Missha Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil, czyli olejowe oczyszczanie twarzy po azjatycku :)

Witajcie serdecznie! :)

O olejkach do zmywania makijażu słyszała już chyba każda z nas, o metodzie OCM też było głośno, a dwufazowe płyny do demakijażu, składające się z olejowej części w łazience gościła większa część damskiej populacji ;) Temat szeroki i obejmujący swoimi olejowymi łapkami całe tabuny produktów i specyfików. Dziś będzie o jednym z nich, o olejku do demakijażu firmy Missha - Flower Bouquet Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil. Nazwa długa jak Mur Chiński, ale cóż - marketing to marketing - produkt trzeba jakoś chwytliwie nazwać ;)


Kiedyś w rozmowie z Lipstick And Kids uświadomiła mnie Ona, że mleczko do demakijażu, płyn micelarny i mycie twarzy żelem często nie jest wystarczające do pozbycia się silikonów z produktów makijażowych ze skóry. Jako zawodowa panikara, widząc oczami wyobraźni horrendalne silikonowe warstwy na cerze i duszącą się pod nimi skórę, pobiegłam do komputera, spędziłam kilkanaście minut na ebay'u i kliknęłam ten oto olejek, który podziwiacie na zdjęciach. Doszedł do mnie z Singapuru w niecały tydzień [ Poczto Polska - ucz się! ] i od razu został wypróbowany. Kosztował około 12$, co w przeliczeniu dało troszkę ponad 40 zł, a przesyłka była darmowa. Za tę cenę otrzymujemy 150 ml olejku do demakijażu.


Missha Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil znajduje się w poręcznej, smukłej plastikowej butelce z pompką, która sięga samego dna, więc liczę na to, że nie będzie problemu z wydobyciem olejku do samego końca użytkowania. Pompka działa sprawnie, można ją na czas podróży zablokować dołączoną zatyczką - sprawdziłam, nic się przy przewożeniu nie wylewa. Zamówiony olejek przychodzi do nas w kartoniku, na którym są nawet nadrukowane informacje po angielsku! :) Jest data produkcji, termin przydatności po otwarciu i skład. 


Podoba mi się uroczy design olejku. Nadrukowane na przezroczystej butelce różowe kwiatki wyglądają ładnie i cieszą oko - lubię takie detale :) Ten sam wzór jest na pudełeczku. Z serii Flower Bouquet Missha wypuściła jeszcze dwa inne olejki - konwaliowy i irysowy, które mają równie ładne opakowania, w kolorach zielonym i fioletowym [ możliwe, że kiedyś i one zawitają u mnie :) ]. Olejek ma zapach, ale jest on zupełnie nienachalny, podczas aplikacji prawie w ogóle go nie czuję. Jest lekki, kwiatowy.


Olejek oczyszczający Missha jest piekielnie wydajny. Wróćcie teraz proszę do pierwszego zdjęcia w poście i zobaczcie, ile go zużyłam. Zgadniecie, ile mi zajęło zużycie takiej ilości? Miesiąc! Równy miesiąc :) Olejku używam codziennie od 16 grudnia. Nieźle, prawda? Wróżę, że Missha Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil będzie ze mną jeszcze około 4 miesięcy. Wynik naprawdę świetny, jak na stosunkowo małą pojemność [ 150 ml ].

Jak używam olejku? Najpierw zmywam oczy płynem micelarnym lub mleczkiem do demakijażu Caudalie [ Missha i z oczami sobie świetnie radzi, ale niestety pozostawia mgiełkę na oczach ], potem wyciskam trochę olejku na palce i rozsmarowuję na twarzy, w miarę potrzeby dokładając kolejną porcję. Masuję twarz przez chwilę, potem zwilżam ręce i masuję dalej - olejek zamienia się w delikatną piankę, taką jakby emulsję. Wszystko zmywam z twarzy wodą i przystępuję do mycia żelem. Proste, prawda? Olejek nie zostawia żadnej tłustej czy lepkiej warstwy na skórze, zmywa się wodą w 100%.


1 - podkład, kredki do oczy, pomadka zwykła i matowa, róż do policzków i cienie do powiek
2 - nałożyłam olejek Missha i wmasowałam go w skórę
3 - zwilżyłam całość i pomasowałam
4 - spłukałam wodą i gotowe!

Missha Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil świetnie rozpuszcza wszelki makijaż - od kredek do  oczu, eyelinerów, tuszu do rzęs, przez podkład, puder, krem BB itd. Odkąd zaczęłam używać olejku zauważyłam, że po całkowitym demakijażu i myciu twarzy pielęgnacja [ kremy, olejki, serum ] wchłania się szybciej, a i niedoskonałości pojawia się odrobinę rzadziej i mniejsze. Używam olejku również w dni, kiedy nie mam na sobie makijażu, ale chcę porządnie zmyć wszelkie zanieczyszczenia i filtr przeciwsłoneczny z twarzy.


Skład olejku do demakijażu Missha niestety daleki jest od naturalności i już na drugim miejscu ma parafinę [ nie wiedziałam tego przed zakupem, bo nie mogłam znaleźć składu, sierota ze mnie ;) ]. Są też ekstrakty z wiśni japońskiej, rododendronu i kamelii japońskiej. Nie zauważyłam jednak żadnych negatywnych skutków używania tego olejku z parafiną, choć bałam się tego na początku. Wychodzi jednak na to, że taki maksymalnie minutowy kontakt olejku z moją skórą nie ma żadnego wpływu na jej stan :) Sprawdzałam też skład olejku myjącego z Sephory przy ostatniej tam wizycie - ich olejek ma parafinę na pierwszym miejscu.

Ja z olejku Missha Cherry Blossom Fresh Cleansing Oil jestem bardzo zadowolona i z chęcią sięgam po niego przy codziennym demakijażu - łatwa i wygodna aplikacja, ciesząca oko buteleczka i świetne działanie przemawiają na jego korzyść. Z chęcią w przyszłości wypróbuję inne warianty z tej serii :)

Jak jest u Was? 
Stosujecie olejki myjące? 
Macie swoje ulubione? :)





P.S. Od kilku dni możecie znaleźć mojego bloga na Facebook'u. Tak, przełamałam się i założyłam tam stronę. Nie obyło się bez kilku perypetii, ale na szczęście Narzeczony informatyk wszystkiemu zaradził i jeszcze mi zrobił takie ładne okienko w pasku bocznym, widzicie? :) Serdecznie zapraszam do dołączenia. Będzie się działo! Już wczoraj oglądać można było moją stopę i zdechłego psa, dziś moją twarz - emocje sięgają zenitu! ;)

125 komentarzy:

  1. Ja miałam olejek myjący z Biochemii Urody, świetnie się spisywał :)
    Idę Cię lajkować :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam olejki myjące :) a od czasu PreCleanse przechodzę na nowo objawienie :D

    Fajnie, że Ci się sprawdził :) Mnie do azjatyckich cudów nie ciągnie od tej strony, za to mam na oku olejek Kanebo jak tylko wykończę to co mam. O dziwo nieźle wspominam też rumiankową propozycję z TBS i dała radę z demakijażem, bez szczypania! łącznie z oczami. Nawet nie pytaj jak do tego doszło, bo sama z siebie nie posunęłabym się do takiego kroku :D

    Znalazłam Cię na FB już wcześniej i nic nie powiedziałaś, foch :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero poznaję ten olejkowy świat, ale czuję, że zadomowię się na dobre :)

      Mnie z kolei do azjatyckich cudów cięgnie bardzo mocno, już szykuję się do kolejnego zamówienia :) Ten rumiankowy krem również mnie niteresuje, może kiedyś go dołapię, interesuje mnie również ten balsam oczyszczający Take The Day Off z Clinique.
      Teraz jestem ciekawa przez Ciebie! Opowiadaj ;)

      Cieszę się ogromnie :* Nie powiedziałam, bo byłam w trakcie ogarniania, wybacz ;) :*

      Usuń
    2. Ja musiałam trafić na odpowiednie, bo choć zaliczyłam przygodę z BU to nie końca było to... Potem apteka, ale nadal niedosyt. No i na mojej drodze stanął PreClenase a potem Kanebo i... Eureka! :D
      Będę pisać o nim u siebie, zasłużył na mini recenzję :) więcej nie zdradzę. Pojawi się wątek procentowy w tle :)))

      Usuń
    3. A czemu BU Ci nie przypadł do gustu? Bo myślałam nad nim.
      Wątek procentowy? Coś przeczuwam, że mamy podobnie ze zmywaniam makijażu po imprezie, tak? Choćby się świat walił, a ja była po spożyciu ponad miarę, makijaż muszę zmyć! Nigdy jeszcze nie poszłam spać bez zmycia twarzy ;)

      Usuń
  3. nie wiem jak to jest, ale parafina zawarta w azjatyckich kosmetykach nie wpływa niekorzystnie na stan mojej cery, a ta z europejskich juz tak. zagadka.
    ja do demakijażu twarzy używam olejku dwufazowego, którym zmywam oczy;) i się sprawdza. nie oznacza to, że pogardziłabym taką zgrabną misshą. co to to nie;) całe szczęście, że nie ogarniam ebaya, bo to byłby krach ostateczny dla mojego portfela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Callofbeauty, u mnie parafina w kremach czy podkładach potrafi zrobić krzywdę, ale w specyfikach nakładanych na krótko nie ma tego problemu :)
      Jaza dwufazami nieszczególnie przepadam, do oczu preferuję micele :)
      Moja Droga, ebay jest prostszy niż myślisz! Spróbuj ;)

      Usuń
    2. Słonce mnie potrafi zapchać nawet deszcz;) Ale teraz tak myślę, że troche skłamałam, bo nieprzyjemności miałam z bb kremem skin79;) ups. przepraszam. zapomniałam, bo dawno było;)
      Żaden micel nie domywa mi tuszu, więc dwufaza u mnie jest koniecznością.
      m. do ebya podchodziłam tysiące razy, ale za bardzo między nami iskrzy. dałam spokój. kupuje na allegro;)

      Usuń
    3. Haha, wybaczę ;) Mnie też niektóe kremy BB azjatyckie potrafią zapchać, dlatego cieszę się zawsze z próbeb, bo w ciemno nie lubię ich kupować :)
      Allegro ma mniejszy asortyment, więc bezpieczniejsze dla portfela jest... trochę ;)

      Usuń
  4. Ja baaardzo lubie olejki od shu uemura. Teraz przyszlo moje azjatyckie zamowienie i zaczelam uzywac. Mam tam min olejek :-)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam styczności z Shu Uemurą jeszcze, może kiedyś :)

      Usuń
    2. Masz czas na pewno. Ten Twoj olejek wydaje sie byc bardzo ciekawy :-D

      Usuń
    3. :) Missha jest bardzo fajna, zupełnie nie żałuję zakupu :)

      Usuń
    4. I dobrze :-D a gdzie ja zakupilas jesli mozna spytac?

      Usuń
    5. Ireno, kupiłam na ebay'u :) Zawsze tam się zaopatruję w azjatyckie kosmetyki i jeszcze nie miałam żadnej wpadki - wszystko dochodzi w miarę szybko, bez obrażeń transportowych i zawsze dostaję próbki.

      Usuń
  5. Ja tam miałam kiedyś specjalną piankę do zmywania kremów BB. Była ok, ale chyba jednak bardziej ufałabym właśnie olejkom, chociaż.. Kupiłam ostatnio Aleppo i nie oddam za żadne skarby ! :D Nic tak szybko i bezboleśnie nie zmywało mi makijażu, a dodatkowo skóra zostaje nawilżona.
    Uwielbiam azjatyckie (szczególnie koreańskie) produkty, ale czasem pod nosem też można trafić na fajne, a całkiem niepozorne kosmetyki (o ile mydło można nazwać kosmetykiem ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się kiedyś nad taką pianką dedykowaną kremom BB, ale w końcu nie kupiłam, też chyba bardziej ufam olejkowi :) Miałam kiedyś kawałek Aleppo, ale u mnie tak sobie się sprawdzało - makijażu nim nie zmywałam.
      Ja ostatniowłąśnie mam fazę na azjatyckie kosmy :D Nie wykluczam jednak naszych, bo masz rację - często można znaleźć cuda :)

      Usuń
    2. Dobrze, dobrze, że Cię wzięło na takie kosmetyki, znowu będę miała co podglądać :D
      U mnie szykują się powoli 2 recenzje kremów BB (w porywach do trzech) i kilka maseczek dostępnych u nas :))

      Usuń
    3. Haha, zapraszam :)
      Ja się ostatnio zakochałam w próbce kremu BB z Tony Moly - Expert BB Cream i za niedługo na pewno go kliknę :) Chętnie poczytam też o bebikach u Ciebie!

      Usuń
  6. Ostatnio polubiłam olejek do kąpieli, ale na twarz jeszcze się nie odważę zastosować. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margotko, spokojnie, wszystko przyjdzie z czasem :D

      Usuń
    2. Ale za to masz buziaka za polecenie Caudalie. Ostatnio nabyłam wodę rozświetlającą i fluid matujący. Woda sprawuje się wyśmienicie, a fluid... cóż, po nowych lekach już nie cierpię z powodu przetłuszczania cery, ale musiałam wypróbować. Jak na kosmetyk, który ma przeciwdzialać błyszczeniu, jest wyjątkowo łagodny dla skóry. Nieźle spisuje się pod makijażem.
      No i wpadłam, na pewno kupię więcej produktów Caudalie! :)

      Usuń
    3. O widzisz! Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona!:)
      Moim zdaniem woda rozświetlająca to trochę pic na wodę, bo ja działania żadnego nie odnotowałam, ale zapach ma świetny przynajmniej :) Fluidumatującego nie miałam, ale podejrzewam, że ma równie lekką formułę i działanie jak sorbet nawilżający, który uwielbim :)
      Będę czekać na Twoje recenzje! :)))

      Usuń
  7. Nie, od olejków trzymam sie z daleka - nie chce mi się z nimi babrać, o nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta parafina mnie trochę wystraszyła, mam wrażenie, że oczyściłby mi twarz z silikonów, a potem zapchał pory parafiną.. Sama nie wiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśniee nie zapycha, a ja mam skórę skłonną do tego :)

      Usuń
  9. Jaka śliczna szata graficzna, urzeka mnie ten olejek na niego patrzę :) Nie używam żadnego olejku, ale jestem taką panikarą jak Ty i chyba spróbuję również tej metody :) A myślisz, że z naszych rodzimych olejków to musi być jakiś taki specjalny do tego celu, czy można spróbować jakiegoś np. z Alterry albo coś podobnego? Przyznam szczerze, że jestem zielona w tym temacie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Foreverglam, pewna nie jestem, ale wydaje mi się, że z takich zwykłych olejków to można zrobić jedynie mieszankę do OCM, a to trochę inaczej przebiega. Wiem jednak, że Biochemia Urody ma własny olejek myjący, Sephora i MAC również :)

      Usuń
  10. Fajny, ale ja ostatnio zakochałam się w Cethapilu, bo dopiero go odkryłam jak już wszyscy zapomnieli o nim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bisiu, mnie Cethapil jakoś nigdy nie przekonywał, ale ważne, że Tobie służy i się sprawdza :)

      Usuń
  11. Na razie poznałam olejek Ziaji, ale bardzo mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za Ziają jakoś nie przepadam, ale może i ich olejku spróbuję kiedyś :)

      Usuń
  12. Śliczny ma design no i ja uwielbiam takie zagraniczne perełki. Olejku do demakijażu w sumie nigdy nie miałam, ale muszę bliżej zapoznać się z tą teroią jakoby zwykły demakijaż plus żel nie zmywał wszystkiego :) Trochę nie chce żeby to była prawda i okazało się, że i tak mam "coś" na buzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, szata graficzna jest przeurocza :)
      Ja tam na wszelki wypadek wolę stosować olejek, na zasadzie, że przezorny zawsze ubezpieczony ;)

      Usuń
  13. Jeszcze nigdy nie stosowałam olejku do demakijażu. Używam płynu micelarnego oraz pianki.
    Ten olejek rzeczywiście cieszy oko i wygląda bardzo kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, u mnie micel i pianka również pomagają, ostatnio stawiam na demakijaż wieloetapowy :)

      Usuń
  14. Ciekawa sprawa :) Osobiście stosuję micel i piankę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Infinity, jak pisałam wyżej, u mnie ostatnio demakijaż przebiega wieloetapowo i bardzo sobie chwalę takie działanie. Najpierw zmywam oczy micelem, potem w ruch idzie ten olejek, następnie myję twarz żelem, na końcu jeszcze tonik :)

      Usuń
    2. Czytałam, czytałam :) Co do toniku to miałam kilka, ale żaden mnie nie porwał. Czaję się teraz na tonik PAT&RUB.

      Usuń
    3. Oj, ja też mam na niego chętkę, może kiedyś go dorwę :)

      Usuń
  15. Ja używam micela z biedronki :) nie miałam jeszcze żadnego olejku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Micel z Biedronki to także mój ulubieniec :)

      Usuń
  16. Ciekawie to wygląda, nie używałam jeszcze olejku do mycia twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Olejek do twarzy u mnie to już wyszły level.... :D

    Poszłam i polubiłam Cię - masz na dobry początek. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być wyższy level :D

      Usuń
    2. Czemu wyższy? Nie przekonuje Cię?
      Och, dziękuję! :D

      Usuń
  18. Ja nadal nie mogę wykończyć mojego myjadła Etude House - wprawdzie nie jest to olej ale zawiera sodę i jest prawdziwym rozpuszczalnikiem ;) W kolejce czeka zmywacz do BB z Face Shop'u ale kiedy się doczeka, to trudno mi oszacować :P

    Nie uważasz, że to okropne ilu kosmetyków trzeba użyć do oczyszczenia skóry? Mnie to czasami przeraża :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o Baking Powder Foam? Mam sporą odlewkę tego produkty, użyłam na razie 2 razy, ale fajowy jest :)

      Oj tak... Ale przynajmniej potem możemy się cieszyć piękną i zadbaną skórą i za lat kilka [ naście ] będziemy piękniejsze od rówieśniczek :D

      Usuń
    2. Dokładnie o nim mówię :) Mam go już prawie rok (!) i nadal się nie skończył XD

      Ja mam nadzieję, że te wszystkie zabiegi naprawdę dadzą efekty - np. moja mama regularnie mnie straszy, że zniszczę sobie skórę tymi wszystkimi kosmetykami :P

      Usuń
    3. O, wow, serio? O.O Nieźle!

      Taaaak, pamiętam, jak moi rodzice też mi tak mówili ;P Niby wcześniej ludziom wystarczało i mydło, ale po co się ograniczać, skoro mamy tyl fajnych kosmetyków? Poza tym ja naprawdę uważam, że dbanie o skórę nam się za kilka lat odpłaci z nawiązką :)

      Usuń
  19. Mam jeszcze olejek z BU fajny jest nie mam zastrzeżeń :)
    Ślicznotkowany jest taki cały Twój koreański kolega :)
    Świeczuszka odpalona jak się sprawuje ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam też o wypróbowaniu tego z BU, ale Hexx coś pisała, że jej nie spasował...
      Ślicznotkowaty, zdecydowanie - uwielbiam używać łądnych kosmetyków, taka sroka ze mnie ;) Apropos - jak Twoje stópki? :D
      Świeczuszka przeurocza :* Niestety prawie wcale nie pachnie, ale przynajmniej jest klimatycznie i myślę sobie o Tobie :D

      Usuń
  20. Zmywanie makijażu olejkiem jakoś do mnie nie przemawia. Mam chyba uraz po płynach dwufazowych, które zostawiały tłustą powłokę na buzi. Dobrze, że mój żel radzi sobie w stu procentach z domyciem wszystkiego :) Masz ode mnie lajka na FB i ide oglądać coś tam nawrzucała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyno, przy tym olejku tłustej powłoki nie ma, ale wiem o czym mówisz i rozumiem Twoje obawy. Nic na siłę :)
      Zapraszam :)

      Usuń
  21. od dawna jestem zakochana w olejkach myjących. uwielbiam te z Biochemii Urody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BU jeszcze nie próbowałam, może kiedyś :)

      Usuń
  22. Wizualnie bardzo mi się podoba,ach ten róż i kwiatuszki :D Nigdy nie myłam twarzy olejami,ale po tym poście czuję się przekonana i jeśli po tygodniu nadal będę,to może i zgłębię temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonuje opakowaniem, prawda? :)
      Rozumiem, musisz przemyśleć, czy to Ci jest naprawdę potrzebne ;)

      Usuń
  23. Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do zamawiania azjatyckich kosmetyków, nie mam do nich zaufania :< Jeżeli już coś trafi w moje ręce używam tego z wielką obawą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam takich obaw, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się po azjatyckich kosmetykach żadne uczulenie czy nieprzyjemności :)

      Usuń
  24. O kurczaki, chcę to! Też ze mnie panikara ogromna, chucham i dmucham jakbym skórę niemowlaka miałam...może i mam po tej dawce retinoidów jakie jej funduję ;) Jak nie będzie znowu mojego mydła alepp, to biorę się za poszukiwanie tego olejku, a co! raz się żyje :))

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja zakochalam sie w dhc. Niestety jak poszukalam naturalnego olejku (joik) to zupelnie mi nie podszedl. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o DHC, będę musiała poczytać :)
      Szkoda, że naturalny Ci się nie sprawdził...

      Usuń
  26. Nie używałam jak dotąd takiego olejku do twarzy. Prezentuje się nieźle, tylko niestety ja muszę uważać na takie kosmetyki, bo lubią mnie uczulać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Youdeetah, czasem lepiej nie ryzykować, choć ja cieszę się, że spróbowałam :)

      Usuń
  27. Ależ teraz mam na niego ochotę! Właśnie szukam czegoś do mycia twarzy!

    OdpowiedzUsuń
  28. Słyszałam o tej metodzie zmywania makijażu, ale jakoś mnie nie przekonywała. Stosuję do demakijażu najpierw czarne mydło, potem micel, na koniec tonik i wydawało mi się, że jest ok, ale Twój post mnie przekonał, spróbuję olejku jako pierwszy krok, choć lubię kosmetyki azjatyckie to najpierw wypróbuję coś naturalnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudio, warto spróbować, a nuż taki dodatkowy krok okaże się przydatny? :)

      Usuń
  29. Oj tak, design jest uroczy! Nie słyszałam o olejkach do demakijażu, ale chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Od dłuższego czasu kusi mnie wypróbowanie olejku do demakijażu z MACa, ale jego wysoka cena skutecznie mnie zniechęca. Może skuszę się na któryś z azjatyckich wyrobów. Parafina w składzie jest mi nie straszna, a dosyć niska cena (jak na taką wydajność) i przepiękne opakowania do mnie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fraise, ja również nad tym MACowym się zastanawiam, widziała ostatnio, że można miniaturę kupić za coś koło 40 zł, więc pewnie kiedyś się skuszę :)

      Usuń
    2. dziewczyny, ten olejek jest beznadziejny:( szkoda kasy:( on po prostu NIE ZMYWA:/

      Usuń
    3. Tak? Ufff! Bo miałam na niego poważną ochotę ;)

      Usuń
    4. Pierwsza negatywna opinia z jaką do tej pory się spotkałam. Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdził :( Za 40 zł może się i tak skuszę, nie jest to mało jak za mini opakowanie, ale mnie zżera ogromna ciekawość :)

      Usuń
    5. Fraise, ja w takim razie poczekam na Twoją opinię, jeśli zdecydujesz się na małą wersję, Napisz mi koniecznie, ok? :D

      Usuń
    6. Nie ma sprawy. Z zakupem jednak się jeszcze wstrzymam, bo moje kosmetyczne zapasy przyprawiają mnie o ból głowy ;)

      Usuń
    7. Oj mam podobnie ;) Choć ostatnio systematycznie zmniejszam ilość zachomikowanych kosmetyków i staram się nie kupować na zapas. Wychodzi różnie, ale i tak jest lepiej :)

      Usuń
  31. Ładne opakowanie, lubię motyw kwiatów wiśni :) A i działanie widzę super! Może kiedyś się skuszę na ten olejek, chociaż trochę nie przeraża tłustość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się bardzo podoba :) Kasiu, olejek jest trochę tłusty, ale wszystko to łądnie schodzi z wodą, nie zostawiając żadnej powłoczki,więc nie masz się czego obawiać :)

      Usuń
  32. Moze sie na niego kiedys skusze, bo lubie azjatyckie kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również za nimi przepadam i wciąż mam ochotę na kolejne :)

      Usuń
  33. Uwielbiam olejki do pielęgnacji twarzy, myjącego jeszcze nie stosowałam, ale podoba mi się z twojego opisu, a parafina na mnie jakoś zawsze inaczej działa, ale szkody nie robi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, do pielęgnacji twarzy również olejki baaardzo lubię! Taniko, u mnie z parafiną jest różnie, z reguły unikam jej w mazidłach do twarzy i ciała, ale w takim zmywalnym kosmetyku na szczęście mi nie robi kuku :)

      Usuń
  34. Ja już sobie nie wyobrażam demakijażu bez olejku. :) Póki co króluje u mnie Innisfree.
    Z produktami Missha jest o tyle fajnie, że opisy na opakowaniach są również w języku angielskim. To ułatwia sprawę. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się również nad Innisfree, ale wygrała Missha, głównie ze względu na urocze opakowanie ;) Pisałaś u siebie o Inisfree?

      Usuń
  35. hahah 'jako zawodowa panikara' :D
    Chyba jeszcze nigdy nie miałam olejku do mycia twarzy. Jakoś mam uraz do olejków na twarz po OCM ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taka prawda ;)
      Ja OCM nie próbowałam, bo bałam się zapchania... Ale tutaj o tym nie ma mowy, więc jestem bardzo zadowolona :)

      Usuń
  36. Ja kiedys myslalam o olejku, ale to bylo za czasow kiedy uzywalam kremow BB. Teraz zmywam makijaz zelem i plynem micelarnym.

    OdpowiedzUsuń
  37. tyyyyle rzeczy do kupienia a tak mało kasy :D Chociaż akurat z tym olejkiem nie jest tak źle:) Może się skuszę, bo chłop mi cały żel do twarzy zużył "Myślałem, że to mydło do rąk". ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Odkąd poznałam olejki, nie wyobrażam sobie oczyszczania bez nich. Moim ulubionym pozostaje DHC Deep Cleansing Oil, ale testuję też inne ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że nie słyszałam wcześniej o DHC? Dopiero Cocaron kilka komentarzy wyżej mi o nim napisała, będę musiała my się przyjrzeć :)

      Usuń
  39. Tak, tutaj - http://marvelouscoffee.blogspot.com/2012/09/innisfree-apple-juicy-cleansing-oil.html. Przepraszam, że bezczelnie wklejam link, ale będzie tak będzie łatwiej. :] Wersja jabłkowa zmieniła jakiś czas temu opakowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś Ty, dzięki :) Już idę sobie poczytać :)

      Usuń
  40. Ja bardzo lubię olejki do mycia, ale takie samorobne, z oleju zmieszanego z emulgatorem. Żadnego z azjatyckich jeszcze nie miałam, ale parafina strasznie mnie zapycha, więc tego bym nie kupiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama bym nie potrafiła ;) Mnie parafina zazwyczaj też zapycha, ale w tym olejku nie, mam go na twarzy kilka sekund, więc nic się nie dzieje :)

      Usuń
  41. Moc olejków do demakijażu odkryłam dzięki Bobbi Brown, niedawno go skończyłam, ale na pewno za jakiś czas zaopatrzę się w coś podobnego :)
    Ja używałam go do zmywania całej twarzy, łącznie z oczami - świetnie rozpuszczał każdy kosmetyk. Po nim zwykle stosowałam micel i na końcu żel. Po takim seansie miałam pewność, że ani drobina brudu nie uchowała się w zakamarkach skóry :P
    Popieram taki demakijaż, to na pewno sprzymierzeniec czystszej cery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero doznałam tego objawienia :D
      Ja czasem do oczu również używam tego olejku, ale lubi zrobić małą mgłę, więc nie robię tego za często, z reguły wtedy, kiedy mam mocny makijaż i nie chcę trzeć oczy micelem niepotrzebnie :)
      Oj tak, twarz to takim oczyszczeniu na pewno nie jest brudna, bardzo lubię mieć pewność, że wszystko z niej dokładnie zmyłam :)

      Usuń
  42. Zaciekawiłaś mnie, nie powiem.
    A czy istnieje jakaś inna alternatywa ? Nie przepadam za olejową formułą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneto, wydaje mi się, że alternatywy nie ma. Zauważ jednak, że olejek jest na skórze kilka sekund, a potem się zmywa wodą, nie pozostawiając żadnej tłustej powłoczki :)

      Usuń
  43. Cieszę się że choć raz to ja zrobiłam zapotrzebowanie Tobie ;)... ja też wkrótce napiszę o Misshowym olejku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć raz? Chyba nie wiesz, o czym mówisz! ;)

      Usuń
  44. Próbowałam własnoręcznej mieszanki olejków i muszę przyznać że sprawdzały się całkiem całkiem jednak dla mnie żel to żel :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panno Vejjs, mnie własnoręczne mieszanki jakoś nie pociągają, aż tak eksperymentować się boję ;) U mnie żel jest kolejnym krokiem po olejku :)

      Usuń
  45. Ja tam myślę, że dobrze oczyszczam swoją skórę z silikonów - mleczko z gąbeczką Calypso plus żel z wodą lub mydło marsylskie to raczej starczy, ale produkt ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zołzanno, jeśli Tobie to wystarcza, to najważniejsze, nie ma co na siłę dokładać kosmetyków. Mi jednak taka kompleksowa akcja demakijażowa bardzo służy :)

      Usuń
  46. Niestety oleista forma kosmetyków do pielęgnacji, kompletnie mnie nie kusi. I choć świadoma jestem, ze zwykły micel sobie nie poradzi z wszystkimi paskudztwami na mej buzi to w chwili obecnej nie widzę alternatywy dla tego sposobu demakijażu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LaNino, rozumiem, nie każdy przepada za olejkami :) A używasz żelu do mycia twarzy? Czy sam micel?

      Usuń
  47. Olejek wydaje się być świetny, a opakowanie ma urocze, też lubię takie detale :-) Nad fejsem i ja się zastanawiam, mam nadzieję, że za jakiś czas też się przełamię ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładne opakowania umilają używanie :) Aniu, zachęcam Cię, fajna zabawa z tym fb :)

      Usuń
    2. Kusisz, ale jeszcze się pozastanawiam trochę ;-)

      Usuń
  48. Hmmm... Może kiedyś z ciekawości skuszę się na jakiś azjatycki olejek do demakijażu, choć narazie moim ulubieńcem w tej kategorii pozostają olejki z Biochemii Urody- tanie, skład świetny i działanie bez zarzutu :) Narazie jestem na etapie żałowania wydanych pieniędzy na olejek Diora :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyno, ja również zastanawiam się nad wypróbowaniem tych z BU, może jak skończę ten :) Nie spisuje Ci się Dior? :(((

      Usuń
    2. Niedługo napiszę o nim więcej, ale ogólnie jestem rozczarowana :(

      Usuń
  49. 'emocje siegaja zenitu' hahaha padłam:D:D:D zlajkowałam na fejsbuniu żeby być na bieżąco :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Fajnie zmywa, ale ta parafina zniechęca mnie do spróbowania. Nasza współpraca nigdy dobrze się nie kończy, więc wolę jej po prostu unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwetto, rozumiem Cię całkowicie, czasem lepiej omijać z daleka ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)


Proszę o kulturę wypowiedzi, komentarze obraźliwe oraz reklamowe będą usuwane.