Organique, pianki do mycia ciała: pomarańczowa + mleczna

Cześć :)

Organique ostatnio jest na czasie - dużo można o tej marce na blogach przeczytać, ja również postanowiłam dołączyć swoją opinię na temat jednego z ciekawszych [ moim zdaniem ] w ich asortymencie kosmetyku - pianki do mycia ciała.


Słyszałam o marce wcześniej, ale jakoś nie było nam po drodze, dopóki nie otworzyli stacjonarnego sklepu w Krakowie, w Galerii Kazimierz. Wybrałam się tam przy okazji spotkania z przyjaciółką i jej znajomą, także blogerką, z bloga Nightly Wolf - pozdrawiam Was :)
Buszowałyśmy po sklepie dobrą chwilę, wąchając każdy tester ;) Trzeba przyznać, w kwestii zapachowej Organique ma niesamowicie kuszące produkty, o bardzo ciekawych składach. Sam sklepik bardzo ładnie zaaranżowany, jest przejrzyście i miło. Miałam ochotę na jakiś produkt, myślałam o maśle do ciała, ale nie miałam sprecyzowanego chciejstwa, wiedziałam, że chcę coś od nich wypróbować. Padło na dwie pianki do mycia ciała. Wybrałam te, które najbardziej spodobały mi się zapachowo - wersję pomarańczową oraz mleczną [ na opakowaniu angielska nazwa to Lychee & Goat Milk, a polska Mleko - sprzedawczyni wytłumaczyła mi, że to ten sam produkt, ale zmieniają nazwę na Mleko, stąd dwie informacje na etykiecie. Sczerze? Mi to obojętne, jak się nazywa, bo zapach prześliczny. ]. Jedna pianka kosztowała mnie 15,90 zł za 100 ml. Są także dostępne wersje większe, 200 ml, w cenie 29,90 zł. Zastanawiałam się nad jedną większą, ale wolałam jednak wypróbować 2 zapachy, zresztą nie wiedziałam, czy się polubimy ;) Pianki są dostępne w 5 wersjach zapachowych: kolonialna, mleczna, pomarańczowa, afrykańska i grecka, do zobaczenia TUTAJ.



Pianki do mycia ciała z Organique są zapakowane w standardowe dla firmy, plastikowe słoiczki z aluminiowymi zakrętkami, na których jest wytłoczone logo. Na boku zakrętki są wypukłe paseczki, które ułatwiają odkręcanie, dzięki temu nie męczymy się pod prysznicem. Etykieta nie odmaka pod wpływem wody [ trochę się tylko odbarwia ], więc jest czysto i schludnie podczas kąpieli.Etykietka zawiera skład, instrukcję użycia. Pianki należy zużyć w ciągu roku od otwarcia. Bardzo spodobały mi się te poręczne opakowanie, wiem, że na pewno po zużyciu zedrę etykietki i zostawię sobie słoiczki na mój własnoręcznie robiony peeling cukrowy :)


Na początek zabrałam się za wersję pomarańczową. Zapach to jakby skoncentrowany aromat skórki pomarańczowej, troszkę chemiczny, ale wciąż bardzo miły dla nosa. Ja wyczuwam tu jeszcze nutkę mandarynki. Kolor tej pianki jest mocno pomarańczowy. Konsystencja dość zbitego musu - w dotyku jakby ubita na sztywno piana z białek, ale cięższa w konsystencji, mam nadzieję, że zrozumiecie ;) 
Najpierw, przez kilka kąpieli, nabierałam piankę palcami i porcjami wsmarowywałam w ciało, aż do spienienia się. Denerwowało mnie jednak, że zawsze muszę ją potem wydłubywać spod paznokci, więc zaczęłam naberać ją gąbką, spieniać na niej i dopiero wtedy myć ciało. Ten drugi sposób sprawdził się lepiej, bo jest dla mnie wygodniejszy, a i pianki mi trochę mniej schodzi na jedno umycie się. 
Dokładnie, delikatnie oczyszcza, rozsiewając pod całym prysznicem śliczny zapach. Nie pieni się tak mocno, jak żele z SLSami, wiadomo, ale i tak wystarczająco, jak dla mnie. Po prysznicu skóra nie jest przesuszona, nie pachnie pianką i czasem [ ale rzadko! ] odpuszczam sobie balsamowanie skóry. 
Wersja mleczna urzekła mnie zapachem - to ją wybrałam w sklepie pierwszą, bez żadnego wahania. Sama nie wiem, dlaczego w domu zabrałam się najpierw za pomarańczową piankę, może lubię sobie zostawiać fajniejsze rzeczy na później ;) Jeśli miałyście okazję wąchać kiedyś linię Au Lait ze Scottish Fine Soaps [ próbka masła do ciała była dawno temu w glossyboxie ], ten zapach jest dość podobny [ Esy! Polubiłabyś go :) ] - mleczny, ciepły, trochę słodki i otulający. Kojarzy mi się z leniwymi, odprężającymi wieczorami.  Wszystkie pozostałe właściwości są dokładnie takie same, jak pianki pomarańczowej. 



Co do wydajności, to jestem mile zaskoczona - byłam przekonana, że pianka starczy mi na 4 - 5 użyć, a jest całkiem nieźle w tej kwestii. Pianki pomarańczowej używam od 9 lipca kilka razy w tygodniu, co na dziś daje już około 11 użyć, a zostało mi jej jeszcze całkiem sporo w opakowaniu, wróżę, że spokojnie na 4 aplikacje jeszcze wystarczy
Wiadomo, wszystko zależy od nas - ja tam sobie pianek nie żałuję, nie jestem oszczędna w tym temacie i jak mam pragnienie nabrać sobie jej więcej z opakowania, nie krępuję się ;) Mlecznej  użyłam tylko raz [ po zrobieniu zdjęć do posta, bo chciałam Wam pokazać, jak wygląda pełne opakowanie ], za to systematycznie ją niucham - nie wątpię, że ona zagości u mnie ponownie, a i inne kosmetyki z tej linii zapachowej rozważam :)



Podsumowując, uważam, że te pianki są miłą odmianą od żeli prysznicowych, miło jest raz na jakiś czas zafundować sobie coś ciekawego. Na pewno nie zastąpię nimi żeli pod prysznic, ale wiem, że będę do nich powracać, bo są naprawdę miłym czasoumilaczem. Jak za taką przyzwoitą wydajność, nie kosztują bardzo dużo, raz na jakiś czas można sobie pozwolić :) Dodatkowo, pianki, moim zdaniem, idealnie nadają się na niebanalny prezent, zwłaszcza dla osoby, która nie wydałaby pieniędzy na taką fanaberię piankową ;) Ja już mam kilka osób na oku, które obdaruję z jakiejś okazji pianką Organique.

A jak jest u Was? Wolicie tradycyjne żele pod prysznic, czy takie nowinki, jak pianka?
A może używałyście już którejś z tych?

61 komentarzy:

  1. oj nie używałam, ale wygląda smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm, jakie piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę wypróbować - ta pomarańczowa prezentuje się bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu tak, jak mi :)

      Usuń
  4. Takie produkty uwielbiam traktować jako urozmaicenie raz na jakiś czas

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o piance do mycia ciała! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jest tyle nowości na rynku, że można się pogubić ;)

      Usuń
  6. Genialne są te pianki, sam pomysł jest świetny :) Mam nadzieję, że dorwę chociaż jedną sztukę dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupię, na pewno :) Miałam ochotę na tę pomarańczową właśnie, ale chodziła mi też po głowie grecka (nie wiem, jak pachnie - nazwa mnie zachęciła :D). Teraz muszę jeszcze tę mleczną powąchać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
      Wąchałam grecką, ale kompletnie mi nie przypadła do gutu - nie moje klimaty ;) W zasadzie ze wszystkich zapachów podobały mi się jedyne te przedstawione - pomarańczowy i mleczny :)

      Usuń
  8. oj jak ja lubię takie produkty:) pianek nie miałam, ale za to kupiłam sobie czarne mydło:D to jest dopiero frajdą, od stóp do głów wysmaruję się i wyglądam jak po kąpieli w błocie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, widok musi być niezły ;)
      Ja savon noir uzywam tylko do twarzy, trochę mi szkoda na całe ciało ;)

      Usuń
  9. TA POMARANCZOWA MA TAKI ŻYWY KOLOR :D

    OdpowiedzUsuń
  10. kolor tej pianki jest niesamowity!!! :)
    widzę, że oznaczasz kosmetyki, kiedy je otworzyłaś
    ja tak robię w salonie i chyba czas zrobić też tak w domciu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę oczojebny ;)
      Oznaczam w sumie od niedawna, ale bardzo przydatne to jest, bo w końcu mogę dokładnie określić, kiedy coś otworzyłam i na jak długo wystarcza :)

      Usuń
    2. masz rację, jest to bardzo przydatny sposób
      tylko w sumie ja mam tendencję do otwierania masła żeby np tylko wypróbować i potem dalej używam stare ;)

      Usuń
    3. Ja staram się to ograniczać, ostatnio coraz lepiej mi idzie systematyczne wykańczanie i dpoiero potem otwieranie nowości :D

      Usuń
  11. Chcę ! :D
    Ja się nie dziwię, że zmienili nazwę, bo kozie mleko od razu kojarzy się z nieprzyjemnym zapachem, bo co tu dużo mówić - 'pachnie' dziwnie.. Za to zwykłe mleko już jest przyjemne :)

    Ja już mam pomysł jak zrobić coś takiego samemu, jak mi się uda to będzie wpis, jak nie to nic nigdy nie pisałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się! :D
      ale wiesz, po angielsku tam jest jeszcze liczi, a w polskiej wersji tylko mleko.. a składu nie zmienili, więc dziwne trochę, ale nie czepiam się, bo zapach genialny ;)

      Ależ jesteś pomysłowa! W takim razie czekam niecierpliwie :D

      Usuń
  12. O proszę a słyszałam złe opinie na temat tej pianki. Muszę się w końcu wybrać do Orgaique.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czytałam jakąś negatywną opinię, ale dotyczyła główie zapachu. Wiadomo, każdemu spodoba się coś innego ;) Ja uważam, że warto wypróbować, bo to ciekawostka kosmetyczna taka ;)

      Usuń
  13. Narobiłaś mi apetytu na mleczną :) Na pewno spróbuję w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę się kiedyś na nią skusić, bo Organique bardzo lubię :) Mleczna ma śliczny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, mleczny zapach mają wyjątkowo udany, ja na pewno sięgnę po inne mleczne pozycje :)

      Usuń
  15. Ja uwielbiam wszelkie odmiany od klasycznego żelu, a pianki i musy w szczególności :) Mam wielką ochotę na wersję mleczną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również polubiłam takie zamienniki :)
      Koniecznie powąchaj sobie tę mleczną piankę - dla mnie to świetny zapach, ale może nie przypaść do gustu :)

      Usuń
  16. Ta pomarańczowa wygląda fantastycznie :) słodka? super sesja eMuś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, wygląd ma naprawdę świetny :)
      Wiesz, pianki nie próbowałam, więc Ci nie powiem, czy słodka, za to ta prawdziwa poarańcza była całkiem niezła :D
      Dzięki, wiesz, kim się inspirowałam :*

      Usuń
  17. fajne dziwadło, przynajmniej z Twojego opisu;) a ja lubię takie testowac, bo zawsze jakas odmniana. dopisuję do listy i głęboko się zastanawiam jak ja te wszystkie mazidła przetransportuję z Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego zakupu raczej nie będziesz żałować :)
      Zawsze można wykupić dodatkowy bagaż :D

      Usuń
    2. albo zamówić busa od przeprowadzek;)

      Usuń
  18. mam chęć na taką odmianę i już mam na liście chciejstw :) czekam na denka moich zapasów i na pewno zakupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa, jak Ci się dpodobają pianki :)

      Usuń
  19. Mleczna bym chciała, bardzo bym chciała, pomarańczowa też kusi, ale chemiczny zapach trocha mnie odstrasza, kolor też taki nasycony, aż za bardzo ;)
    Świetna recenzja M :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, najlepiej jest powąchać sobie w skepie i samemu zadecydować, bo zapachy są naprawdę ciekawe, ale każdy lubi coś innego :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  20. ale się zgrałyśmy, dwa dni temu pierwszy raz zawitałam do Organique, mimo że wcale nie naczytałam się postów na ich temat - skusiła mnie właśnie ta pianka dostępna w którymś z boxów niedawno, a którego ja nie kupiłam i potem żałowałam :) a najlepsze jest to, że sklep tak mnie oszołomił zapachami i klimatem, że ostatecznie wyszłam z niego z glinką ghassoul, maseczką algową i peelingiem czekoladowym. ani widu pianki ;) zapomniałam o niej!! póki co jestem zachwycona zapachami tego magicznego sklepiku, formą prezentacji produktów i moim pierwszym razem z ich glinką – jest BOSKA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście! :)
      Spoko, ja tez często tak mam, że idę po konkretną rzecz, a wychodzę bez niej, za to z 5 innymi, niepotrzebnymi na już, rzeczami ;) Sklep naprawdę pozytywnie zaskakuje, muszę Ci przyznać rację. Bardzo zaciekawiłaś mnie glinką i maseczką - chętnie o nich poczytam. Mnie jeszcze z ich oferty kusi maska do włosów anti - ageing, ale wciąż się waham, bo ma małą pojemność, a cenę trochę dużą, ponad 40 zł chyba. Miłego używania! :)

      Usuń
    2. ja chciałam wszystkie te rzeczy kupić, bo zachęciły mnie pozytywne oceny na wizażu, więc to nie tak, że wyszłam z czymś innym, ale fakt – priorytetem była pianka pomarańczowa :D a co do używania, to dziękuję i wzajemnie :)

      Usuń
    3. okej - zwracam honor :D ja w sumie to jakbym mogła, to cały sklep bym wyniosła, bo mi się tam wszystko podobało, może oprócz serii kawowej, bo nie lubię tych zapachów w kosmetykach ;)

      Usuń
    4. miałam podobnie w tym sklepie, a najgorsze jest to, że on jest na mojej wózkowej trasie, którą często chadzamy z Tomkiem, a co to oznacza? że prawdopodobnie będę wynosić cały asortyment, tyle że w partiach :>

      Usuń
    5. Ależ masz plan! Fajny - dla niepoznaki będziesz znosić do domu w częściach, nikt się nie skapnie :D

      Usuń
  21. Zastanawiałam się nad zakupem ale uznałam że będzie słabo z wydajnością a jednak do najtańszych nie należy to dobrze wiedzieć że śmiało można kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  22. moim zdaniem cena do pojemnosci a takze (po przeczytaniu Twojej recenzji) do wydajnosci, jest jak najbardziej ok - dobrze wiedziec, ze bez problemu mozna je dostac w Krakowie :)) chce te pianki i algi!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) W Krakowie nawet w 2 miejscach jest Organique - w Galerii Kazimierz i Bonarce :)

      Usuń
    2. Bonarka jest chyba dosyc nowa (kilka lat?:P), jeszcze nie bylam...

      Usuń
    3. Tak, kilka lat chyba ma ;) Ja tam byłam 3 razy i rzadko zaglądam, bo to taka wielka przestrzeń, że mnie wkurza ;P

      Usuń
  23. Mam jeszcze nieużywaną piankę z serii mlecznej, ale zostawiam ją na zimowe kąpiele :) Wtedy dopiero bardziej szczegółowo ją sprawdzę, ale póki co wydaje się rzeczywiście dość ciekawym produktem :) Tymbardziej, że marka Organique jest naprawdę fajna, uwielbiam ich masło do ciała mleko i lychee, tutaj recenzja jeśli byłabyś zainteresowana http://malrosa-kosmetycznie.blogspot.com/2013/10/maso-do-ciaa-mleko-i-lychee-organique.html :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Musi być wspaniała :) Mam piankę do mycia ciała o zapachu melona, ale z innej marki, już nie mogę doczekać się testów.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam dokładnie te same zapachy, jednak pomarańczowa bardziej do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)


Proszę o kulturę wypowiedzi, komentarze obraźliwe oraz reklamowe będą usuwane.