Hej :)
Dziś przychodzę do Was ze zrobionymi na szybko zużyciami.
Tak, jak ostatnio: mała legenda:
Produkty, które zaznaczam na czerwono, są moim zdaniem kompletnymi niewypałami, te na zielono przekonały mnie do siebie, a te na niebiesko są przyjemnymi produktami, które mogę polecić, ale ja do nich nie wrócę :)
1. Maska Stapiz Repair & Shine, 1 l - moja ukochana maska o zapachu poziomek / gumy balonowej, która niesamowicie odżywia i wygładza włosy! KUPIĘ PONOWNIE
2. Possibility, żel pod prysznic, szmapon i płyn do kąpieli w jednym, 525 ml - męczyłam się z nim strasznie, na początku zapach mi się spodobał, potem miałam go już dość - sporadycznie nalewałam do wanny, a zużyłam jako mydło do rąk. .. NIE KUPIĘ
3. John Frieda - szampon rozświetlający, 250 ml - strasznie obciążał mi włosy, szybciej się przetłuszczały, były oklapnięte - miał w sobie jakieś dziwne brokatowe drobinki, które chyba miały zapewnić to rozświetlenie. Zdecydowane nie! . NIE KUPIĘ
4. Lirene, antycellulitowy peeling myjący, 200 ml - zwyklaczek, fajnie, mocno ścierał, lubiłam go również za energetyczny, pomarańczowy zapach. KUPIĘ PONOWNIE
5. Woda termalna Avene, 150 ml - latem używałam do odświeżania twarzy w upały, zużyłam do zraszania nałożonej na twarz czarnej glinki. Pod koniec zepsuł jej się atomizer, ale udało mi się wykorzyatać ją do końca. KUPIĘ PONOWNIE
6. Pasta do zębów Colgate MaxWhite, 125 ml - całkiem fajnie odświeżająca pasta, zwyklaczek. KUPIĘ PONOWNIE
7. Synergen, peeling do twarzy do skóry wrażliwej, 100 ml - przed korundem był to mój ulubiony peeling, ostatnio znalazłam go w zapasach i postanowiłam zużyć. Nie nadaje się do skóry wrażliwej, bo drobinki z plastiku są wyjątkowo ostre, ale ja lubiłam go z moją tłustą skórą. . NIE KUPIĘ
8. Masło do ciała Scottish Fine Soaps Au Lait, 100 ml - kupiony w TkMaxxie razem z żelem pod prysznic, bardzo lubiłam jego zapach i to, że się szybko wchłaniał, ładnie nawilżał, ale jego normalna cena jest za wysoka. . NIE KUPIĘ
9. Fitomed, szampon do włosów koloryzowanych z herbatą i henną, 250 ml - całkiem fajny szampon, pachniał herbatą i w przeciwiństwie do odżywki z tej serii, był dość wydajny, używałam go około 2 miesięcy na zmianę z innym szamponem. . NIE KUPIĘ
10. Yves Rocher, maseczka rewitalizująca z wyciągiem owocu granatu, 50 ml - nie wiem, skąd ją miałam, ale wiem, że na pewno nie kupię tego cuda już nigdy - nie robiła kompletnie nic z moją twarzą, ostatecznie zużyłam ją mieszając z nią korund do peelingu ;) . NIE KUPIĘ
11. Korres, rem nawilżający z dziką różą, 40 ml - dzielnie chronił moją twarz w zimie, świetnie nawilżał, wchłaniał się błyskawicznie, więcej o nim tu --> KLIK KUPIĘ PONOWNIE
12. Alterra, krem pod oczy z orchideą, 15 ml - używałam na noc, fajny, treściwy krem, ładnie nawilżał i chronił delikatną skórę pod oczami w zimie KUPIĘ PONOWNIE
13. Gosh, tusz do rzęs wydłużajązy, 10 ml - taki sobie zwyklaczek, jednak zepsuło się mu opakowanie, więc idzie do kosza. Nic specjalnego z rzęsami nie robił, ale tragedii też nie było . . NIE KUPIĘ
13. Anatomicals, masło do ciała z zielonym imbirem i bergamotką, 200 ml - świetne masełko, pisałam o nim wczoraj --> KLIK KUPIĘ PONOWNIE
14. Nivea, dezodorant w kulce Dry comfort, 50 ml - mój ulubiony, chroni zawsze i wszędzie, n-te opakowanie KUPIĘ PONOWNIE
15. LRP Lipikar Syndet - używałam jako żel do mycia twarzy, całkiem przyjemy produkt, 15 ml starczyło mi na 3 dni
16. Lierac, serum rozświetlające Luminescence, próbka 8 ml - męczyłam się z tym ponad miesiąc, strasznie zły produkt - zostawiał białe mazy na twarzy z dziwną perłową poświatą - skóra wyglądała na chorą, a nie rozświetloną... . NIE KUPIĘ
17. Flos Lek, żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i chabrem bławatkiem, 15 ml - żel, który uwielbiam, świetnie łagodzi zmęcone oczy, zmniejsza opuchliznę i działa kojąco. KUPIĘ PONOWNIE
18. Colgate Max Fresh, jakaś podróżna próbka - zwyklaczek ;)
Poniżej moje pakowanie - ogarnianie kosmetyków jest rzeczą straszną i uświadamiającą mój postępujący zakupoholizm ;)
I w części opróźniona szafa:
Teraz już pożegnaliśmy stare mieszkanie i witamy nowe, ja głównie na kolanach, myjąc podłogi...
Trzymajcie kciuki, żebym wytrwała z tą przeprowadzką ;)
Znacie produkty z moich zużyć?
Przeprowadzki nie są przyjemne, ale nowe miejsce już o wiele bardziej :) Pokaż swój kącik jak już się urządzisz :)
OdpowiedzUsuńnowe miejsce rekompensuje wszystko ;)
Usuńpokażę pokażę :)
Z bólem stwierdzam, że nie znam nic z tych kosmetyków. No może oprócz kulki z Nivei, ale ja ich nienawidzę.. Będę już chyba do końca wierna tym ziajowatym, bo w innych ciągle coś jest nie tak..
OdpowiedzUsuńJeżeli są zdjęcia "PRZED" to teraz czekam na te "PO" w nowym miejscu i oczywiście na kosmetyczny kącik :)
Oj chciałabym znowu zamieszkać "na swoim" z chłopakiem.. Szkoda, że każde z nas musi siedzieć w innym mieście przez studia.
ja właśnie tych z Ziaji nie lubię, bo mi podrażnia ły paszki :(
Usuńhaha postaram się zrobić zdjęcia "PO", garderobę już prawie całą mamy uporządkowaną ;)
ja już sobie nie wyobrażam osobneog życia, współczuję rozłąki...
Ja uwielbiam wszystko co z lirene, a tego produktu jeszcze nie widziałam, czas się wybrać na zakupy! :)
OdpowiedzUsuńa teraz w Naturze są ich żele pod prysznic za niecałe 6 zł - właśnie się zaopatrzyłam ;)
UsuńDasz radę, wysprzątasz i będzie cacy ;D
OdpowiedzUsuńoby :) dzięki :)
Usuńscottish soap faktycznie fajne, ale nie rozumiem skąd ta cena :/
OdpowiedzUsuńpowodzenia z przeprowadzką. Ja wciąż od października mam kilka nierozpakowanych kartonów ;)
jakby mieły super składy, to okej, ale to bardzo przeciętne kosmetyki...
Usuńnie dziękuję ;) ja już większośc rozpakowałam, dziś skończyłam całą garderobę :D
Mam ten peeling z Lirene i bardzo go polubiłam :))
OdpowiedzUsuńjest całkiem okej :)
UsuńTrzymaj się i bądź dzielna:)
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
UsuńMaska do włosów z sleek line jakoś nie przypadła mi do gustu. Poużywałam chwilę i oddałam kuzynce.
OdpowiedzUsuńza to moje włosy ją pokochały :)
UsuńTen peeling antycellulitowy z Lirene jest moim ulubieńcem :D
OdpowiedzUsuńjest całkiem fajny :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMaska Stapiz muszę przetestować, chociaż obawiam się, że będzie z nią dokładnie tak samo jak z Latte Kallos. Wszyscy się nią zachwycają, a u mnie kompletnie się nie sprawdziła ;)
OdpowiedzUsuńja muszę spróbować Kallosa, bo jeszcze nie miałam. Stapiz w poroównaniu do Kallosa ma lekkie silikony, więc może Ci spasuje :)
UsuńOoo,a dla mnie ta maska do włosów okazała się bublem :( Miłego dnia i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńna szczęście moje w,losy ją pokochały :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńoj to prawda przy pakowaniu, czy zmianie organizacji kosmetyków dopiero człowiek sobie zdaje sprawę ile tego ma :P moje denka też są duże a na półkach jakoś tych kosmetyków w ogóle nie ubywa
OdpowiedzUsuń