Dzień dobry :)
Czuję się dziś już lepiej i w ramach powrotu do żywych wymyłam włosy, poszłam na zakupy i zrobiłam rosół - czuję się spełniona ;) Udało mi się dorwać w mojej Naturze lakier z limitki Essence Love Letters, na który się czaiłam - 03 Grey - Headed Lovebird, czyli gołąbkowy taupe i humor od razu mi się poprawił :)
Luty, jak wiadomo, krótki był, więc i śmieci jakieś niezbyt obfite, dodatkowo przez chorobę używałam mniej kosmetyków, ale coś tam do kosza idzie, więc czas na pożegnania :)
Na pierwszy ogień idą włosowe produkty. Suchy szampon Klorane przywędrował do mnie od Megdil [ :* ] i naprawdę dobrze odświeżał włosy, zostawiając na nich pokrzywowy zapach. Lubiłam go, ale powrotu nie planuję, bo wciąż szaleję za Batiste do ciemnych włosów. Szampon Alverde z aloesem i hibiskusem to prezent od Eska - Floreska. Bardzo miło się go używało, ładnie pachniał, zmywał oleje i nie wysuszał włosów. Niestety, dzięki bardzo żelowo - galaretkowatej konsystencji, wydajnością nie grzeszył i 200 ml wystarczyło mi na 8 użyć, czym wygrał nawet z felernym szamponem Baikal Herbals Objętość i Siła. Wzmacniający olejek Ikarov to mój włosowy hit i za kilka dni będzie o nim więcej na blogu :) Olej ryżowy, 20 ml, był miłym prezentem od Anne - Mademoiselle, z przyjemnością zużyłam go do olejowania włosów i bardzo dobrze się w tej roli sprawdzał. Mała fiolka na końcu to odlewka olejku przyspieszającego porost włosów Khadi od Megdil, ale wiele nie powiem o nim, bo wystarczyła mi na 3 użycia. Olejek miał ładny zapach, delikatniejszy od Ikarova.
Tonik odświeżający Corine de Farme kupiłam przez pomyłkę - miałam kupić wersję oczyszczającą ;) Był bardzo przeciętny, delikatnie pachniał różą i wystarczył mi na prawie 2,5 miesiąca, ale więcej do niego już raczej nie wrócę. Tonik nawilżający Caudalie już kolejny raz w zużyciach, zapraszam do recenzji. Miniatura wody termalnej La Roche Posay mnie nie zachwyciła, moja skóra zdecydowanie bardziej woli wodę winogronową Caudalie. Krem sorbet nawilżający Caudalie to fenomenalny kosmetyk, który wystarczył mi na 4 miesiące używania. Więcej o nim w recenzji. Krem pod oczy Sylveco to niestety nieporozumienie, zużyłam go do smarowania szyi i dłoni, więcej o nim możecie poczytać w notce Bleh... Sylveco, Dermedic, Eveline - o kremach pod oczy, które się u mnie nie sprawdzają. Krem wodny It's Skin VC Effector świetnie się u mnie spisywał i myślę, że jeszcze kiedyś zawita w mojej pielęgnacji, więcej o nim pisałam tutaj.
Facelle nikomu nie trzeba przedstawiać ;) Dezodorant w spray'u Dove zużyłam, bo miałam, ale nie do końca mi odpowiadał, bo zdecydowanie bardziej wolę kulki, a sam zapach po jakimś czasie zaczął mnie drażnić, mam też wrażenie, że ochrona nie była taka, jak w mojej ulubionej kulce Nivea ;) Czarna glinka rosyjska świetnie się spisywała, lubiłam ją - zwężała pory, odświeżała twarz i pewnie jeszcze ją kupię. Plastry do depilacji twarzy z Natury były okej, spełniały swoje zadanie :) Woda toaletowa Bruno Bannani Pure Woman miała ładny, rześki zapach, który dość długo utrzymywał się na skórze.
Próbki szamponu Vichy zużyłam do mycia pędzli do makijażu. Masło do ciała Caudalie było świetne, niestety cena powstrzymuje mnie przed zakupem pełnowymiarowego słoika. Próbka mandarynkowego kremu JMO była przyjemna, choć spodziewałam się innego zapachu ;) Kawałek opakowania z LUSHa to pozostałość po skrawku mydełka Sultana of Soap od Agaty - świetne było! ♥ Reszta to żel pod oczy z REN, peeling i maska z Purles i płyn do soczewek. Zapomniałam przy zdjęciach o próbce nawilżającego kremu pod oczy od Bobbi Brown, który jest fotoszopem w kremie i zakochałam się w nim na zabój ;)
To już wszystkie moje zużycia lutego, jak Wam poszło?
Znacie coś z mojej gromadki?
gratuluję denka :) z Twoich zużyć znam wodę termalną, która również jakoś niespecjalnie się u mnie sprawdziła - wolę Avene, a teraz poluję na promocję Uriage.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dzięki :)
Usuńja ze wszystkich wód najbardziej lubię tę winogronową z Caudalie, bo jedynie ona daje mi komfort i działanie jest zauważalne :)
Cieszę się, że suchy szampon nie poszedł na zmarnowanie i sprawdził się u Ciebie :* To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że takie produkty nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPołowa toniku Caudalie czeka sobie jeszcze na zużycie, może zabiorę się za niego niebawem.
Jeśli olejek Khadi pachnie według Ciebie ładnie, to ja mogę rzec tylko jedno: wow ;D Mnie ciężko było się do niego przyzwyczaić. Teraz nie robi na mnie wrażenia, oswoiłam się z nim, ale przy pierwszym kontakcie (parę lat temu) nasza relacja była mocno ograniczona :P
Powiem Ci, że ja już bez suchych szamponów nie umiałabym funkcjonować ;)
UsuńSpróbuj, może jednak nie będzie Ci robił krzywdy? :(
Megdil, ja mam dziwne upodobania zapachowe, naprawdę polubiłam mocno ziołowe mieszanki ;)
Całkiem nieźle Ci poszło :) znam tylko suchy szapon Klorane, nie jest zły, ale szału nie ma ;)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie bardziej wolę Batiste do ciemnych włosów :)
Usuńkocham czarną glinkę :) a olejku ryżowego nie znoszę ;)
OdpowiedzUsuńKarolino, dlaczego?
Usuńwidzę sporo ciekawej pielęgnacji do twarzy;)
OdpowiedzUsuńja po próbce Bobbi Brown też się zakochałam ;)
OdpowiedzUsuńJest w czym! :)
UsuńJak miło, że choróbsko wreszcie idzie w zapomnienie, a dodatkowo udało Ci się dorwać wymarzony lakier! Świetne zużycia, u mnie niestety w tym miesiącu dużo skromniej, ale przecież liczy się każda pusta buteleczka :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :) Jeszcze kaszlę trochę jak gruźlik, ale będzie dobrze ;)
UsuńOczywiście! Każdy śmieć jest na wagę złota! :D
Taki kaszel jest strasznie męczący, współczuję :(
UsuńOj tak, każdy dodatkowy śmieć w torebeczce prawie cieszy bardziej niż zakupy ;) Mam nadzieję, że mój marcowy wynik będzie chociaż trochę zbliżony do Twojego, kosmetyki już mi się wysypują z szafki ;)
Cóż, jakoś daję radę, ale straszę koleżanki w pracy ;)
UsuńNa pewno! Trzymam kciuki, żeby tak było! ;)
Wcale nie takie małe to Twoje denko :)
OdpowiedzUsuńW porównaniu z poprzednimi nie jest tak ekstra ;)
Usuńja miałam dezodorant w sprayu dove :) ale był taki przeciętny, zdecydowanie wolę lady speed stick w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, średniaczek ;) Ja LSS nie próbowałam jeszcze, na razie pozostanę wierna ukochanej kulce Nivea Dry Comfort :)
UsuńU mnie szampony z Alverde niestety się nie sprawdzają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńShellmua, szkoda, ale na rynku na pewno znajdziesz coś lepszego dla swoich włosów :)
UsuńZ niecierpliwością czekam na post o olejku ikarov. Uważam, że ta marka jest niedoceniana, a oferuje naprawdę dobre kosmetyki w niskich cenach.
OdpowiedzUsuńBędzie! :)
UsuńTeż lubię tę markę i mam w planach bliżej ją poznać.
Ładne denko :) U mnie serum It's skin zbliża się do połowy i już wiem, że raczej go nie kupię ponownie - coś tam robi, ale to nie jest "to" ;)
OdpowiedzUsuń:) Marianno, wersji jest bardzo dużo, na pewno znajdziesz takie, które będzie Ci bardziej odpowiadało :)
UsuńStrasznie mnie zaciekawiłaś tym kremem od BB,napisz o nim coś więcej - może mini recenzja jakaś :)
OdpowiedzUsuńLeemonko, próbka była mała, ale starczyła na 6 dni używania dwa razy dziennie, ale to wciąż za mało na recenzję ;) Krem był świetny, taki puchaty i wystarczyło niewiele, żeby wklepać go w okolice oczu. Od razu skóra była miła w dotyku, ukojona i nawilżona, wygładzona, ale nie napięta, taki efekt fotoszopa :) Polecam udać się po próbkę do Douglasa, bo to naprawdę znakomity krem :)
Usuńpiękne denko. Olej ryżowy bardzo lubię, ale stosuję go na twarz - świetnie chroni przed promieniowaniem UV ;)
OdpowiedzUsuńJa z twarzą mam ostatnio problemy, więc nie eksperymentuję za bardzo w tym temacie, olejek zużyłam tylko do włosów ;)
UsuńOlejek Ikarov mnie chyba najbardziej zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńRobaczku, jest super, wypatruj recenzji za kilka dni :)
UsuńUwielbiam Facelle. Wersja 'piankowa' to moje odkrycie! :) Skład i cena są super! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już zdrowiejesz! :*
Madziaku, mnie piankowa wersja niezbyt przypadła do gustu ;) Fajnie, że u Ciebie się sprawdza :)
UsuńTeż się cieszę ;)
Serum z wit c Its Skin i czarna glinka rosyjska to moje hiciory! :-)
OdpowiedzUsuńNo to jest nas dwie :)
UsuńGratuluję zużyć :) Ciekawią mnie te kremy wodne It's skin :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Zapraszam do recenzji :)
UsuńU mnie w lutym troche marnie. Znam tylko klorane:)
OdpowiedzUsuńW marcu będzie lepiej! :)
UsuńMoja koleżanka jest zachwycona tą wodą od Bruno Banani :) faktycznie jest rześki i taki wiosenny :)
OdpowiedzUsuńNie był to może mój zapach życia, ale bardzo przyjemnie się go nosiło i właśnie był taki świeży :)
UsuńSwietnie ci poszlo, u mnie w miare, ale w marcu bedzie kiepsko
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie tak źle :)
UsuńSzampony z alverde bardzo lubię i choć mimo faktycznie swojej kiepskiej wydajności mi starczają na więcej niż 8 myć:)
OdpowiedzUsuńKokosku, ja zawsze myję włosy dwa razy, więc szybciej zużywam szampony, niesttey dla mnie 8 myć to jednak bardzo kiepski wynik...
UsuńŚwietne denko! Ja miałam kiedyś ten szampon z Alverde, znalazł się nawet w moich ulubieńcach, po czym zmieniłam zdanie bo za szybko się skończył. Kompletnie nie odpowiadał mi jego zapach. Wciąż bardzo ciekawią mnie te kremy wodne. :)
OdpowiedzUsuńNo fajny był całkiem, ale ta wydajność niesamowicie kiepska, żałuję :( Zapach jak dla mnie był okej, bez szału ;)
UsuńCałkiem duże denko i to jak na 28 dni :-) U mnie skromniej - ale to już wiesz ;-) coraz bardziej mnie kusi caudalie i ten krem pod oczy od BB.
OdpowiedzUsuńPlanetko, większości używałam dłużej niż 28 dni ;)
UsuńNo tak - fakt. Chodziło mi raczej, że dużo uzbierałaś pustych pudełeczek :-)
UsuńUdało się :D
UsuńMnie również woda LRP nie zachwyciła. Była wystarczającym wspomagaczem na Woodstaocku, ale jeśli chodzi o stosowanie na co dzień - jestem na nie. Jeszcze ją mam i zużywam do zwilżania maseczki z czerwonej glinki.
OdpowiedzUsuńKupiłam za to (przez Ciebie i Hexx xD) wodę winogonową. I jestem z niej bardzo zadowolona. :]
Tak, ja też końcówkę zużyłam do nawilżania glinki ;)
UsuńO, super! Bardzo się cieszę, że przypadła Ci do gustu! :)))
miałam ten szampon alverde. moje włosy szybko się po nim przetłuszczały...
OdpowiedzUsuńJa tego nie zauważyłam, ale był ze mną zbyt krótko ;)
UsuńJak na krótszy miesiąc i jeszcze chorobę po drodze to denko jest piękne :) Jeszcze nie miałam żadnego produktu z Caudalie ale nie ukrywam, że kilka produktów mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńNawet się udało :)
UsuńRuda, koniecznie nadrób temat Caudalie, to moja ukochana marka :)
U mnie w lutym cienko oj cienko wiecej zakupów niz pustych wiec w tym miesiacu denka nie bedzie :/
OdpowiedzUsuńZa to pewnie w marcu nazbierasz dużo śmieci ;)
UsuńJak na tak krotki miesiac to i tak calkiem calkiem tego uzbieralas ;)
OdpowiedzUsuńCoś tam się uzbierało ;)
UsuńOoo moja ulubiona glinka:) Też zbliżam się do zdenkowania jej, ale staram się ten moment odwlec w nieskończoność, bo strasznie ją lubię:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, była świetna :)
UsuńNa szczęście kosztuje jakieś 9 zł, więc nie będzie bolało odkupienie ;)
Cieszę się, że ze zdrowiem już lepiej.
OdpowiedzUsuńMam coraz większą ochotę wypróbować coś z włosowej pielęgnacji Klorane.
Kto wie, może postawię na suchy szampon. I skonfrontuję, z ulubionym do tej pory, Batiste.
:*
UsuńJa miałam do czynienia z szamponem, sprayem nabłyszczającym do włosów i tym szamponem suchym. Sczerze mówiąc, nic mnie nie zachwyciło, a spray był totalnym bublem...
Co do olejku Ikarov to czekam z niecierpliwością na recenzję :) A teraz najważniejsze - odpaliłam parę dni temu maseczkę nawilżającą z Caudalie i już wiem skąd te Twoje zachwyty! Jest naprawdę świetna i czyni z moją twarzą cuda :D Krem pod oko Vinosource czeka jeszcze w kolejce, ale już nie mogę się doczekać. Tonik z chęcią bym przygarnęła, ale aktualnie używam Clochee, a w zapasie mam PAT&RUB, także wstrzymam się z zakupem.
OdpowiedzUsuńBędzie już za kilka dni :)))
UsuńPrawda?! Ja ją uwielbiam! ♥ Jak nałożę ją na noc zamiast kremu, to efekty rano są świetne :) Czasem nawet zamiast kremu pod oczy używam tej maseczki :)
O, ja mam ochotę na tonik z P&R, wszyscy go zachwalają :)
Też dostałam od Eska Floreska szampon z Alverde, ale inną wersję :) Jak narazie jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńFajne są te szampony, niestety wydajność leży :(
UsuńKupię sobie za jakiś czas sorbet Caudalie, próbka mnie bardzo zachęciła. A suchy szampon Klorane to był mój pierwszy tego typu produkt, jeszcze nawet go nie zdenkowałam – moim zdaniem trochę śmierdzi, ale to nic, bo robi, co ma robić :). Nie pokochałam suchych szamponów, ale czasem się przydają...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie zużyłam Sultana of Coś Tam :P, na razie używam miodowego i rozpoczęłam przygodę z CoalFace – skóra aż skrzypi, ale nie wiem, czy to nie zwykły "efekt mydła", bo nigdy mydłem nie myłam twarzy, ale na ciele po mydle w kostce zawsze mam właśnie to wrażenie czystości aż do suchości. No cóż, kończę więc przygłupią rymowanką ;)
Cieszy mnie to :) Klorane pachnie pokrzywami i tyle, smród to raczej nie jest ;) Ja już bez suchych szamponów nie umiałabym funkcjonować ;)
UsuńJa CoalFace jeszcze nie ruszyłam, może dziś spróbuję ;) Ja wrażenie takiej skrzypiącej czystości mam po savon noir :)
Jak dla mnie tego jest bardzo dużo! I to w krótkim miesiącu.
OdpowiedzUsuńWiele z Twoich pożegnań planuję powitać u siebie - że tak się wyrażę. ;-)
Niech zawitają u Ciebie i się spiszą! :)
Usuń