JUNCTIOX | relacja z zabiegu w salonie fryzjerskim Pater

Witajcie!

Na pewno słyszałyście już o rewolucyjnej metodzie uzdrawiania włosów Olaplexem, prawda? Otóż nie tylko Olaplex korzysta z technologii plex, jest ona również zawarta w systemie Junctiox [ wymawiamy z angielskiego jak  Junk-show ], który jest o tyle lepszy, że nie bazuje, jak Olaplex, na silikonach. Ogólnie rzecz ujmując jest to zabieg regenerujący włosy. Można go stosować solo [ tak jak zrobiłam to ja ], lub jako dodatek do zabiegów chemicznych [ farbowanie, chemiczne prostowanie, rozjaśnianie albo ondulacja ] i wtedy eliminuje niekorzystny wpływ tych niszczących włosy zabiegów. 



Junctiox bazuje na naturalnych ekstraktach z trzech ciekawych i raczej rzadko spotykanych w kosmetykach roślin - na oleju z orzecha laskowego, ekstrakcie z magnolii oraz z morwy białej. Za podstawowe zadanie ma odbudowę włosów od środka poprzez tworzenie nowych wiązań siarczkowych, a te naturalne składniki w tym pomagają - orzech mocno nawilża, magnolia wzmacnia i uelastycznia, a morwa jest świetnym antyoksydantem, czyli przeciwdziała starzeniu się włosa. 



Więcej poczytacie na stronie produktu. Muszę tez zwrócić uwagę na dizajnerskie opakowania - świetne grafiki, a kampania reklamowa naprawdę przykuwa wzrok!

Na zaproszenie marki Junctiox, poddałam swoje włosy ich zabiegowi regenerującemu. Na moich włosach zastosowano go solo, a całość odbyła się w pracowni fryzjerskiej Pater w Krakowie, przy ulicy Kurniki 5. Od razu muszę pochwalić salon i nie chodzi tu tylko o śliczne wnętrze czy udogodnienia dla klientów [ jak prywatny parking, co w ścisłym centrum Krakowa jest na wagę złota ], ale głównie o podejście do klienta i styl pracy. 



Zabieg wykonywał mi sam właściciel salonu, pan Dawid Pater, co było naprawdę miłym gestem. To, na co zawsze zwracam uwagę - wszystko, od A do Z na moich włosach robił pan Dawid. Nie znoszę, kiedy idę do renomowanego fryzjera i płacę za tę usługę sporo pieniędzy, a mycie głowy, suszenie i czasem nawet końcowe modelowanie, wykonują praktykantki, sam fryzjer podejdzie na 10 minut i zrobi wyłącznie cięcie... Ot, taka dygresja ;) Dodatkowo właściciel posiada naprawdę ogromną wiedzę na temat włosów, widać, że to jego pasja. Poruszyliśmy naprawdę wiele włosowych tematów, co bardzo mi się podobało, bo wiecie, że mam małą paranoję na tym punkcie ;) Kolejna rzecz, na którą zawsze zwracam uwagę u fryzjera to wstępny wywiad, który tutaj miał miejsce i porozmawialiśmy o zabiegu, o mojej pielęgnacji włosów, farbowaniu itd. Niby wydaje się to oczywiste, ale kiedy ostatnio podcinałam końcówki w jednym z całkiem znanych krakowskich salonów, musiałam sama zaproponować fryzjerce, że jej opowiem o moich oczekiwaniach...



Zanim przejdę do opisu całego zabiegu, powiem Wam tylko co nieco o moich włosach. Są długie, za łopatki, co zresztą zobaczycie na zdjęciach. Farbowane henną już 4 razy, niskoporowate. Nie są bardzo zniszczone, trzymam się regularnego podcinania końcówek [ robię to co 3 miesiące ] i bogatej pielęgnacji. To, z czym mam największy problem, to tragiczne [ zwłaszcza przy obecnej pogodzie ] puszenie się i odstawanie baby hair. Czasem zdarza się też, że w ciągu dnia się plączą i strączkują. Myję włosy codziennie i też codziennie prostuję grzywkę, całe włosy bardzo rzadko, może dwa razy w miesiącu. Po zabiegu oczekiwałam więc zniwelowania tego denerwującego mnie puszenia. Powyżej włosy przed zabiegiem.






Zabieg polega na nałożeniu na włosy mieszanki dwóch produktów - Creatora i Unifiera, odpowiednio ze sobą zmieszanych. Mieszankę tę nakłada się na umyte i suche włosy i zostawia na nich przez kilkanaście minut, pod źródłem ciepła [ nie mam pojęcia jak się fachowo nazywają te piekarniki, pod które wkłada się głowę ;) ], potem włosy znowu się myje i już suszy. Mieszanka, którą należy trzymać na włosach jest bardzo lekka, nie nakłada się jej obficie. Pachnie nieziemsko, serio! Jest to aromat profesjonalnych fryzjerskich kosmetyków z nutą czegoś naturalnego, lekko słodkiego, po prostu bajka... Co mnie ucieszyło - zapach pozostaje potem na włosach :) Po zmyciu Junctiox z włosów pan Dawid rozpoczął suszenie i tutaj zaczęłyśmy [ byłam w salonie Pater z przyjaciółką, Sylwią, którą zwerbowałam do roli fotografa :) ] widzieć pierwsze efekty.





Włosy po zabiegu okazały się być ekstremalnie odżywione - naprawdę, nie uzyskałam takiego efektu jeszcze żadną maską w domu, a używałam wiele profesjonalnych i nie tylko kosmetyków. Dzięki temu odżywieniu były idealnie dociążone, pięknie się układały [ tak, zdaję sobie sprawę, że to także zasługa umiejętnego suszenia na szczotce ], a co mnie naprawdę zadziwiło, to fakt, że włosy stały się pięknie wygładzone, nic nie odstawało, wszystkie baby hair były pod kontrolą! Po zabiegu i suszeniu włosy wyglądały jak wyprostowane na prostownicy, ale prostownicy nawet nie widziałam przez cały pobyt w salonie - to wyłącznie zasługa zabiegu Junctiox i suszenia na płaskiej szczotce! W dotyku włosy również były mega milutkie, cały czas ich dotykałam. Nawet autostradą do domu jechałam 90km/h, żeby móc na spokojnie co pół minuty sprawdzać ich miękkość ;) W tym miejscu przepraszam wszystkich kierowców, którzy się za mną wlekli ;)





Z salonu wyszłam zachwycona efektem i na dodatek obdarowana! Otrzymałam trzeci krok zabiegu Junctiox, odżywkę o nazwie Finalizer, która pomaga utrzymać salonowe efekty aż do miesiąca po zabiegu oraz szampon Joico z serii nawilżającej [ od dawna miałam na niego ochotę! ] - bardzo dziękuję! :) Obydwa produkty już oczywiście w użyciu, jakżeby inaczej! Finalizer, co mnie baaaardzo ucieszyło, pachnie dokładnie tak samo jak cały zabieg, to raczej lekka odżywka, ale wystarczy niewiele, żeby pokryć całe włosy. Producent zaleca trzymanie jej na włosach przez 5 minut, ale u mnie po tym czasie efekty były dość słabe, więc następnym razem zaryzykowałam i trzymałam Finalizer na włosach przez pół godziny. To był strzał w dziesiątkę - włosy znów były pięknie dociążone, mięsiste i aksamitne w dotyku :)



Podsumowując - jestem zachwycona efektem i niesamowicie podoba mi się to, że nie jest jednorazowy, ale utrzymuje się przez kilka tygodni, a dodatkowo można go utrzymać stosując w domu przeznaczoną do tego odżywkę - sprytnie pomyślane! Na wielki plus całego zabiegu zasługują naturalne składniki, piękny zapach, brak silikonów i  f e n o m e n a l n y  rezultat końcowy!

Bardzo dziękuję marce Junctiox za zaproszenie, a salonowi Pater za przemiłe przyjęcie , sympatyczną atmosferę i dokonanie małej rewolucji na włosach :)
Sylwia - dziękuję za profesjonalną obsługę fotograficzną!

Na koniec jeszcze zestawienie przed i po, sama bardzo lubię oglądać takie zdjęcia :)



Garść info:
fejsbuk Junctiox - KLIK
strona Junctiox - KLIK
fejsbuk pracowni Pater - KLIK


Co sądzicie? :)

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Marcepanowo, to zależy od długości włosów i salonu, a także od tego, czy Junctiox jest wykonywany samodzielnie, czy jako dodatek do farbowania / rozjaśniania :)
      Solo ceny zaczynają się od 60 zł.

      Usuń
  2. Powiem Ci, ze jestem zaintrygowana! Z chęcią przystąpiłabym do takiego zabiegu, a z reguły w nie po prostu nie wierzę... A tu? Chcę i już! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaneta, ja też byłam w szoku, jak zobaczyłam efekt końcowy ♥.♥

      Usuń
  3. OMATKOKOCHANA! Ile Ty masz włosów! zbieram szczękę z podłogi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziak, proszę Cię, nie przesadzaj, Ty też nie masz na co narzekać ;)

      Usuń
  4. Twoje włosy sprawiły, że dalej zbieram szczękę z podłogi :)
    Przecudne!
    Tak cudne, że dodaję Cię do obserwowanych, o! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Efekt jest świetny! Na Twoich włosach widać różnice :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Jestem niesamowicie zadowolona, a włosy są takie mięciutkie jak nigdy :)

      Usuń
  6. Roznica jest no i przepiękne i długie masz włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. piekny efekt, jestem ciekawa jak dlugo sie utrzymuje

    OdpowiedzUsuń
  8. Przydałby mi się taki zabieg, bo efekt jest naprawdę wow! No i twoje włosy piękne! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Efekt wow po prostu :) Świetna relacja - nabrałam ochoty na profesjonalne odżywienie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie bardzo rozumiem, czemu efekt utrzymuje sie tylko kilka tygodni, skoro to trwała rekonstrukcja wiązań dwusiarczkowych, a składniki tego cudownego produktu podobno na stałe zespalają sie z włosem. To jak to sie dzieje , że efekt mija??????

    OdpowiedzUsuń
  11. bo to nie olaplex, dlatego efekt mija bo nie ma tej substancji która odbudowuje tylko jakieś ekstrakty i oblepiacze, proste...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy śpisz pocierając głową o poduszkę uszkadzasz strukturę włosów, gdy wiatr szarpie twoje włosy niszczy je. Podczas każdego zabiegu mechanicznego i chcemicznego uszkadzasz strukturę włosów, dlatego efekty zabiegów junctiox nie są trwałe, i mijają tak szybko jak często uszkadzasz włosy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)


Proszę o kulturę wypowiedzi, komentarze obraźliwe oraz reklamowe będą usuwane.