Witajcie cieplutko :)
Dziś przedstawię Wam odżywkę, którą niedawno mogłyście podziwiać w moich ulubieńcach.Na to miano odżywka musiała sobie zapracować, bo pierwsze wrażenia nie były olśniewające, musiałyśmy się we trójkę [ ja, odżywka i moje włosy ] ze sobą dograć ;)
Teraz już jednak odżywka może szczycić się mianem mojego ulubieńca włosowego.
Po kolei.
odżywkę wygrałam u Kasi z bloga "O wszystkim, co cieszy" [ Rekomenduję! Ciekawie, niebanalnie i wciągająco :) ], co niezmiernie mnie ucieszyło i skutecznie poprawiło nastrój. Odżywka do włosów John Masters Organics, Citrus & Neroli Detangler do mnie dotarła, ale chwilę jeszcze musiała poczekać na premierowy występ włosowy, bo miałam na stanie inne specyfiki, które były pierwsze w kolejce, same rozumiecie ;)
John Masters Organics, Citrus & Neroli Detangler mieści się w półprzezroczystej, plastikowej butelce o pojemności 236 ml. Zamykanie na wygodny korek typu press, pozwala swobodnie dozować pożądaną ilość produktu, a butelka jest na tyle miękka, że nie ma problemu z wyciśnięciem porcji odżywki. Produkt ma dość lekką konsystencję o lekko żółtym kolorze o bardzo ładnym, wyczuwalnym, ale nienachalnym zapachu. Ja wyczuwam jakby mleczną pomarańczę ;) U mnie zapach nie utrzymuje się na włosach.
Odżywka jest bardzo wydajna, zaskoczyła mnie pod tym względem pozytywnie - na włosach lądowała już około 30 razy, a wciąż mam jeszcze tyle, ile widzicie na zdjęciach :) Wydajność jest jej niekwestionowaną zaletą.
Skład ma bajeczny, naszpikowany do granic możliwości wspaniałościami - mamy tutaj aż 17 certyfikowanych organicznych składników, w tym żel aloesowy, proteiny soi i pszenicy, pantenol, olej jojoba, olej kokosowy, słonecznikowy, grejfrutowy, cytrynowy, neroli i mnóstwo innych. Zdecydowanie na bogato! Niestety, cena też plasuje się w tych bogatych kategoriach - w internecie za odżywkę zapłacimy do 80 zł... Na amerykańskiej stronie producenta cena jest niższa [ 16$ - ok. 50 zł ] i za taką sumę przyznam, że pewnie kupowałabym odżywkę co jakiś czas. Niestety obecnie nie mogę sobie pozwolić na wydawanie tak dużej sumy na odżywkę, więc w najbliższym czasie raczej jej nie nabędę.
Z pierwszym użyciem wiązałam bardzo duże nadzieje, oczekiwałam spektakularnych efektów, włosów jak ze spreparowanej w programie graficznym reklamy, a otrzymałam... niestety bardzo mierny wynik. Włosy miałam dość obciążone, nie wyglądały na odżywione, a pod koniec dnia mocno zbiły się w strąki i wymagały związania. Zjawiska godnego szklanego ekranu brak.
Ale, ale, zapytacie, skąd zatem miano ulubieńca? Otóż musiałam się odżywki nauczyć używać. Metodą licznych prób i błędów [ które wiązały się z utratą ok. 1/3 cennej zawartości buteleczki, chlip... ] doszłam do optymalnego sposobu używania słynnej odzywki. Za radą Megdil [ muak:* ] oswajałam się z odżywką codziennie przez ponad tydzień, żeby zaobserwować reakcję moich włosów. Używałam odżywki ze spłukiwaniem i bez, na kilka minut i na kilkadziesiąt.
U mnie najlepiej sprawdza się taki oto sposób - po umyciu włosów odcisnąć jak najbardziej nadmiar wody, nałożyć niewielką ilość odżywki [ w tym przypadku mniej znaczy więcej! To właśnie mój klucz do cieszenia się widowiskowymi efektami! Ilość, jaką nakładam na włosy, możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu ] i zostawić na włosach na minimum 15 minut. Spłukać. Cieszyć się!
Po takim seansie włosy są niesamowicie nawilżone, odżywione i odwdzięczają się niesamowitym wyglądem. Są miękkie w dotyku [ jak nie moje, słowo daję! ], sypkie, prawie w ogóle się nie plączą, TT sunie po nich gładko, końcówki są optymalnie dociążone tak, że same się ładnie układają.
Włosy w ogóle się nie puszą, a po wysuszeniu na TT są dość proste i bezproblemowe, zauważalnie lśniące. Zauważyłam też delikatne odbicie od nasady, co przy dość dużej ilości moich włosów jest nie lada wyzwaniem :)
John Masters Organics w wersji z cytrusem i gorzką pomarańczą świetnie "ogarnia" też moje baby hair'ki, przygładzając je widocznie.
Ja jestem zachwycona :) Na razie powrotu nie planuję, bo jak pisałam, cena jest dla mnie zbyt wysoka. Ale kto wie, może jeszcze się spotkamy :)
Czujecie się zachęcone?
Może miałyście tę odżywkę?
Podzielcie się opiniami :)
P.S. Zapraszam na rozdanie z Caudalie!
Klik w zdjęcie :)
Nie miałam, ale po takiej opinii - chcę! :))
OdpowiedzUsuńBardzo prawidłowa reakcja :)
UsuńJa będę intensywnie polować na tę odżywkę na Truskawce, czasem można produkty JMO w promocji tam znaleźć :)
wow, ja mam długie włosy więc jeśli odżywka jest tak wydajna to tylko bym brała, zaraz poszukam jej na ebayu, z chęcią kupię, bo większość moich się już kończy:)
OdpowiedzUsuńMonnie, moje też do krótkich nie należą i aż jestem zadziwiona jej wydajnością :)
UsuńNiech Ci sie sprawdzi! :)
Bardzo ładny skład, olejowy, ale ładny. Cieszę się, że do Ciebie zaglądam. Często pokazujesz coś, o czym nie miałam zielonego pojęcia :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, że ładny :) Przez to, że jest olejowy i treściwy, wystarczy naprawdę niewielka ilość i odżywka zyskuje na wydajności, więc jest jakieś wytłumaczenie dla wysokiej ceny ;)
UsuńBardzo miło mi to słyszeć Margotko :***
Tak się cieszę, że jesteś zadowolona :) Większość produktów JMO trzeba oswajać, eksperymentować, próbować na różne sposoby...
OdpowiedzUsuńTule cieplutko!!
Moje włosy również! :) Nie powiem, miałam wysokie wymagania i na szczęście po kilku perypetiach odżywka im sprostała :)))
UsuńBuziaki Kasiu i jeszcze raz dziękuję za wspaniałą nagrodę! :*
Fajnie, że znalazłaś na nią swój sposób :)
OdpowiedzUsuńTeż się bardzo cieszę, bo wiązałam z nią duże nadzieje, które na szczęście stały się rzeczywistością :D
UsuńDobrze, że produkt sprawdza się u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo dobrze! :)
Usuńja również nie znam tego produktu, ale bardzo ciesze się, że znalazłaś swój sposób na jego używanie, no i, że jesteś zadowolona :))
OdpowiedzUsuńJMO nie jest szeroko znaną marką, bo ciężko dostać ją w drogeriach / prefumeriach, a i ceny do najniższych nie należą...
Usuńrozumiem aż za dobrze, tez tak mam że wszytsko musi na swoja kolej poczekać, bo jest ścisły grafik kolejności zuzywania :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki to jedna z najbardziej uporządkowanych dziedzin w moim życiu ^^
UsuńOpinia fajna, tylko ta cena :/
OdpowiedzUsuńNiestety dość wysoka, ale działanie w pełni ją rekompensuje :)
UsuńMoja ukochana odżywka :) Bardzo się cieszę, że ostatecznie tak bardzo przypadła Ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńPamiętam moją delikatną konsternację, gdy wyraziłaś swoje wątpliwości i to, jak jeszcze przez chwilę zastanawiałam się, co więcej mogłabym Ci doradzić :D
Oczywistym jest, że nie znalazł się jeszcze taki produkt, który by wszystkim pasował, ale jednak, gdy sama coś polecam, to trwam w wielkiej nadziei, że i innym dana rzecz posłuży tak samo dobrze :)
A! Jeśli byłabyś w stanie wydać na nią <50 zł, to polecam zaopatrzenie się w saszetki o równowartości pojemności oryginalnej butelki. Wyjdzie taniej, a satysfakcja użytku zwiększy się dodatkowo o zaoszczędzone środki ;)
Megdil, głównie po Twojej opinii o odżywce miałam tak wysokie oczekiwania, chciałam takiego cudu, jak u Ciebie! :) Dzięki Twoim radom udało mi się go osiągnąć, nie ma to jak wspólny wysiłek ;)
UsuńMam dokładnie tak samo, zawsze żywię nadzieję, że kosmetyk przypadnie do gustu :D
To jest świetny pomysł! Pamiętam, jak zastanawiałam się nad takim zakupem żelu pod oczy, z którego mnie skutecznie wyleczyłaś ;) Rzeczywiście to się bardziej opłaca, a przecież mogę sobie zostawić opakowanie po odżywce [ swoją drogą bardzo wygodne ] i tam przetransportować saszetki :D Mózg jesteś :*
Stawiam się do usług i polecam na przyszłość :D
UsuńOpakowanie zdecydowanie polecam zostawić, bo to ono przyczynia się w dużej mierze do ekonomiczności produktu. Zamówiłam sobie kiedyś próbki innych odżywek i zwykle kończyło się na tym, że jedna saszetka była dla mnie sprawą jednorazową, więc do tej wydajności, do której JMO mnie przyzwyczaił było im bardzo daleko. Żałuję, że seria z miodem i hibiskusem spakowana jest w tubki, bo o uzupełnienie zawartości już trudniej ;D
Z próbkami mam podobnie, zawsze wydaje mi się, że saszetka to sprawa jednorazowa, nawet przy kremach do twarzy zazwyczaj wyciskam całość na raz ;) Inne serie też mnie kuszą, może zamówię próbki hurtowo :)
UsuńA to ja mogę Ci też polecić serię z miodem i hibiskusem (zarówno szampon, jak i odżywka - uwielbiam :D), no i odżywka z lawendą i awokado, równie świetna.
UsuńPrzetestowałam już kilka produktów z JMO i tak, jak kosmetyki do twarzy, czy ciała nie zrobiły na mnie ogromnego wrażenia (większość mi odpowiadała, ale jednak...), tak te do włosów rozkochały mnie w sobie absolutnie!
Oj, kusisz konkretnie! miód i hibiskus brzmią bardzo zachęcająco, będę o nich pamiętać :)
UsuńMiałam jej kilka sporych próbek, ale jakoś nie miłości z tego nie było, nie widziałam efektów na miarę jej ceny.
OdpowiedzUsuńDobrze, że mogłaś przetestować produkt dzięki próbkom, przynajmniej nie straciłaś pieniędzy... Niestety nie ma jeszcze chyba takich kosmetyków, które każdemu by przypasowały ;)
UsuńA udało Ci się znaleźć idealną odżywkę dla swoich włosów? :)
Miałam kiedyś próbkę tego cuda i pierwsze wrażenia były ogromnie pozytywne! Niestety w związku z dużymi zapasami i niemałą ceną na razie nie skusiłam się na zakup pełnowymiarowego opakowania :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale, też mam niezłe włosowe zapasy ;) Dziwnym trafem to tych kosmetyków u mnie najwięcej ;)
UsuńPrzynajmniej na przyszłość, kiedy będziesz szukałą dobrej odżywki, masz już typ :)
Kuszą mnie kosmetyki JMO, firma ma niesamowity asortyment, szkoda że u nas ceny są tak wygórowana, ale i tak wypróbuję, tylko zużyję trocha tych co mam ;)
OdpowiedzUsuńMnie też ta firma bardzo interesuje, ale ceny nie zachęcają, masz rację...
UsuńMegdil w swoim komentarzu podała super sposób - można kupić saszetki próbkowe odżywki w ilości odpowiadającej pojemności produktu i wychodzi to dużo taniej :)
Niestety cena mnie odstrasza :P
OdpowiedzUsuńNo nie należy do najniższych...
UsuńWydajna;) To i za tą cenę może bym zakupiła przy nadmiarze gotówki:p
OdpowiedzUsuńI to bardzo! :)
UsuńZbliżają się Mikołajki i Święta, trzeba sobie zrobić prezent :D
Nie mialam nigdy tej odzywki, ale slyszalam o noej naprawde wiele. Moze kiedys sie na nia skusze
OdpowiedzUsuńJa też wiele dobrego się o niej naczytałam przed użyciem :)
UsuńNie znam tej odżywki, ogólnie mało mam z tą firmą do czynienia ale zawarte w składzie proteiny soi i pszenicy skutecznie zachęcają mnie do wypróbowania. Zauważyłam że moje włosy wprost uwielbiają te dwa składniki ( tak jak w przypadku maski czy szamponu z mythos) : )
OdpowiedzUsuńJa też wcześniej nie miałam z marką do czynienia, to mój pierwszy produkt :)
UsuńSkład jest bardzo bogaty, dla każdego znajdzie się jakiś fajowy składnik ;) Fajnie, że wiesz dokładnie, co słyży Twoim włosom :)
Gdyby tylko miała pomóc moim włosiętom to byłabym w stanie wydać na nią nawet te 80 zł.
OdpowiedzUsuńKokosku, skłąd jest naprawdę imponujący, myślę, że odżywka sprawdziłaby się i u Ciebie :)
UsuńO widzisz i jesteś dowodem na to, że czasami do pewnych kosmetyków trzeba się przekonać :) Przyznam, że skład odżywki jest mega ciekawy i jeszcze do tego Twoje wrażenia ... żeby nie zdrowy rozsądek i szafka pełna masek i odżywek to bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! To już nie pierwszy raz coś, co się sprawdziło przy odrobinie cierpliwości i czasu :)
UsuńKaczmarto, spokojnie, jak wszystko zużyjesz [ dobra, przesadziłam, jak uszczuplisz zapasy powinnam napisać ;) ], przyjdzie i pora na tę odżywkę :)
Brzmi świetnie, kupiłabym gdyby nie ta cena:/
OdpowiedzUsuńNiestety to jedyny minus odżywki JMO...
Usuńja też niestety nie mogę sobie na razie pozwolić na takie wydatki :/
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze, to nie uciesze :)
UsuńCena zaporowa ;) To chyba niestety tyle w temacie ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, kiedyś będziemy milionerkami i kupno takiej odżywki będzie jak kupno bułki :D
Usuń:D nie wiem czy Twój tekst bardziej mnie pociesza czy rozśmiesza ;)
UsuńPociesza! :D
Usuńfaktycznie, popłynęli z ceną.. aż żal, że się polubiliście ;)
OdpowiedzUsuńNo żal, niestety ;)
UsuńFajnie, że miałaś okazję ją przetestować i co najważniejsze, jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie to cieszy :D
UsuńTak samo płaczę, że zaprzyjaźniłam się z Phenome... :D toż to zabójstwo dla portfela, ale może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńA sama odżywka wygląda na bardzo ciekawy produkt. :)
Phenome jeszcze jest mi obce, na szczęście dla portfela ;)
UsuńTo ciesz się :D
UsuńCieszę się, bo i tak już kosmetyki pochłaniają morze pieniędzy ;P
UsuńZazdraszczaju :)
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę odżywki z lawendą JMO - i moje włosy nawet po jednorazowej aplikacji powiedziały MORE :)
:D
Usuńwłosowe produkty podobno mają wszystkie świetne, szkoda, że gorzej z cenami...
Miałam kilka próbek od nich i byłam zachwycona, szkoda, że ceny są tak wysokie :(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo tego żałuję...
Usuńtrochę musiałaś z nią pokombinować ,
OdpowiedzUsuńcena trochę przeraża i przeraża też to że w USA można ją kupić taniej
takie realia, niestety...
UsuńMoże i ja mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Wiem, że sklep Marionnaut ma kosmetyki tej marki, więc może zapoluję na nią w promocji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że tam można je dostać :)
UsuńCzuję się skuszona. Cena może wysoka, ale skoro tak mało potrzeba do aplikacji, to można odżałować. Tylko ewentualne zakupy w przyszłym roku :P
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pożałujesz :)
UsuńMożna odżałować, zawsze to inwestycja we włosy :D
hmmm zastanawiam się jaką odżywkę wybrać z tej firmy i mam dylemat...może się na nią skusze....:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta Cię nie zawiedzie :)
UsuńPraktycznie każdą odżywkę nakładam na mocno odciśnięte włosy, jakoś tak z przyzwyczajenia a im stają się dłuższe to tym bardziej doceniam taką metodę. Przy krótkich włosach nie było większego problemu. No i często owijam jeszcze głowę ręcznikiem, ciepło pozwala na lepsze działanie.
OdpowiedzUsuńCo prawda mój stosunek do JMO mocno osłabł po zakupie pomadki i wypróbowaniu kremu pod oczy, ale jak wykończę obecne zapasy kupię ją. Z ciekawości :)