Witajcie :)
W końcu udało mi się zmobilizować do zrobienia zdjęć pustym opakowaniom i mogę się z nimi spokojnie pożegnać. W ramach tego pożegnania poświęcam im parę linijek tekstu tu, na blogu. Luty niby najkrótszym miesiącem w roku, a wyjątkowo dużo kosmetyków się skończyło. Ale to dobrze, zapasu stopniowo, baaardzo powoli się zmniejszają :)
Szampon Balea w wersji mango + aloes to mój niekwestionowany ulubieniec, mam już kolejne dwie butelki w zapasie. Maska bananowa Kallos sprawdza się na moich włosach świetnie, zarówno jako lekka odżywka na minutę, jak i maska na minut kilkanaście. Dodatkowo świetny, smakowity zapach, który przypomina mi kwaśne śmiejżelki ♥ Maska miodowa do włosów z Bomb Cosmetics nie wyłamuje się z tego zdjęcia - byłam z niej także zadowolona, bardzo dobrze odżywiała moje włosy i żałuję jedynie, że w opakowaniu było jej tak mało :)
Olejek Detox na noc od Caudalie to moje objawienie. Używałam go przez ponad pół roku, taki jest wydajny i rzeczywiście działał. Poświęciłam mu osobny, bardzo obszerny post, więc jeśli się zastanawiacie - idźcie poczytać :) Tonik oczyszczający Natura Siberica był przeciętny - całkiem przyjemnie pachniał i nie ściągał skóry po użyciu, ale powrotu nie planuję. Płyn micelarny Tołpa z serii Białe Kwiaty to mały koszmarek, nie polubiliśmy się, oj nie... Na koniec peptydowe serum pod oczy z Bielendy - zakup poczyniony na targach kosmetycznych w listopadzie, dzielnie służył mi przez 3 miesiące i jeszcze zostało go trochę w opakowaniu, ale data ważności od otwarcia to 2 miesiące i nie chciałam ryzykować. Bardzo byłam z niego zadowolona i nie wykluczam ponownego spotkania :)
Pasta do zębów Signal z grudniowego Joyboxa była taka sobie, ale wkurzała mnie bardzo tym, że wszystko, od szczoteczki po umywalkę, barwiła na niebiesko... Płyn do demakijażu Sisley nie podbił mojego serca, bo miał trudności ze zmyciem maskary z oczu, a to dla mnie niedopuszczalne. Żel pod oczy Flos - Lek - miły powrót. Kiedyś używałam tych żeli non stop :) Świetna opcja na dzień! Maskara My Secret jest całkiem dobra, zaryzykowałabym stwierdzenie, że sprawdzała się u mnie lepiej niż ta złoto fioletowa z L'Oreal ;)
Caudalie, brzoskwiniowy żel pod prysznic. Z tymi żelami to jest tak, że akurat jakimś cudem świata nie są. Nie mam super wrażliwej skóry, żeby zauważyć różnicę, myjąc się tak delikatnym myjadłem. Więc w tym przypadku, jak kocham Caudalie, to jestem na nie - żel słabo się pieni, jest galaretowaty i niewydajny. Zapach śliczny :) Peeling różano migdałowy z The Secret Soap Store to prezent od Eska, Floreska. Peeling był super, bardzo mocno zdzierał, tak jak lubię i pachniał przy tym różą ♥ Organique, peelingująca pianka pod prysznic w wersji Ice Tea pachniała bosko i miło się jej używało.To gadżet, nie na co dzień, ale fajnie od czasu do czasu sięgnąć po coś innego. U mnie najlepiej sprawdzało się używanie jej na suche ciało, a potem masowanie zwilżonymi dłońmi - masaż pierwsza klasa! Myślę, że kiedyś jeszcze sprawię sobie taką przyjemność :) Nuxe, Reve de Miel, balsam do ust to kultowy już produkt. Swojego słoiczka używałam chyba ponad rok, taka wydajna bestia z niego. Genialnie pielęgnuje usta nocą. Kupujcie! :)
Kulka Nivea nikogo nie dziwi, prawda? ;) Mleczko do ciała Yves Rocher z limitowanej edycji o zapachu karmelizowanej gruszki było nie lada gratką - fantastyczny zapach, przyjemna, lekka konsystencja. Kto nie załapał się na gruszkę, niech żałuje! Facelle po raz enty, do wszystkiego :) Balsam do ciała Lumene z serii Angry Birds rozczarował mnie mdłym zapachem, nie polubiłam go i dlatego nawet nie rozcięłam opakowania pod koniec ;) Płatki ze zmywaczem Ebelin też mnie wkurzyły, tłuste są niemiłosiernie. Balsam do ciała w kostce z Orientany miał przepiękny zapach, uwielbiałam go i rekompensował mi nawet to, że kostka była dość twarda i ciężko się rozpuszczała.
Kontynuowałam w lutym zużywanie próbek i poszło mi całkiem nieżle, Zużyłam kilka sztuk rekonstruktora do włosów JMO, lubię ten produkt :)
Nauczona doświadczeniem z poprzedniego miesiąca, nie ładowałam na twarz miliona różnych próbek. Z tych tutaj na uwagę zasługuje krem pod oczy Eternal Gold z Organique, który kiedyś na pewno kupię, bo to już nie pierwsza jego próbka, którą miałam.
Tak oto prezentują się moje zużycia lutego w kwestii kosmetyków. Jak na moje oko, całkiem dużo tego nazbierałam i cieszę się, że zużywanie idzie mi w miarę płynnie :)
Do zobaczenia / napisania następnym razem! :)
kusi mnie ta odzywka z balea :)
OdpowiedzUsuńHmmm, tylko w poście nie ma żadnej odżywki Balea.
UsuńPewnie chodzi o odżywkę z tej samej serii, z której jest szampon :) ładnie Ci poszło, u mnie też luty obfitował w zużycia. Muszę w końcu wypróbować Kallosa.
UsuńPewnie tak, szkoda tylko, że "czytanie" posta sprowadza się do scrollowania w dół ;)
UsuńKallosa polecam, bardzo polubiłam tę maskę :)
Pianka z Organique mnie od dawna kusi :)
OdpowiedzUsuńŚwietny gadżet, naprawdę miło czasem jest zastosować coś innego niż żel por prysznic :D
UsuńTeż sobie zuzylam szampon balea;) pianki organique bardzo lubię, pewnie dlatego, że kocham gadżety;) miałam zielony żel Caudalie ale niestety pachniał gorzej niż woda z tej serii i ogólnie biorąc pod uwagę cenę nie byłam zadowolona. Mimo, że Caudalie lubię:D
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka! Ja teraz używam kolejnego szamponu z Balea, tym razem wersji z rozmarynem i melisą :)
UsuńPianki są świetnym pomysłam, ja co jakiś czas do nich wracam :)
No mam podobne odczucia co do tych żeli z Caudalie, niestety nie wymiatają :(
maska z bomb cosmetics chyba niezbyt składowo jest fajna - ale nie pamiętam dokładnie, mam tylko takie prześwity, bo kiedys się nad nią zastanawiałam i nie kupiłam. Obstawiam tutaj, że skłąd mnie odstraszył - jeżeli plotę farmazony skarć mnie :)
OdpowiedzUsuńMasło/balsam do ust z Nuxa też mam, ale u mnie jeszcze daleko mu do denka :) jest na półmetku. Fajny jest nie ma co ukrywać, jednakże cena boli... tisanę wygrywa w konfrontacji cena - jakośc :)
Nie znam się na tym zbyt dobrze, ale nie jest naturalna - tyle potrafię stwierdzić ^^ Skład jest jednak dość krótki i ma w sobie dwa olejki, więc nie jest tak tragicznie ;)
UsuńTisane nigdy nie miałam, porównać nie mogę, ale Nuxe genialnie regeneruje usta w nocy i za to go uwielbiałam. Na razie mam się czym smarować przez jakiś rok, ale podejrzewam, że do niego wrócę, bo cena w rozłożeniu na rok używania już tak nie straszy ;)
olej ale fajne produkty duzo mnie kusi!!
OdpowiedzUsuńIleż tego, przewijam, przewijam i przewijam :D
OdpowiedzUsuńparę rzeczy znam i lubię, inne to dla mnie całkowite nowości :D
i z saszetkami jak ładnie ci poszło! gratulacje!
No postarałam się w lutym :D
UsuńPróbki staram się ostatnio zużywać, strasznie mi zaśmiecają czasoprzestrzeń ;)
Kocham ten olejek do twarzy Caudalie, podobnie zresztą jak całą tą serię. Balsam do ust Nuxe także świetnie mi się sprawdza. Co do płatków Ebelin - mnie ta tłusta warstwa odpowiada, natomiast wkurza mnie to, że zmywacz ten tak słabo zmywa... Muszę się nieźle natrzeć paznokcie, aby usunąć lakier... Dlatego trochę męczę już te płatki ;-)
OdpowiedzUsuńJustynko, wcale się nie dziwię! Ta zielona seria jest naprawdę wyjątkowo udana. Na bank wrócę do tego olejku Detox, bo sprawdzał się u mnie fenomenalnie ♥
UsuńNie przypominaj mi o tych płatkach! ;) Janie zużyłam ich do końca, zbyt mnie wkurzały, haha ;)
O żółtej maskarze My Secret już słyszałam dobre opinie. Trzeba będzie jej przy okazji spróbować.
OdpowiedzUsuńAnito, myślę, że warto, tym bardziej, że kosztuje kilka złotych :)
UsuńMiałam tę mascarę nie tak dawno i bardzo polubiłam efekt jaki daje na rzęsach, dobrze je rozdziela, wydłuża. Za taką cenę rewelacja.
OdpowiedzUsuńDokładnie, za tę cenę jest świetna :)
UsuńZresztą może konkurować z dużo droższymi, efekt jest naprawdę ładny :)
Ja uzywam ten zel z Facelle do mycia wlosow, hehe, podobnie jak pewnie polowa innych wlosomaniaczek :P
OdpowiedzUsuńMusze sprobowac jakies produkty z Kallos, bo tyle osob poleca...
Snow White, u mnie też do włosów służył często :) Zauważyłam, że po aloesowej wersji włosy się pięknie błyszczą :)
Usuńta bananowa maska kusi mnie już od dłuższego czasu, cieszy się dobrą sławą :) No Kochana, denko to faktycznie masz spore :D
OdpowiedzUsuńNo jakoś nazbierałam ;)
UsuńMaska jest naprawdę dobra, spróbuj!
Bardzo ładnie Ci poszło, u mnie luty był kiepski jak sto diabli. ale teraz już będzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki! :)
UsuńSporo! Z tej serii Balea, z której szampon Ci odpowiada mam odżywkę bez spłukiwania. Krótko używam, ale już mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNaprawdę?! Ja nie potrafię tej odżywki bez spłukiwania oswoić... Używam jej teraz przy olejowaniu włosów na noc i do golenia nóg ;)
Usuńteż mnie denerwowało brudzenie tej pasty
OdpowiedzUsuńWkurzające to było!
UsuńBardzo ładne denko. Mam ten szampon Balea, ale nie robi szału na moich włosach. Za to odżywka sprawdza się fenomenalnie :)
OdpowiedzUsuńIz, a u mnie na odwrót - odżywka, zarówno ta zwykła, jak i ta w wersji bez spłukiwania, są takie sobie, ale szampon wymiata ;)
Usuńmaskę bananową z chęcią wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNiezłe denko:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam niestety żadnego produktu, ale denko spore ;).
OdpowiedzUsuńTak wyszło, że dużo rzeczy się pokończyło w tym samym momencie :)
UsuńJuż mi serce szybciej zabiło, gdy przeczytałam o brzoskwiniowym żelu. A potem zwolniło... :D
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie załapałam się na gruszkę, bo to jeden z moich najulubieńszych zapachów w kosmetykach. :)
No niestety, ten żel tylko ładnie pachnie... Zdecydowanie bardziej polecam żel TBS z serii Vineyard Peach!
UsuńMoże jeszcze YR wróci z tą limitką w przyszłym roku, kto wie? :D
Mam w zapasach odżywkę z Balea (z tej samej serii co szampon, o którym piszesz). Mam nadzieję, że sprawdzi się równie dobrze ;). Muszę kupić żel ze świetlikiem bo od kilku dni mam podrażniony zewnętrzny kącik oka.
OdpowiedzUsuńMiałam tę odżywkę, była okej, ale jakoś nie porwała mojego serca ;)
UsuńNa Balea mam ochotę, i mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie dokonać zakupu haha :P
OdpowiedzUsuńRekonstruktor z JMO za mną chodzi, ale coś próbek znaleźć nie mogę..
A Facelle to mi ogromnie brakuje! Uwielbiałam ten płyn :)
Na pewno! Zaplanuj sobie czeskie wakacje albo weekend i napad na DM :D
UsuńJa próbki znalazłam w jakimś internetowym sklepie, chyba Naturnika się nazywa :)
Nie dziwię się!Kiedy brak mi delikatnego szamponu, albo nie było nigdzie płynu do higieny intymnej z Tołpy, zawsze wracam do Facelle ♥ Nawet podczas wyjazdów używam jako żel pod prysznic :D
To serum z Bielendy pod oczy mnie ciekawi :) Z Balei miałam tylko odżywki, na szampon do tej pory się nie zdecydowałam, głównie dlatego, że zazwyczaj używam szamponów leczniczych, przepisanych przez dermatologa albo tych aptecznych ;)
OdpowiedzUsuńSerum jest warte uwagi, naprawdę! :)
UsuńJa nie mam potrzeby używania takich specjalistycznych szamponów, więc te zwyklaczki z Balea świetnie się spisują :)
Miodek Nuxe uwielbiam <3 Zaciekawił mnie peeling TSSS.
OdpowiedzUsuńPeeling był boski! I naprawdę moooooocno zdziera :D
UsuńMam czekoladową maskę z Kallosa i jestem z niej bardzo zadowolona. A nad tą z bomb Cosmetics też się zatanawiałam, ale mam tyle innych, że nie chcę zwiększać zapasów.
OdpowiedzUsuńMiałam tonik tołpy z tej serii Białe Kwiaty w postaci mgiełki i był moim numerem jeden. Teraz będę szukała sobie raczej dobrej wody różanej do regularnego nawadniania twarzy.
Pastę Signal też miałam z Joy i Shinyboxa i mam podobne zdanie. Koszmarnie brudziła wszystko dookoła. Więcej jej nie będzie.
Żel Flos-lek pod oczy rzeczywiście taki dobry? Gdzie można znaleźć ich produkty?
Ja nie przepadam za czekoladowymi zapachami w kosmetykach.
UsuńPewnie, że nie ma sensu kupować, jak jest w domu dużo, kiedyś się na nią zdecydujesz :)
Ja jakoś do Tołpy nie jestem przekonana - mam parę fajnych kosmetyków od nich, ale nie ciągnie mnie do kupna innych już, bo na paru też się przejechałam...
Tak, na dzień bardzo lubię Flos - Lek. Jest dostępny w zasadzie wszędzie, na pewno w Naturach, Hebe i Rosmannie :)
A ja nie lubię zapachu wanilii i banana w kosmetykach. Każdy ma swoje upodobania. :)
UsuńLubię tołpę, ale też nie wszystkie ich kosmetyki. Na szczęście jestem ostrożna i tylko raz się przejechałam. To tego Flos-Leka poszukam sobie w hebe i rossmanie, bo potrzebuję czegoś dobrego na dzień pod oczy. Mam POSE, a on jest jakiś dziwny.
Świetnie sobie radzisz z próbkami :) Ja na szczęście nie mam żadnych zaległych, zużywam na bieżąco jeśli coś mi podpasuje - całą resztę oddaję. Z Twoich zużyć znam dobrze balsam do ust Nuxe i uwielbiam! Na pewno jesienią kupię ponownie, bo niedługo dobiję dna w moim pierwszym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Staram się :)
UsuńBalsam z Nuxe jest niekwestionowanie najlepszy w swojej kategorii, trzeba przyznać :)
Byłam bardzo szczęśliwa gdy zaopatrzyłam się w ostatnio w tą bananową odżywkę Kallos jednak moje szczęście nie trwało długo. Wysłałam ją do siebie do UK w paczce i niestety pękło całe opakowanie i się rozlała (na szczęscie nie narobiła więcej szkód) Nie jest mi chyba dane ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPS. Gratuluję zużyć!
Ojejku! :( To bardzo smutne..... Musieli nieźle rzucać paczką, skoro tak mocne opakowanie pękło :(
Usuńbananowa maska mnie osobiście kusi :)
OdpowiedzUsuńFajowa jest, mam już 2 opakowanie :)
UsuńMoże wyjdę na ignorantkę, ale gdzie można kupić ten balsam Nuxe? Tylko online? Słyszałam o nim wielokrotnie i chyba w końcu się skuszę, bo kończy mi się malinowe masełko od Balneo.
OdpowiedzUsuńPati, w zasadzie w każdej aptece, która ma też kosmetyki go znajdziesz :)
UsuńW lipcu uderzam na jakiś sklep oferujący produkty Kallos i zaopatrzę się na caluśki rok:D
OdpowiedzUsuń