Witajcie po raz drugi dzisiaj :)
Przychodzę do Was niestety z negatywną opinią... Kupiłam tytułowy balsam Isany w cenie na do widzenia za 3,50 zł, bo szukałam na szybko czegoś nawilżającego do ust, co nie bazowałoby na wszędobylskiej parafinie.
Na moich ustach parafina nie robi żadnej katastrofy [ na reszcie ciała jest odwrotnie ], no ale wszyscy wiemy, że tworzy na skórze tylko ochronną warstewkę, nie pielęgnując jej w ogóle. Balsam miał w miarę fajny skład, bez parafiny, syntetycznych wosków i konserwantów no i cenę, więc nie wahałam się i zakupiłam go.
Balsam Isana Wanilia i Mentol zamknięty jest w poręcznym, plastikowym, zakręcanym słoiczku o pojemności 10 ml. W środku znajduje się żółte masełko o delikatnym, mentolowym zapachu. Wanilii nie wyczuwam. Balsam jest dość twardy, więc trzeba kilka razy go aplikować na usta, żeby nałożyć pożądaną ilość. Wydaje mi się, że byłby bardzo wydajny, bo przez dwa tygodnie używania produktu powstało tylko małe wgłębienie.
Co do działania, to przez pierwsze kilka aplikacji byłam zadowolona, bo fajnie nawilżał moje usta. Potem niestety zaczęły mi się bardzo przesuszać, zwalałam to na zatkany nos [ alergie + przeziębienie = kombo idealne... ], przez który byłam zmuszona oddychać buzią i zimną temperaturę. Kiedy jednak odstawiłam balsam na kilka dni, usta wyglądały o niebo lepiej, mimo że nie dbałam o nie szczególnie. Otóż okazało się, że olej rycynowy, który znajduje się na pierwszym miejscu w składzie balsamu Isana, często używany może spowodować przesuszenie się skóry. Tak też właśnie się stało w moim przypadku... Byłam ciekawa, dlaczego w takim razie olej rycynowy często i gęsto ląduje w szminkach i pomadkach ochronnych i udało mi się trafić na informację, że olej rycynowy jest jednym z najbardziej błyszczących olejów roślinnych - to wiele wyjaśnia, prawda? :)
No cóż, od balsamu do ust spodziewałabym się wszystkiego, oprócz przesuszenia, więc ten egzemplarz już pożegnałam, na jego miejsce wczoraj kupiłam Nuxe, Reve de Miel i już po dwóch aplikacjach jestem totalnie zakochana i rozumiem wszystkie zachwyty.
Dobrze, że Rosmann wycofał te Isanowe balsamy, ale gdybyście go jeszcze gdzieś spotkały - omijajcie z daleka! :)
Napiszcie, czy używałyście tego balsamu?
Jak pielęgnujecie swoje usta w jesieni i zimie?
Jak pielęgnujecie swoje usta w jesieni i zimie?
P.S. Jeszcze tylko kilka godzin do końca rozdania z Caudalie - informacje w pasku bocznym :)
Ja nie przepadam za balsamami w słoiczku bo nie lubię wkładać tam palców :D
OdpowiedzUsuńOsobiście mogę polecić mój ulubiony jak dotąd balsam w sztyfcie - Yves Rocher w wersji z masłem karite. Kosztuje ok 10zł, jest bardzo wydajny, pięknie pachnie ale przede wszystkim dobrze pielęgnuje usta i chroni je też przed zimnem, bo zostawia na nich jakby warstwę ochronną (ale taką przyjemną). Ma bogatą konsystencję. Nadaje się też super pod pomadki czy błyszczyki. Dla mnie najlepszy! ;D
Minnie, ja z reguły też, ale szukałam czegoś, co będę mogła trzymać przy łóżku i używać tylko w domu :)
UsuńBardzo dziękuję Ci za polecenie, następnym razem w YR zerknę na nią :) Ostatnio zainteresowały mnie ich pomadki, ale nie wiedziałam, którą wziąć, a nie chciałam w ciemno ;)
a to paskudnik!
OdpowiedzUsuńu mnie tak samo 'działa' bardzo ukochany przez blogerki balsam Tisane- totalny niewypał
taka sytuacja ;)
dobrze, że znalazłaś następcę :)
No niestety...
UsuńTak? Ja Tisane nigdy nie miałam, podejrzewam, że już nie kupię, bo zakochałam się w RdM z Nuxe'a :D
Ja też nie byłam zadowolona z Tisane. Carmex też miał dla mnie taki dziwny smak Dopiero masełka Nivea mnie zadowoliły:)
UsuńCarmex miałam, wersję z zieloną herbatą i jaśminem. Porażka na całej linii... Masełek Nivea nie próbowałam, może kiedyś :)
Usuńolejek rycynowy w balsamie do ust? a to ciekawe. mowiac szczerze pierwszy raz sie z tym spotykam :)
OdpowiedzUsuńfajna recenzja, na pewno go nie kupie!:D
Tak? Często można go znaleźć w ustowych mazidłach, zazwyczaj jest gdzieś dalej w składzie :)
UsuńDzięki :)
Nie do końca się zgodzę, często olejek rycynowy robi za bazę lub jej uzupełnienie w produktach do ust. Podobnie jest z kolorowymi pomadkami, czy błyszczykami.
UsuńDzięki za informację, Hexx. Ja jeszcze do tej pory nie spotkałam się z olejem rycynowym na samym początku [ przejrzałam wszystkie swoje pomadki i szminki ;) ].
UsuńJa kiedyś miałam takie skrzywienie :) i okazało się, że większość posiadanych przeze mnie produktów ma w pierwszej lub w pierwszych 4 pozycjach olej rycynowy. Zauważyłam, że trudno jest znaleźć pakiet, który go nie posiada. Za to zaliczyłam ogromną wtopę ze sztyftem z JMO, niby taki super składowo a okazał się bardzo przeciętny.
UsuńA, no i rzecz najważniejsza. Olej rycynowy jest jednym z najtańszych półproduktów dlatego wiele firm po niego z uwielbieniem sięga, bo walory połysku to już zupełnie inna bajka ;)
UsuńHmmm... Ja z parafiną mam tak, że na samym początku składu mnie uczula, ale jak jest dalej, gdzieś tak koło połowy, to nic się mojej skórze nie dzieje. Może z olejem rycynowym jest podobnie, że w im mniejszym stężeniu jest, tym mniej wysusza.
UsuńJMO przeciętny? Dzięki za ostrzeżenie :) Mi do tej pory najbardziej odpowiadała pomadka ochronna z Caudalie, niestety jej wydajność pozowtawia wiele do życzeni :(
Masz rację, kwestia kosztów jest priorytetowa... To tak jak dawanie do peelingów plastiku zamiast cukru, bo plastik tańszy...
Osobiście najbardziej mi pasują pomadki Nivea, których używam od lat ;) Miałam też rumiankową Alterrę - całkiem dobrze się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też bardzo lubiłam te z Nivea... Chyba sobie jakąś kupię dla przypomnienia :D
UsuńWidać dobrze robią, że wycofują. Wysuszeniu mówię zdecydowane i stanowcze NIE!
OdpowiedzUsuńKaś - ja też! :)
UsuńOoo dobrze że go nie kupiłam :(
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! :)
UsuńJa miałam podobnie z pomadką ochronną z Neutrogeny,wszyscy chwalą a ja jej nie umiałam znieść,wysuszała mi usta na wiór i już wolałam nie smarować ich niczym,niż tą pomadką bleee. Jakoś tak mnie tknęło i sprawdziłam przed chwilą jej skład.... oczywiście Ricinus Communis na pierwszym miejscu! Dzięki Tobie odkryłam czego unikać,dzięki :D Sama na to nie wpadłam ;) Moim totalnym hitem jest pomadka Bebe w wersji klasycznej,normalnie kocham ją. Nakładałam ją zawsze w ciągu dnia i wieczorem grubszą warstwę i działała super. Obecnie używam mandarynkowej Alverde i osławionego masełka Nivea ;)
OdpowiedzUsuńNautrogenę miałam, też źle ją wspominam, już wiem dlaczego :D Jednak olejek rycynowy nie sprawdza się w pomadkach, po które często się sięga... Cieszę się, że mogłam pomóc :)
UsuńMandarynkowa Alverde mi się marzy, ma tak cudny zapach, jak sobie wyobrażam? :)
Pamiętasz pierwsze błyszczyki dla nastolatek,które pojawiły się z 15 lat temu albo i wcześniej? ;) Bezbarwne w takich szklanych roletkach, miały konsystencję oleju i tak też smakowały ;p ? Jeśli pamiętasz,to przypomnij sobie wersję mandarynkową takiego błyszczyka i pomadka z Alverde dokładnie tak pachnie :D Moim zdaniem zapach jest superowy ;)
UsuńPamiętasz! Oja! No to teraz KONIECZNIE muszę dorwać tę pomadkę gdzieś :D
UsuńAle pewnie słyszałaś,że mają ją wycofać :/
UsuńBosko :/ Nie słyszałam :(
UsuńNie miałam go.. i widocznie to dobrze :D Ja jestem zachwycona pomadką Sylveco :D
OdpowiedzUsuńEwo, bardzo dobrze! :)
UsuńChętnie wypróbowałabym Sylveco :)
Nawet nie miałam pojęcia, że taki balsam jest w ofercie Isany. Będę go omijać gdy go spotkam.
OdpowiedzUsuńKasiuleczko, omijaj - to jedyne, co można z nim zrobić ;)
UsuńChoć raz wycofali BUBEL!
OdpowiedzUsuńSukces! :D
UsuńNie widziałam go w rossmannie, ale chyba nic nie straciłam, dobrze że go wycofują :)
OdpowiedzUsuńTak, w końcu jakaś słuszna decyzja :)
Usuńja bym go nie kupiła ze względu na dziwne połączenie wanilii i mentolu. Bałabym się tego zapachu. :)
OdpowiedzUsuńJa byłam odważna i niestety się przejechałam....
UsuńJeszcze mentol do tego - nie lubiłabym!
OdpowiedzUsuńMentolu nie czuć w ogóle, efektu chłodzenia też nie było. Było za to wysuszanie... Już chyba wolałabym mentol od wysuszania ;)
Usuńja ogónie jakoś nie polubiłam kosmetyków z Isana
OdpowiedzUsuńJa baaardzo lubiłam żel pod prysznic z IsanaMed z olejkiem pomarańczowym, niestety zniknął z półek :(
UsuńDla mnie nr 1 to balsam do ust z Nuxe, nie jest może bardzo tani, ale działa , a nie tylko powierzchownie łagodzi problem :)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że i dla mnie ten balsam okaże się ideałem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńGratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem !
UsuńKomentarze reklamowe są usuwane - polecam zapoznać się z zasadami komentowania...
skoro zostały wycofane to pewnie dlatego nie widziałam nigdzie tych balsamów, ale może to i dobrze, bo pewnie bym kupiła :)
OdpowiedzUsuńHaha, ustrzegłaś się ;)
Usuńjakoś mnie ten balsam w ogóle nie kusi :(
OdpowiedzUsuńPrawidłowa reakcja :)
UsuńNie przepadam za słoiczkami czy raczej wydłubywaniem z nich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJa mam spory problem ze znalezieniem dobrego i prawdziwie pielęgnującego produktu do ust, do tej pory chyba jedna pomadka powaliła mnie na kolana, a niestety dość często mam przesuszone usta, choć na szczęście nie pękają ;)
Teraz prawdopodobnie zdecyduję się na pomadkę Sylveco, bo ma wieeele pozytywnych opinii :)
Ja generalnie tez nie, ale chciałam mieć taki właśnie balsam do stosowania w domku :)
UsuńEbony, podejrzewam, że pomadka z Sylveco będzie dobrym wyborem, bo zbiera wiele pozytywnych recenzji :) Oby Ci się sprawdziła!
Ja mam masełko Korres, które lubię za efekt, jaki daje i za działanie, ale właśnie w słoiczku i sięgam po nie rzadko przez to. Mogłabym też użyć pędzelka oczywiście, ale jestem mega leniwa i zazwyczaj czymś, co nadaje choć częściowy kolor, maluję usta w biegu przed samym wyjściem ;)
UsuńI dlatego mam ja na oku :) Ostatnio miałam pomadkę Lovely aloes & mentol [ja akurat go lubię] zdaje się, ale była fatalna i z ledwością ją wykończyłam. Teraz pora sięgnąć po cięższe działa ze względu na mrozy i ogrzewanie.
O Korresowych masełkach też wiele dobrego czytałam :)
UsuńHaha, pomadka w oku, skąd ja to znam ;)
Masz rację - mrozy i ogrzewanie dają w kość :/ Mam tak przesuszone dłonie, że aż wstyd pokazywać. hektolitry kremów nic nie dają na razie :(
Olej rycynowy jako baza balsamu to nieciekawy pomysł:P Unikam tego olejku nawet przy OCM, bo bardzo wysuszał mi buzię, mimo, że jest z natury tłusta.
OdpowiedzUsuńMasz rację :) ja tego wcześniej nie wiedziałam, ale teraz, bogatsza o tę wiedzę, będę unikać oleju rycynowego w pielęgnacji :)
UsuńMadziu a wiesz ze od kilku lat nie stosuje balsamów do ust. Od kiedy smaruje raz na jakiś czas usta miodem na noc to nie mam takiej potrzeby. Polecam ;) ps. Miód prawdziwy nie marketowy.
OdpowiedzUsuńFajnie masz! :))
UsuńSpróbuję, aczkolwiek obawiam się, że miód zostałby zlizany z prędkością światła ;)
Miodów martekotych nie uznaję, w życiu nie kupiłam, mamy tylko prawdziwy, od leśniczego z Nawojowej :D
Oooo to ja dopisuje do zamówienia od Twojej Mamy prawdziwy miód (sok pijamy tylko od Madzi, czasem od Kebsia ;) )... odwdzięczyć się mogę w kosmetykach :D haha
UsuńNiestety, w tym roku miodu już nie ma, trzeba czekać... Ale dam Wam trochę z mojego słoiczka :D
UsuńZ Nuxe podejrzewam, że będziesz zadowolona. Ja go uwielbiam.
OdpowiedzUsuńja też mam takie przeczucie po kilku aplikacjach :D
Usuńzdecydowanie Nuxe to świetny wybór :) ja też jestem z niego bardzo zadowolona choć początkowo denerwowały mnie grudki które od czasu do czasu się w nim pojawiają. Choć wolę mieć grudki i naturalny produkt niż gładką jak masełko konsystencję i produkt naszpikowany mało przyjemnymi rzeczami :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje :) Grudki to podobno skrystalizowany cukier i można to rozpuścić w mikrofali :)
Usuńjuż sama nazwa przyprawia mnie o dreszcze :D
OdpowiedzUsuńzimą u mnie na przemian carmex w sztyfcie pin i blistex w tubce, niezawodna ochrona ;) uwielbiam i Ci również polecam, to im wystarcza, są w świetnej kondycji. A i ukochany, bardzo lubi buziaki od carmexa ;)
Mnie teraz już też ;)
UsuńCarmex'ów nie lubię, miałam niemiłą przygodę z jaśminowym z zieloną herbatą, okropnie przesuszył mi usta...
Mnie podstawowe wersje tez nie służyły, za to te w styfcie, balsamy - magia :) i ten kokosowy zapach. Poniuchaj chociaż jak ktoś będzie miał w pobliżu, u mnie okazały się zbawieniem i zawsze mam w kosmetyczce, w torebce i płaszczu po jednej sztuczce, może jednak ta wersja okaże się łaskawsza dla Twoich delikatnych ust :)
UsuńHmmm... Zdziwiłaś mnie tym. Jeśli ktoś będzie miał, powącham na pewno :)
UsuńNie pasuje mi połączenie wanilii i mentolu, jakoś mi się nie widzi. Na pewno bym nie kupiła.
OdpowiedzUsuńI słuszna decyzja :D
UsuńMentol i wanilia to połączenie, które od razu by mnie zniechęciło. Przykro mi, że tak Ci dokuczył :/
OdpowiedzUsuńReve de Miel mi się marzy :)
No niestety, ale teraz już mam Nuxe'a :D
UsuńJakbyś była zainteresowana, to znalazłam w fajnej cenie w tej aptece: http://www.aptekanet.pl/index2009.php#top Akurat zastanawiam się nad zamówieniem paru rzeczy stamtąd i mi się rzuciła fajna, niższa prawie o 7 zł od mojej, cena :)
dobrze,ze go nigdy nie kupiłam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! :)
UsuńJa to chyba jestem jakas zacofana :D Produkt już znika ze sklepów a ja go nawet nigdy nie widziałam :P ale to chyba dobrze :P
OdpowiedzUsuńJa do pielęgnacji ust obecnie używam LipButter z Nivei, jest MEGA wydajny, chce go już skończyć i przerzucić się na Tisane :)
Bardzo dobrze, czasem lepiej nie wiedzieć ;)
UsuńMiałąm ochtę na te masełka, ale w końcu kupiłam Nuxe i nie żałuję :)
jakoś wcześniej nie widziałam tych balsamów, ale mentol ? o nie nie nie!
OdpowiedzUsuńJa też już nie ;)
UsuńPrzypuszczam, że w życiu nie siegnelabym po ten balsam że względu na miętę. Że swojej strony polecam Sylveco. Najlepsza pomadka, jaka dotąd spotkalam.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na Sylveco, ale to musi jeszcze chwilę poczekać :)
UsuńOj będę go omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńTylko taka opcja jest możliwa! ;)
UsuńReve de Miel posiadam i jestem zachwycona, ale używam go raczej wieczorem w domu...na dzień szukam pomadki nawilżającej, ale jakoś nie mogę trafić na żadną, która by mnie w 100% zadowoliła...:<
OdpowiedzUsuńLadyBlonde, ja też z każdym użyciem coraz bardziej zachwycam się RdM :)
UsuńA próbowałaś Sylveco? Wiele osób je poleca :)
Nie widziałam ich nigdy w Ross, ale to dobrze :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze :D
UsuńMnie trudno dogodzić w kwestii pielęgnacji ust, większość produktów która jest chwalona i zbiera świetne opinie jak np. słynny Tisane, pomadki Sylveco, Neutrogena, Carmexy itd. nie zdają egzaminu. Za to miłym zaskoczeniem okazały się masełka Nivea, balsam z Soap & Glory.
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie mazidła do ust, które bazują na woskach jak np. w pomadkach Alverde, czy słynny Reve de Miel z Nuxe (balsam) ale tutaj nie ma reguły.
Hexx, nie próbowałam wszystkich, które wymianiasz, ale też niemiło wspominam Neutrogenę i Carmexy [ sprawdza się u mnie tylko wersja Moisture Plus ;) ]. Ani tych z Nivea, ani S&G nie próowałam, choć mam na nie ochotę w przyszłości :)
UsuńU mnie jest chyba podobnie, bo moje usta zareagowały bardzo entuzjaztycznie na RdM :)
RdM jest dobry i myślę, że dużo osób go chwali bo to porządny produkt. Jeszcze gdyby firma wypuściła w takiej samej postaci sztyft, to byłaby pełnia szczęścia :) Sama mam kolejne opakowanie i nie zanosi się bym z niego zrezygnowała, ale lubię odmianę. Do S&G podchodziłam nieufnie i gdyby nie recenzja zaprzyjaźnionej osoby, nie kupiłabym bo firmy nie lubię. A tutaj mamy kilka wariantów smakowo/zapachowych i jest naprawdę nieźle także jak kiedyś zapragniesz mieć taką puszeczkę szepnij słowo :)))
UsuńWiele osób zachwyca się ofertą Korres, która u mnie nie zdała egzaminu. Masełka przy regularnym stosowaniu wywołały przesuszenie a balsamy były nijakie. Za to mam pomadkę w płynie i ją bardzo lubię. Jednak nie sądzę abym chciała bardziej penetrować tę sferę. Znalazłam kilku ulubieńców z Korresa i myślę, że firma nie jest zła. Jednego tylko nie mogę pojąć, skąd w PL takie ceny tej firmy :/
Tak, słyszałam, że sztyft to zupełnie co innego niż zawartość słoiczka, szkoda, bo na pewno bym sięgnęła, żeby mieć "na wynos" :)
UsuńWiem właśnie, jaki masz stosunek do S&G, ale jak poleciłaś to doszłam do wniosku, że musi być naprawdę świetny, skoro się przekonałaś :) Prosiłam Brata o zakup, jak był na wycieczce ostatnio w Londynie, ale mu się nie udało - wiesz jak to jest wysłać faceta do drogerii, jeszcze w innym państwie ;) Dziękuję za propozycję, będę pamiętać :*
No powiem Ci, że i mnie Korres kusił tymi kolorowymi balsamikami, słodko wyglądają :) Na razie odpuszczam ze względu właśnie na cenę. Pomadki w płynie Korresa mnie niesamowicie kuszą! Widziałam ostatnio zestaw na Truskawce - cudne kolory ♥ Niestety, nie zamawiam, bo mamy z Megdil ban na kupowanie kolorowych rzeczy do ust ;)
Ja też czasem nie ogarniam cen w PL :/ Zawyżone, jakbyśmy milionerami wszyscy byli...
Nuxe u mnie nie ma sobie równych pod względem dbania o usta. Lubię też balsam z BB, na wosku pszczelim, ale ten ma nieco inne u mnie zadanie. Bo oprócz ochrony przed warunkami atmosferycznymi, nadaje też ustom ładny połysk, więc zastosowanie ma dwojakie :)
OdpowiedzUsuńNa Isanę nie zwróciłabym raczej uwagi, ale dobrze, że podniosłaś temat oleju rycynowego. Na jego bazie rzeczywiście często robione są mazidła do ust, chociaż sama chyba takowego jeszcze nie miałam.
W każdym razie, zapomnij szybko o bublu z Isany i ciesz się Reve de Miel :)))
Coś czuję, że u mnie będzie tak samo! :)
UsuńTym balsamem BB pani mi posmarowała usta, jak miziała mnie Nectarem - bardzo miłe uczucie na wargach pozostawiał :)
Ja pamiętam, jak na początku studiów, w czasach katowania włosów codziennie prostownicą itd, z koleżanką kupiłyśmy własnie olej rycynowy, żeby stosować go na końcówki po myciu włosów. Oczywiście jeszcze bardziej zniszczyłyśmy sobie włosy, teraz już wiem, że to dlatego, że ten olej ma takie właściwości.....
Ciesze się RdM bardzo! Już po 2 dniach mam usta nie do poznania :)
Ja do ust najbardziej lubię masełko z Nivea, lub takie balsamy w pomadkach lekko koloryzujących np. z L'oreal :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała się zaopatrzyć w jakieś masełko Nivea, tyle osób je zachwala :)
UsuńU mnie aktualnie fajnie sprawdza się 'niebieska' babylips od Maybelline :)
OdpowiedzUsuńBędę o niej pamiętać :)
UsuńO masz, a to klops :(( Najgorzej, gdy kosmetyk aż tak się nie sprawdzi, że nadaje się jedynie do kosza.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio poczyniłam spore postępy w pielęgnacji ust i widzę efekty, bo są nawilżone, nie ma żadnych skórek czy innych niedoskonałości.
Bardzo często stosuję różne balsamy do ust i regularnie je peelinguję :) Zobaczymy czy jak przyjdą mrozy stan moich ust się utrzyma.
Na szczęście nie kosztował dużo, więc nie było mi żal...
UsuńMyślę, że w tej kwestii systematyczność jest kluczem, teraz też staram się często sięgać po balsam :)
Jakich kosmetyków używasz do ust? Jestem ciekawa, jacy są Twoi faworyci w tej kwestii!
Na szczęście nigdy go nie używałam, a nawet nigdy go nie widziałam :) pewnie też skusiłabym się na niego, bo nie zawiera parafiny :D
OdpowiedzUsuńaktualnie w mojej pielęgnacji nocnej króluje Blistex w słoiczku, sprawdza się ok :)
Najważniejsze, że go wycofują :) I że masz swojego ulubieńca :)
UsuńNo tak, przynajmniej się nikt na niego nie natnie :D
Usuń:D
UsuńNie używałam... Na szczęście wanilia mnie zupełnie nie zachwyca...
OdpowiedzUsuńNie lubię też takich słoiczków do grzebania, więc zostaje przy Carexie w tubce:)
Całe szczęście, że nie używałaś :)
UsuńJa za słoiczkami nie przepadam pod tym względem, że nie mogę ich ze sobą zabrać ;)
Ja nie lubię takich balsamów do nakładania palcem dla mnie to nie higieniczne:(
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam i polecam pomadki baby lips oraz masełka od nivei :)
OdpowiedzUsuń