie 2-3 razy i cała buteleczka była do wywalenia, bo został tam tylko jeden wielki glut! Od tamtej pory właśnie stawiam na Essie! :)
OdpowiedzUsuńGluty są mi znane, zmiana koloru - dotąd nie była ;)
UsuńMadziaku, powiem Ci, że mi Essie też gęstnieją - zauważyłam przy MCA, że jest odrobinę gęstszy niż wtedy, kiedy go zakupiłam...
No co Ty? ja jeszcze na szczęście u siebie nie zauważyłam, ale idę sprawdzić ten egzemplarz! :)
UsuńI jak? Wszystko ok? :)
UsuńTo ja muszę chyba wrzucić na bloga Essie Mint Candy Apple, który po latach stał się błękitem w butelce. A na paznokciach przechodził z mięty w błękit po kilku dniach noszenia. Widocznie miętom to się zdarza ;-)
OdpowiedzUsuńSerio? Ale lipa..... Mój MCA jedynie trochę zgęstniał, ale mam go dopiero kilka miesięcy...
UsuńCzy już mówiłam, że nie przepadam za Rossem? Może i mają atrakcyjne promocje, ale warunki przechowywania kosmetyków pozostawiają wiele do życzenia. Do tego "zezwolenie" na wąchanie, otwieranie i próbowanie kosmetyków. Okropieństwo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przytrafiło się to Tobie. Pocieszajmy się tym, że dzięki temu iż jesteś blogerką, możesz ostrzec inne osoby. Wnosisz wkład w ogólne dobro konsumenta ;)
Mówiłaś. Ja też nie przepadam. I lakierów tam więcej nie kupię - foch i juz! W ogóle kolorówkę rzadko tam kupuję, tylko na tych promo -40%, tak też będzie i tym razem, ale na pewno wezmę ostatni egzamplarz wszystkiego, z samego końca...
UsuńTeż żałuję, 20 zł w błoto... Ale masz rację, trzeba na to spojrzeć z dobrej strony :D
Always Look on the Bright Side of Life ...tutum tu tu tu tu tutum ;)
UsuńWiem, promo jest niesamowicie kuszące, tudzież nauczona doświadczeniem...
Na pocieszenie dodam, że kupiłam sobie rodzinkę esiaków i jeden okazał się podrzuconym kukułczym jajem. Zupełnie nie wiem jak nim malować pazury. Niby trwałość ok, ale zasychanie i smugi są potworne.
Siedzę i nucę jak wariatka ;P
UsuńKtóy to Essiak okazał się taki problemowy?... Ja takie przygody miałam z Bikini So Teeny...
Aaaale, dziwne :D Nie spodziewałabym się. :)
OdpowiedzUsuńFabryczna, ja również ;)
UsuńO kurcze ale zmiana! Zupełnie inny kolor, ale bajer :P choć oczywiście nie na plus, zdecydowanie bubel ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo kolorek w buteleczce wygląda prześlicznie!
OdpowiedzUsuńMi to, co się zrobiło w buteleczce, zupełnie się nie podoba ;)
Usuńniefajnie....
OdpowiedzUsuńBardzo niefajnie... :(
Usuńpogooglalam troche ten kolor i widze, ze nie tylko u Ciebie sie zmienił...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście! Bosko...
UsuńDzięki za ostrzeżenie, będę się trzymać z daleka od lakierów Bourjois.
OdpowiedzUsuńnormalnie czary mary :O
OdpowiedzUsuńCzarna magia raczej ;)
Usuńczary mary :) czyli z zielonego na niebieski? może to i lepiej hehehe ;)
OdpowiedzUsuńTak czy siak, wędruje do kosza ;P
UsuńHaha takich cudów to jeszcze nie widziałam. To chyba prawda, co mówią o Bourjois - przereklamowane i niesłusznie najdroższe z drogeryjnych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńDziś masz okazję :D
UsuńWiesz, nie znam dobrze marki, mam jeden tusz - taki sobie i róż - świetny, ale też uważam, że ceny zbyt wysokie...
Czasem biorę do ręki coś z displeja i jest ciepło-gorące. Dotyczy to nie tylko Rossmana ale także Sephory, gdzie po krótkiej sprzeczce z Panią dostałam korektor z szuflady pod displejem a nie ugotowany egzemplarz z półki. Nie ma się co dziwić że psują się za szybko...
OdpowiedzUsuńJa i tak staram się zawsze brać rzeczy, które stoją daleko od jarzeniówek... Chyba zacznę praktykowac Twoją metodę :D Choć nie wiem, czt w Rosmannie zadziała ;)
UsuńPierwszy raz coś takiego widzę! Magiczny lakier Ci się trafił :)
OdpowiedzUsuńTaniko, ja też wcześniej się z taką magią nie spotkałam ;)
Usuńszok*.* mi się z żadnym lakierem tak nie podziało, może to rzeczywiście tylko taki egzemplarz Ci się trafił:/
OdpowiedzUsuńNiestety... Ja już więcej po lakiery z tej firmy nie sięgnę...
UsuńJeszcze zrozumiałabym lakier za 2 zł, ale te normalnie kosztują ponad 30 zł...
Może producent uznał, że to nuda stale ten sam kolor w butelce ;)
OdpowiedzUsuńHaha, Gosiu, niezłe wytłumaczenia :D
UsuńO kurcze, szok po prostu...
OdpowiedzUsuńwow, no coś takiego to mi jeszcze się nie trafiło :O
OdpowiedzUsuńI oby Ci się nigdy nie przytrafiło! :)
Usuńwow :O brak słów, aż nie wiem jak to skomentowac, bardzo dziwne! z początku myślałam że pokazujesz 2 zupełnie inne lakiery
OdpowiedzUsuńA tu niespodzianka - to jeden i ten sam :D
UsuńAle Ty masz pamięć, Kobieto :D Ten odcień nakrętki kojarzy mi się z delikatnie rozbieloną pistacją, miałam niesamowitą chrapkę na taki kolor swego czasu. Podejrzewam, że chciejstwo odrodzi mi się na wiosnę/lato przyszłego roku ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to co to? Zaczarowany lakier? Pamiętam, jak Karotka narzekała na Boom Boom Room, który płowiał jej na paznokciach (ale nie tuż po wyschnięciu, a kolejnego dnia *czy po kilku godzinach?). A widzę, że Pani Skeffington zauważyła też zmianę koloru MCA. Nie rozumiem :/ Mnie to na szczęście nie spotkało z żadnym lakierem, ale takie sytuacje nadzieją nie napawają.
Wybiórczą ;) Powiem Ci, że mi już chciejstwo na ten kolor przeszło przez ten egzemplarz ...
UsuńJa też nie rozumiem, takie rzeczy nie powinny się zdarzać w kosmetykach za takie ceny...
Ja znalazłam jeden taki, który potencjalnie mógłby moje chciejstwo zaspokoić, ale naczytałam się, że wymaga trzech, lub czterech warstw do ładnego wyglądu, a jakby tego mało było, występuje w dwóch wersjach kolorystycznych, lol.
UsuńTakie rzeczy w ogóle nie powinny się zdarzać, no bo jakieś niepożądane reakcje muszą zajść w takim lakierze, by zmienił kolor :/ Poza tym, ciekawe, od czego to zależy i skąd to się bierze, bo nie każdy egzemplarz takie przeobrażenie kolorystyczne przechodzi. A nie sądzę, by Dziewczyny (Ty, Karotka, Skeff) źle przechowywały swoje lakiery, więc ten punkt odpada...
Jaki to lakier? :) O dwóch wersjach kolorystycznych tego samego lakiery słyszałam tylko w przypadku Fiji, są inne takie gagatki?
UsuńMasz całkowitą rację, że coś jest nie tak... W sumie mogłabym napisać do firmy, ale pewnie i tak nikt mi nie odpisze ;) Wiesz, Lipstick and Kids pisała w komentarzu powyżej, że nawet w Sephorze od jarzeniówek kosmetyki się prawie gotują, więc może to też zależy od tego, jak sklepy i dystrybutorzy przechowują towar? Tak czy siak niemiła sytuacja i mnie zraziła...
Lakier, o którym myślę, to Gargantuan Green Grape z OPI, w wersji pierwotnej - tej zielonej, nie miętowej. Podoba mi się bardzo, ale zdecydowanie bardziej w cieplejszym i słonecznym okresie. Na ten moment jest, jak dla mnie, zbyt letni, więc też nie do końca czuję jego urok :)
UsuńA pośród Essie znam kilka przypadków dwóch różnych odcieni o tej samej nazwie... Oprócz Fiji, to Allure i Mademoiselle też zostały wypuszczone w różniących się od siebie wersjach. Nie mam pojęcia dlaczego. No i Bikini So Teeny, którego formuła potrafi się tak bardzo różnić.
Wiesz, napisać zawsze można, mam wrażenie, że firmy coraz bardziej liczą się z opiniami i zadowoleniem klientów, pod różnym kątem. Ponadto starają się jednak na różne sposoby zainteresować, no i zatrzymać nabywców. Kto wie, może Twoje uwagi nie zginęłyby w gąszczu innych maili :)
A co się tyczy przechowywania kosmetyków w drogeriach. Oni niby wymieniają te standardowe lampy na nowsze technologicznie, ale ostateczny efekt jest, jaki jest. Ja też zawsze proszę o kosmetyki z szuflady, bo te stojące bezpośrednio przy lampach są czasami tak nagrzane, że aż nie chcę myśleć, co się w środku z zawartością dzieje :/ A w przypadku kosmetyków szczególnie wrażliwych na temperaturę, cała ich dobroć wraz z tym umyka :/
Powiem Ci, że żadne awerja tego OPIka do mnie nie przemawia ;) Ale to pewnie dlatego, że nie było Twojej prezentacji ;) O Bikini mi nie przypominaj ;) Ja już go wyparłam z pamięci, wiem, że i u Fraise pierwsza próa bez szału poszła...
UsuńNo to może napiszę, w ramach rozrywki popołudniowej :) Dam znać, jak się sytuacja bedzie rozwijać :)
Wczoraj, nauczona doświadczeniem, poprosiłam o podkład z szuflady w Hebe, pani na szczęście nic nie gadała, więc mam nadzieję, że mam nówkę sztukę :D
hmmmm dziwna sprawa, oczywiście bardzo nieprzyjemna bo rzeczywiście kolor nakrętki jest dużo ładniejszy...szkoda :/
OdpowiedzUsuńTeż bardzo żałuję...
UsuńCuda niewidy. Kiedyś słyszałam, że światło w szafach z kosmetykami wpływa na ich jakość.
OdpowiedzUsuńMellody, owszem, bo jarzeniówki wydzielają ciepło i jak kosmetyki stoją tygodniami obok takiej lampki, to na pewno im dobrze nie robi ;) Może to wina światła w tym przypadku, może nie, ja już się uprzedziłam do lakierów z Bourjois...
UsuńMoże i przechowywanie, może światło. Najgorszy problem to i tak chyba klienci, którzy odkręcają wszystko prócz testerów, a później przynosi się do domu taki tusz do rzęs, który ledwo żyje...
OdpowiedzUsuńZauroczona, tu się zgadzam, w Rosmannie niestety nikt tego nie pilnuje :/
UsuńFaktycznie dziwna sprawa..
OdpowiedzUsuńBardzo dziwna...
Usuńhmmmm jakieś czary mary czy co? :)
OdpowiedzUsuńmoże Twój egzemplarz był jednym na milion? :D
No to miałam wątpliwe szczęście na niego trafić ;)
Usuńw totka szybko zagraj, zanim Cię passa dobra opuści :D hyhy
UsuńMówisz? ;) To może spróbuję :D
Usuńwow, jaki szok. Pierwszy raz widzę coś takiego! Ale może to był jakiś konkurs i coś wygrałaś, bo masz zaczarowany lakier?:D
OdpowiedzUsuńTo gdzie są moje nagrody? ^^
UsuńAle numer! Już po zakrętce widać, że coś jest nie tak - bo nie blaknie razem z lakierem ;);)
OdpowiedzUsuńNiespodzianka pełną gębą...... szkoda tylko, że nie w tę stronę, co trzeba.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję... Nawet bardzo...
UsuńJakie czary mary zrobił ten lakier, a ja myślałam, że może w sklepie pomylili nakrętki. :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie ;)
UsuńWow, wygląda jak zupełnie inny lakier. Nie pomyślałabym, że to to samo.
OdpowiedzUsuńA tu niespodzianka ;)
UsuńO Boże, ale jaja :-D Jestem naprawdę w szoku jak lakier mógł aż tak zmienić kolor!! To wręcz niesamowite...
OdpowiedzUsuńPrawda? Masakra...
Usuńojejku, to okropne :( człowiek chce sobie pomalować paznokcie pistacją, a tu w szufladzie sama mięta :P a tak serio, nie widziałam jeszcze takiej lakierowej historii. za to przy okazji niedawnych porządków w moich lakierach odkryłam, że całkiem rozwarstwił się biały lakier od Paese - jedyny, jaki mam tej firmy i nawet nie zdążyłam go użyć. Ważny jeszcze ponad pół roku. Kolejny dowód na to, że z Paese coś jest mocno nie halo
OdpowiedzUsuńPaese w ogóle nie lubię, ta firma mogłaby jak dla mnie nie istnieć ;)
UsuńDziwaczne te lakierowe historie :/
strasznie dziwna sprawa...
OdpowiedzUsuńniestety...
Usuń