Witajcie!
Czas na pokazanie tego, co udało mi się zużyć w styczniu. Nazbierałam kilkanaście opakowań, wynik całkiem niezły, zwłaszcza po wielkim końcoworocznym napełnianiu śmietnika :) Dołączyłam także cichaczem do akcji zużywania próbek, którą zorganizowała Balbina, ale o tym będzie w osobnym poście, żebyście mi tu nie pozasypiały przed ekranem ;)
Serical, Crema al Latte - dobra maska, ale bardzo nie odpowiadał mi zapach i pół opakowania stało u mnie w łazience od prawie dwóch lat. Nadszedł czas pożegnania, bo naprawdę nie mogłam zmusić się do jej używania, zwłaszcza, że tuż obok stał bananowy Kallos ;)
Batiste, suchy szampon do włosów, wersja Original - kupiłam podczas pamiętnej promocji w Biedronce :) To była jedyna wersja, jaka została, wzięłam więc z braku laku. Przeciętna, denerwowała mnie biała warstwa, którą ciężko było usunąć, a żeby zawartość nadawała się do użytku, praktycznie cały czas trzeba było przy aplikacji potrząsać puszką. Nie wrócę na pewno.
Isana Med, szampon do włosów Urea 5% - kupiłam go z czystej ciekawości, kiedy był w promocji za niecałe 3 zł. Tak, dobrze widzicie, 3 zł ;) Bardzo dobry szampon oczyszczający, radzi sobie wspaniale ze wszystkim, co nałożymy na włosy. Plącze włosy, dlatego warto po nim użyć jakiejś bardziej treściwej odżywki lub maski, ale dla mnie to żaden problem. Na pewno kupię jeszcze niejedną butelkę.
Balea mango + aloes, odżywka do włosów - o ile szampon z tej serii kocham miłością niezmienną i właśnie uzupełniłam jego zapasy, tak odżywka wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła, ot przeciętny, lekki produkt. Powrotów nie planuję, zwłaszcza, że ta linia jest wycofywana.
Beaute Marrakech, czasne mydło - męczyłam to mydło chyba ponad rok, używając, jak mi się przypomniało ;) To nie to, że czarnego mydła nie lubię, bo to super kosmetyk, ale wolę, kiedy ma zapach. Do dziś miło wspominam różaną wersję i to do niej pewnie kiedyś wrócę.
Galenic, krem odżywczo - regenerujący do rąk i paznokci - dostałam od Eska Floreska i bardzo polubiłam. Treściwy, gęsty krem, który szybko się wchłaniał, bez tłustego filmu. Bardzo dobrze radził sobie z przemarzniętymi dłońmi.
Elkos, żel pod prysznic mango i ananas - kupiłam w sklepie z chemią niemiecką [ niestety Balea to rzadki gość u nich, raz tylko dorwałam mydło do rąk :( ] i nie żałuję. Za jakieś 5 zł dostałam butlę dobrego żelu, który mocno się pienił, nie wysuszał skóry i smakowicie pachniał ananasem :)
Yves Rocher, mydło do rąk, czerwone owoce - przywędrowało do mnie w prezencie od Agatki. Mydło jak mydło, nie do końca mi ten zapach pasował i szybko się skończyło. Niemniej ładnie się prezentowało na umywalce ;)
Garnier, płyn micelarny - ulubieniec, po prostu :) Jednak butelka wystarcza mi na trochę ponad półtora miesiąca, świetnie wszystko zmywa, nie podrażnia oczu. Na pewno będą powroty, na razie kupiłam jego nowszą, zieloną odmianę :)
Maxmedical, roll on pod oczy ze świetlikiem - pisałam o nim w poście o pielęgnacji okolic oczu. Przyjemny produkt, który dzięki metalowej kulce i delikatnemu żelowi pomagał trochę z poranną opuchlizną.
It's Skin, Pure Moisture Cream - dostałam i sporadycznie używałam, ale jakoś mi nie pasował do końca. Ostatecznie o nim zapomniałam i niedawno wygrzebałam z czeluści szuflady, okazało się, że zmienił konsystencję, żegnamy się więc bez żalu.
Wise, pomadka ochronna do ust - fantastyczna! Używałam jej codziennie po kilka razy od kwietnia! Wtedy to wygrałam ją w rozdaniu u Ekocentryczki. Mega wydajna, dawała świetne nawilżenie i natłuszczenie i rzeczywiście pielęgnowała usta. Jak zużyję to, co mam, planuję powrót :)
Caudalie, Polyphenol C15, serum przeciwzmarszczkowe - ogólnie ta zielona seria jest godna uwagi, tak tylko informuję :) Serum polubiłam, świetnie się spisywało zarówno rano, jak i wieczorem. Delikatnie wygładzało skórę, nawilżało ją i stanowiło świetny podkład pod krem lub olejek. Wydajne, bo wystarczyło mi na ponad 3 miesiące codziennego używania czasem po dwa razy, w pięknym szklanym opakowaniu, z wygodnym dozownikiem pipetką. Serum nie było tłuste, minimalnie się kleiło przy aplikacji, ale po kilku sekundach to uczucie znikało. Skóra była jaśniejsza i po prostu wypoczęta.
Garnier, dezodorant w kulce - zabrakło mojej kulki Nivea i musiałam kupić to. Opakowanie mnie wnerwiało, zapach też, a sam dezodorant chyba średnio działał, albo to już moja paranoja [ bo wiecie, jak nie mam Nivea pod ręką, panikuję ;) ]
Eucerin, Hyaluron Filler, krem pod oczy - kolejny produkt, o którym już pisałam w poście o pielęgnacji okolic oczu i po recenzję odsyłam właśnie tam, bo poświęciłam mu sporo miejsca. W kilku słowach - treściwy, skuteczny, wydajny, nie podrażnia i warto spróbować :)
To już wszystkie styczniowe zużycia, będzie jeszcze post o zużyciach saszetkowych, zapraszam na dniach :)
Piszcie, jak u Was poszło denkowanie? :)
Nieźle Ci poszło, mi w styczniu całkiem nieźle poszło, ale już widzę, że lutowe denko będzie słabe, bo skupiłam się głównie na zużywaniu próbek i innych małych wymiarów :)
OdpowiedzUsuńJa też staram się walczyć z próbkami! :)
UsuńŁadnie poszło :) U mnie w styczniu tez urodzaj heeh
OdpowiedzUsuńten It's Skin, Pure Moisture Cream ładnie wyglądał ...szkoda że się zmarnował heh
No ładny, taki luksusowy był ten krem, też trochę żałuję, że się nie zmobilizowałam do używania ;)
UsuńNiestety nic nie miałam z tych rzeczy. Miałam oczywiście Batiste, ale w innej wersji.
OdpowiedzUsuńU mnie denko szykuje się spore:)
Pomadka Wise <3 wykończyłam ją w styczniu i ubolewam, była genialna!
OdpowiedzUsuńNajlepsza, jaką w życiu miałam ♥
UsuńGratuluję denka. Mi za to zapach kallosa latte bardzo odpowiada:)
OdpowiedzUsuńNo niestety, mój nos go nie polubił ;)
Usuńto ja polecam Ci czarne mydło Organique :) a ta wersja różana to co to było?
OdpowiedzUsuńMam ochotę, na pewno spróbuję :) Różane było z Mydlarni u Franciszka, firma L'Orient :)
UsuńMaskę Latte miałam kilka lat temu i po zużyciu całego opakowania już do niej nie powróciłam bo najzwyczajniej miałam dosyć zapachu, a i działanie było znikome. Dobrze wiedzieć, że ten szampon z Isany faktycznie działa, bo ostatnio się nad nim zastanawiałam, ale w końcu wybrałam coś innego.
OdpowiedzUsuńZ Kallosa zdecydowanie bardziej wolę wersję Keratin I Banana :)
UsuńMusze wreszcie sobie kiedys kupic ten płyn Garniera;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tą maskę, ale nie pasowała mi, nic nie robiła z włosami ;)
OdpowiedzUsuńMam to samo czarne mydło i używam codziennie - bardzo dobrze się spisuje :)
Micel z Garnier - uwielbiam!
Na serum Caudalie to mam ogromną ochotę :>
Płyn micelarny z Garniera rewelka :) Sprawdza mi się bardzo dobrze, :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Caudalie jestem zainteresowana :) A denko niezłe :) Ja mam dużo radości, jak uda mi się duże denko :D
OdpowiedzUsuńChciałam kupić zieloną wersję Garniera, ale w składzie ma Alcohol Denat. Kiedyś z tej firmy używałam kremu z tym składnikiem i zrobił mi masakrę na twarzy. :( Więc zostaję przy różowym. :)
OdpowiedzUsuńNo włąśnie też to zauważyłam, ale dopiero po zakupie ;)
UsuńTeż unikam tego składniku, ale w micelu, który i tak pół minuty po nałożeniu zmywam masłem do demakijażu, a potem żelem, nie przeszkadza mi to zupełnie ;)
Uwielbiam ten micel z Garniera :)
OdpowiedzUsuńJest chyba ulubieńcem większości z nas :)
UsuńKallosa miałam, sprawował się dobrze, choć też nad zapachem nie przepadałam, ale w sumie nie był on intensywny ;)
OdpowiedzUsuńA płyn z Garniera to zdecydowanie ulubieniec, muszę się przejść do drogerii, bo mi się kolejna butelka skończyła.
Wow wow wow, jakie my tu mamy spore denko :D lubię micel z Garniera, jest stosunkowo niedrogi i fajnie działa.
OdpowiedzUsuńTeraz w promocji w Naturach, za niecałe 14 zł :)
UsuńŁadne denko, super Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńMicel z garniera wystarcza na półtorej miesiąca? Mi wystarczył na ponad 4 codziennego używania ;o
OdpowiedzUsuńJa dość dużo zużywam, idzie mi codziennie 6 płatków ;)
Usuńszkoda, że tyle maski crema al latte się zmarnowało.. lubiłam ją. teraz mam serical keratin i też jest ok, ale tutaj już muszę się z nią ograniczać by nie przeproteinować czupryny.. bananowej bym nie zniosła bo od zapachu banana mam odruchy wymiotne ;)
OdpowiedzUsuńa ten roll on pod oczy mam w żółtej wersji z arniką. polubiłam :)
Spore denko - a ja musze się przyznać iż uwielbiam zapach Kallosa (ale na bananową wersję również mam cheć) :)
OdpowiedzUsuńOdżywkę Balea z mango i aloesem uwielbiam. Zużyłam już sporo jej opakowań i poprosiłam koleżankę o zrobienie sporych zapasów póki nie zniknie z półek :) Miałam też szampon z tej serii ale u mnie się w ogóle nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńMicel z Garniera bardzo lubię, jak tylko mi się kończy to kupuję kolejne buteleczki :)
I jak zwykle zaciekawiłaś mnie kremem do rąk :))
O widzisz, a u mnie na odwrót - szampon jest hitem, a odżywka okazała się przeciętna ;)
Usuńfajnie Ci poszlo ;D micela Garniera uwielbiam i ciesze sie ze od paru tygodni nareszcie trafil i do nas! yay! wiec nie musze robic juz zapasów ;D
OdpowiedzUsuńNo to super! :))
UsuńPokaźne denko :) Miałam kilka produktów, ale chyba najlepiej wspominam szampon z Isany :) Na pewno jeszcze nie raz się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńKrem pod oczy z Eucerin muszę kiedyś kupić, sporo pozytywnych recenzji zbiera :)
OdpowiedzUsuńZ płynem Garniera również bardzo się polubiłam, niedługo znajdzie się w moich spóźnionych ulubieńcach roku :P Z tej serii zielonej Caudalie mam olejek i krem pod oczy, są naprawdę świetne :)
OdpowiedzUsuńZa krem pod oczy się jeszcze nie zabrałam, ale wszystko inne z tej zielonej serii uwielbiam, a już najbardziej olejek Detox ♥
UsuńPłyn micelarny Garnier to także mój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńz ISana Med nie próbowałam jeszcze szamponu, musze to nadrobić, bo balsam i żel są świetne
OdpowiedzUsuńFajne zużycia :)
OdpowiedzUsuńMicel Garniera świetnie mi służy :)
Nadal nie miałam micela z Garniera. Nie przesusza skóry? :)
OdpowiedzUsuńCoś Ty! Wcale :)
UsuńDobrze Ci poszło :-) micel z Garnier to mój ulubieniec, wylałam już kilka butelek.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta pomadka Wise :) Mam wrażliwe i trudne w pielęgnacji usta, ciągle szukam ideału pomadki, może akurat to byłby on... ;)
OdpowiedzUsuńOj, na pewno pokochałabyś Wise! Radzi sobie z każdą katastrofą naustną! :)
UsuńU mnie też różowego Garniera zastąpił zielony :) Jestem ciekawa co z tego wyniknie, bo po drodze trafił mi się jeszcze Oeparol, z którym toczę ostatnie boje. A żel pod prysznic Elkos miał świetny zapach! U mnie też można go znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Też teraz nabyłam zielonego brata, ale jeszcze czeka na swoją kolej :)
UsuńOj, słyszałam, że ten Opeparol kiepskawy :( Oby Ci się szybko skończył!
na szapon z ISANA pewnie kiedyś sie skusze i tak po kazdym szaponie bez wyjątku zawsze muszę użyć odżywki, a co do suchego szamponu to pozostałe jedynie miały ładny zapach i odróżniają się od zasypki jedynie zapachem i sposobem aplikacji u mnie to się sprawdza ale zdecydowanie wolę kupić zasypkę :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten szampon Isana Med :)
OdpowiedzUsuńo a ja chcialam kupic sobie te odzywke do wlosow, ale mowisz ze zapahc nie bardzo ? hmmm
OdpowiedzUsuńKallos Latte? No ja niezbyt go lubię... :( Lepiej weź Banana! :D
UsuńJa używał właśnie mydełko w płynie "czarne owoce" od YR. Tez średnio mI pasuje zapach... :/
OdpowiedzUsuńNo włąśnie taki lekko mdły jest, nie uważasz? ;)
UsuńA ja czarne mydło i mlecznego Kallosa baaardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci poszł:) mi zapach kallosa również nie przypasował. Micel garniera to dla mnie przeciętniak. Tz. zmywa wszytko okay, ale bez szału. Wolę biodronkowego:)
OdpowiedzUsuńTeż lubiłam biedronkowego micela, ale zaczął mi w pewnym momencie podrażniać oczy :(
UsuńAle szybko zuzywasz garniera! Ja miałam problem żeby go zużyć w te pól roku od momentu otwarcia:D
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja codziennie używam go do twarzy tak pobieżnie i do oczu dokładnie, to dość dużo mi go schodzi, bo ogółem chyba ok 6 wacików :)
Usuń