Cześć Wam! :)
Od
dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl o cyklu notek, które
opisywałyby kilka kosmetyków wartych przedstawienia, jednak nie
zasługujących z różnych względów na osobną notkę. Czasem o
danym kosmetyku nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ale chciałabym
Wam go pokazać. Stąd pomysł na notki pod szyldem „krótko i na
temat”. Co sądzicie o takich zbiorczych mini recenzjach? Dajcie mi
proszę znać w komentarzach :)
Dziś
na tapecie będą dwa produkty, które całkiem dobrze zdążyłam
poznać. Jednego używam zdecydowanie dłużej, drugiego tylko przez nieco ponad miesiąc, ale nie ze swojej winy ;)
Pomadka
Caudalie. Do swoich pierwszych zakupów kosmetyków tej marki [ wodawinogronowa i pianka do oczyszczania twarzy ] dostałam gratisy w
postaci kilku próbek oraz zestawu pełnowymiarowej pomadki i
miniatury kremu do rąk. Bardzo mnie to ucieszyło, bo po pierwsze –
kto nie lubi dostawać fajnych gratisów, a po drugie gratisem
okazała się być pełnowymiarowa szminka, która kosztuje 19 zł za
4 g. Cena więc do najniższych nie należy, zwłaszcza jak za
pomadkę ochronną. Zaczęłam jej używać, jak tylko wróciłam do
domu i od tamtej chwili jesteśmy nierozłączne :) Jest to,
oczywiście moim zdaniem, najlepsza ochronna pomadka. Nigdy nie
używałam lepszej, a wierzcie mi, wiele się tego przewinęło przez
moje ręce, bo ja niezbyt szminkowa jestem [ pracuję nad tym! ], a
lubię zawsze mieć coś na ustach. Pomadka z Caudalie mieści się w
białym, typowym plastikowym opakowaniu z wykręcanym sztyftem, ma
nadrukowane napisy po francusku i angielsku, z tyłu skład i
informację, że 99,5% składników jest pochodzenia roślinnego.
Należy ją zużyć w ciągu 9 miesięcy od otwarcia. Sam skład
bardzo przyjemny, zawiera mnóstwo świetnych olei i maseł [
słonecznikowy, rycynowy, wosk pszczeli, masło shea, olej
winogronowy, itd. ]. Pomadka gładko sunie po ustach, nie lepi się,
zostawia delikatną warstewkę, bardzo przyjemną zresztą. Pachnie
troszkę olejami, ale bardzo subtelnie. Usta są wyraźnie odżywione,
nawilżone i wyglądają ładnie i zdrowo. Ja zazwyczaj ponawiam
aplikację kilka razy dziennie, przed wyjściem, przed snem i wtedy,
kiedy po prostu mam na to ochotę. Bardzo się polubiłam z pomadką
Caudalie. Jedyny jej minus to bardzo słaba wydajność – po równym
miesiącu stosowania zostało mi jej jeszcze może maksymalnie na
tydzień [ aktualny stan na zdjęciu poniżej ] – słabo, oj słabo... Z tego powodu wiem, że raczej sama
jej nie kupię, bo jakoś nie uśmiecha mi się wydawanie co miesiąc
19 zł na pomadkę ochronną. Nie wykluczam, że w zimie, kiedy moje
usta będą w wielkiej potrzebie, nie sięgnę po nią – na pewno
świetnie by się sprawdziła. Jeśli dostanę ją jeszcze przy
zakupach – bezsprzecznie będę bardzo zadowolona :)
Skład:
Helianthus
Annus (Sunflower) Seed Oil*, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil*,
Cera Alba (Beeswax), Oryza Sativa (Rice) Bran Wax*, Cetyl Palmitate*,
Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Extract*, Copernica Cerifera
(Carnauba) Wax*, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax*, Vitis Vinifera
(Grape) Seed Oil*, Cetearyl Alcohol*, Cetyl Alcohol*, Palmitic Acid*,
Stearic Acid*, Hydrogenated Stearyl Olive Esters*, Prunus Armeniaca
(Apricot) Kernel Oil*, Parfum (Fragrance), Palmitoyl Grape Seed
Extract*, Hydrogenated Castor Oil*, Tocopheryl Acetate*, Ammonium
Glycyrrhizate*, Glyceryl Oleate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate,
Citric Acid. *Plant Origin
Żel
do mycia twarzy Palmers. Po bardzo udanym spotkaniu z kremem pod oczy od Palmers'a, zdecydowałam się na wypróbowanie kolejnego produktu
z ich serii do pielęgnacji twarzy. Padło na żel oczyszczający,
przeznaczony do usuwania zanieczyszczeń, sebum i makijażu. Żel
jest dosyć gęsty, co przekłada się na jego wydajność – już
od ponad miesiąca używam go codziennie wieczorem, a wciąż zostało
jeszcze dużo produktu. Jak na 150 ml pojemności to całkiem niezły
wynik, pisze z doświadczenia – zazwyczaj taką pojemność
wykorzystuję w niecały miesiąc. Podoba mi się buteleczka żelu –
jest prosta, przezroczysta i ma nierzucające się w oczy napisy –
są wszystkie niezbędne informacje. Bardzo lubię szatę graficzną
marki Palmers. Opakowanie na tyle przypadło mi do gustu, że chyba
zostawię je sobie na inne żele do twarzy [ np. te z Biedronki :) ],
bo dozownik - pompka jest bardzo praktyczny i się nie zacina.
Teoretycznie żel jest bezzapachowy, jednak ja czuję aromat masła
kakaowego, połączonego z chemią – nie jest to najprzyjemniejszy
zapach, jednak można się przyzwyczaić. Skład także pozostawia
wiele do życzenia – są SLSy. Bardzo dobrze oczyszcza skórę i
świetnie zmywa makijaż, troszkę się pieniąc. Zostawia skórę
napiętą, ale nie ściągniętą. Nie potrzeba dużej ilości, żeby
dokładnie wymyć twarz i szyję. Niestety, ma jeden minus, który go
u mnie dyskwalifikuje i wiem, że już nie powrócę do żelu z
Palmers'a – szczypie w oczy... [ Na opakowaniu jest informacja,
żeby unikać bezpośredniego kontaktu z oczami ] Ja nie czyszczę
oczu żelem, rzecz jasna, ale przy zmywaniu go z twarzy często
dostawał się do zamkniętych oczu, powodując mocne szczypanie i
podrażnienie. Z czasem nauczyłam się bardziej uważnie zmywać go
z twarzy, jednak jest to duży minus. Za 150 ml żelu należy
zapłacić około 28 zł, ja kupiłam go na promocji w e – Ziko za
niecałe 20 zł. Niestety ze względu na podrażnianie oczu nie wrócę
do niego, ale jeśli macie odporne oczy, to może Wam przypaść do
gustu, bo naprawdę dobrze oczyszcza.
Skład:
Water,
Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Oleth-20,
Propylene Glycol, Sodium Chloride, EG-120 Methyl Glucose Dioleate,
Panthenol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, DMDM Hydantoin, Theobroma
Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter,
Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Oenothera Biennis (Evening
Primrose) Root Extract, Disodium EDTA, Quaternium-26, Citric Acid,
Tocopherol Acetate, Steareth-20, Chrysin, N-Hydroxysuccinimide,
Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7.
Miałyście
któryś z opisywanych kosmetyków?
Może
u Was się inaczej sprawdziły?
Piszcie
w komentarzach, no i oczywiście dajcie znać, co sądzicie o takiej
serii postów :)
P.S Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze pod wczorajszą, niekosmetyczną notką! :*
Miłej soboty!
P.S Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze pod wczorajszą, niekosmetyczną notką! :*
Miłej soboty!
ja uwielbiam Palmer's ale jak dotąd miałam od nich tylko balsamy i krem do rąk, pewnie prędzej czy później skuszę się na coś do pielęgnacji twarzy:)
OdpowiedzUsuńA ja zaczęłam od kremu pod oczy, dopiero niedawno wzbogaciłam się o balsamy do ciała ;)
UsuńPodoba mi się skład pomadki , żel wręcz przeciwnie . Bardzo dobry pomysł z tymi krótkimi recenzjami .
OdpowiedzUsuńSkład omadki jest naprawdę godny podziwu :)
UsuńDzięki, miałam nadzieję, że pomysł się spodoba :)
wolę zdecydowanie krótkie opisy a za to konkretne
UsuńMam podobnie :)
UsuńŚwietna seria, już nie mogę się doczekać kolejnych odsłon. Moją ukochaną pomadką od lat jest Bebe Young, a w domu sięgam najczęściej po masełka z Nivea. Pomadką z Caudalie mnie kusisz, ale cena trochę zniechęca do zakupu. Jeżeli zimą moje usta okażą się być niezwykle przesuszone to może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńJa nie mam ulubionych pomadek, sięgam zawsze po inną :) Tak, zimą to zdcydowanie będzie świetny prezent dla ust :)
Bardzo lubię taką formę notek, ale to wiesz :) bo trzyma się tego cyklu na blogu.
OdpowiedzUsuńZa produktami Palmers'a nie szaleję. Nie mogę się do nich przekonać poza balsami w tubce do ust. Firmę omijam :P
Jeżeli chodzi o pomadki/sztyfty pielęgnacyjne to one u mnie zawsze migiem znikają, mało która okazuje się na tyle wydajna. Dlatego też mam jednocześnie kilka produktów w użyciu. Caudalie lubię i ostatnio miałam okazję kupić za 3,5 funta więc w obliczu np. Nivea czy innych średniaków opłaca się.
Rozejrzyj się za pomadką ochronną z firmy Cattier, pisałam o niej u siebie. Działanie bardzo zbliżone do Caudalie, ale jest tańsza. Przynajmniej była ;) Niestety ja mam problem z dostępem do tej firmy :(
Wiem, wiem, śledzę go zawsze z ciekawością u Ciebie!
UsuńWidzisz, ja po bardzo miłym spotkaniu z ich kremem pod oczy mam ochotę na więcej i myślę, że jeszcze co nieco potestuję sobie :)
U mnie też szybko takie pomadki się kończą, ale żeby aż tak?...
o Cattier słyszałam wiele dobrego w kontekście maseczek do twarzy, ale zerknę i na pomadki, dziękuję :*
mam wrażenie, że czytelniczki lubią skrótowe formy, vide ogromna popularność projektu denko, który jest niczym innym jak zbiorem wielu minirecenzji! jestem ZA tym cyklem :). a Claudalie nie znam i nigdy nie próbowałam, w ogóle nie wiedziałabym, gdzie tego szukać.
OdpowiedzUsuńMasz rację, zużyciowe posty cieszą się dużym zainteresowaniem :) Ja wolę jednak troszkę dokładniej opisać 2, 3 produkty w takiej serii jak ta, niż pisać epopeje denkowe ;) Cieszę się, że cykl Ci się spodobał :)
UsuńCaudalie można znaleźć w internetach i w niektórych aptekach - na stronie Caudalie jest mapa i można sobie sprawdzić, gdzie w Twoim mieście jest ta marka dostępna :)
W większości przypadków u mnie epopeje denkowe nie powstają bo już powstały wcześniej dla każdego kosmetyku osobno :P
UsuńZ Caudalie mam wielką chęć na tonik winogronowy, o którym właśnie pisałaś:), u mnie najczęściej carmex w użyciu, mam w zanadrzu do przetestowania Biotherm, muszę w końcu otworzyć i zacząć używać:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Palmer's ma w ofercie aż tyle produktów do pielęgnacji twarzy, ta firma jakoś kojarzy mi się z pielęgnacją ciała .
Ja mam wrażliwe oka i noszę soczewki więc chyba podziękuję za ten kosmetyk:)
Oj tak, warto poanzć wodę winogronową :)
UsuńJa miałam carmex w tubce, jaśminowy chyba i bardzo mi wysuszał usta, a teraz mam wersję Moisture Plus i jestem z niej bardzo zadowolona :)
Palmer'a niedawno wprowadził do sprzedaży właśnie pielęgnację twarzy, nie ma o niej wiele jeszcze opinii.
Podoba mi się taka forma notek.
OdpowiedzUsuńBędę wypatrywała kolejnych odsłon :)
Aneto - bardzo mnie to cieszy :)
UsuńPodoba mi się koncepcja "krótko i na temat"
OdpowiedzUsuńO Caudalie kolekcjonuję wpisy a potem się zastanowię co kupię :D
Raduje mnie to :D
UsuńJa bym chciała wszystko z Caudalie ;)
Hmm. nie znałam obu, jednak z tą szminką to cena dużaaaa :( aż ide o tej firmie poczytać w internecie :)
OdpowiedzUsuńFakt, cena dość wysoka... Ale czasem warto :)
UsuńŻel mnie zainteresował, ale jak szczypie w oczy, to raczej nie będę go szukała ;/
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
UsuńŻel nie zachwyca, zaś ta pomadka bardzo mnie zainteresowała, mimo nie najniższej ceny chyba warto się na nią skusić, tym bardziej przy moich wiecznie spękanych ustach ;-)
OdpowiedzUsuńAniu - myślę, że pomadka na pewno by Ci pomogła :)
UsuńNie znam tych produktów, a pomysł co do formy notki wg mnie jak najbardziej ok :)
OdpowiedzUsuńAktualnie używam krem ujędrniający do biustu marki Palmer's i jestem bardzo zadowolona, polecam!
OdpowiedzUsuń