Dzień dobry wszystkim!
To, że czytacie dziś o moich grudniowych zużyciach, to istny cud - tyle razy już prawie wywalałam całe pudło do kosza, że naprawdę nie wiem, jak udało mi się zmobilizować, żeby jednak to uwiecznić na zdjęciach i jeszcze opisać ;) Wiedziałam, że w grudniu pokończyło mi się naprawdę bardzo wiele kosmetyków, ale żeby aż tak? Ma to przynajmniej taki plus, że w 2015 rok weszłam z mniejszym zapasem kosmetyków [ zużyłam w grudniu ponad 30 opakowań, a przybyło mi 12 kosmetyków, więc bilans nie jest zły ]. Od razu uprzedzam, że post zużycia podzieliłam na dwie części, dziś pierwsza, a w niej kosmetyki do włosów i pielęgnacji ciała. W następnym poście pokażę Wam kosmetyki do pielęgnacji twarzy oraz próbki.
No to do dzieła! :)
Planeta Organica, Macadamia Oil Hair Shampoo - szampon był częścią wygranej u Marty [ mogłam sama wybrać sobie dowolne rosyjskie kosmetyki w kwocie 150 zł :) ] i byłam go bardzo ciekawa. Świetnie się pienił i ładnie pachniał, dobrze oczyszczał włosy, ale przez to, że ma działanie nawilżające [ to znaczy ja tak przypuszczam ;) ], powodował u mnie szybsze przetłuszczanie się włosów. Niemniej polubiłam go, bo włosy nim wymyte wyglądały świetnie, ale już raczej nie wrócę.
Batiste, dark and deep brown - moja ukochana wersja suchego szamponu Batiste. Wracam do niej regularnie i trochę panikuję, kiedy nie mam zapasu [ spokojnie, kilka dni temu uzupełniłam braki ]. Nie rozumiem tylko, dlaczego jest droższa od innych - czy to przez to, że psika na brązowo?
Khadi, henna Dark Brown - w końcu dojrzałam do henny i nie żałuję. Z pomocą Doroty wybrałam kolor i jestem naprawdę zadowolona, chociaż odrosty wciąż są jaśniejsze. Henna odżywiła mi włosy i nadała ich kolorowi trójwymiarowości, lubię to! Mam przygotowany post o hennie, potrzebuję jeszcze kogoś, kto zrobi zdjęcie poglądowe moim włosom, stąd opóźnienie ;)
Dove, Advanced Hair Series, Pure Care Dry Oil, szampon i odżywka - duet, który nie do końca się u mnie sprawdził i już do niego nie wrócę. Obstawiam, że to przez olej kokosowy w składzie. Opisywałam to duo na blogu.
Balea, szampon do włosów Mango + Aloe Vera - jeden z moich ulubionych szamponów ever! Mam już kolejną butelkę w użyciu i na pewno nie ostatnią. Nie dość, że szampon pięknie pachnie, świetnie się pieni, to jeszcze jest bardzo wydajny, nie obciąża włosów i porządnie oczyszcza :)
Loton, Oil Therapy, Macadamia Oil - ulubieniec, mam kolejną butelkę w zanadrzu :) Najczęściej używałam do włosów, kilka razy do ciała. Bardzo dobrze nawilża włosy i moim zdaniem pachnie różą :)
L'Oreal, Mythic Oil - olejek do zabezpieczania końcówek,który służył mi od czerwca, czyli równe pół roku. Świetny! Jego recenzja jest na blogu, więc zachęcam do przeczytania.
Joico, K-PAK, olejek do końcówek - również świetny olejek, którego używałam przez Mythic Oil, ale niestety rozlał mi się w szufladzie :( Ostatnio wygrzebałam buteleczkę i okazało się, że było w niej jeszcze kilka kropli, które wystarczyły na parę aplikacji.
Dove, żel pod prysznic Purely Pampering - bardzo polubiłam ten żel, bo nie wysuszał skóry, miał miłą kremową konsystencję i naprawdę super zapach, taki ciepły i otulający.
Kamill, żel pod prysznic wanilia i marakuja - mocno średni żel, niewydajny i zapach niestety był mdły. Nie polecam i nie wrócę do niego.
Bath and Body Works, żel pod prysznic Paris Amour - nie polubiłam się z tą linią zapachową BBW, jest dla mnie duszący i sztuczny. Żelu próbowałam używać pod prysznicem, ale mnie drażnił, skończył więc jako mydło w płynie w tych piankowych dozownikach z BBW w łazience i kuchni :)
Tołpa, dermo intima, regenerujący płyn do higieny intymnej - mój ulubiony płyn, zużyłam już kilka butelek i na pewno będą kolejne. Kupuję zamiennie z Facelle, ale z tych dwóch wolę Tołpę, bo u mnie lepiej działa i jest bardziej wydajna.
Love2Mix Organic, Tropikalny peeling do ciała mangostan i marakuja - peeling, którego podstawową wadą jest opakowanie - tragiczne! Kto zamyka peeling w tubce z maleńkim otworkiem? Nie dość, że od początku ciężko wydobyć go z opakowania, to jeszcze nie jest jakimś wybitnym zdzierakiem, więc nie podbił mojego serca. Cieszę się, że ląduje w koszu.
Nivea, dry comfort, dezodorant - ulubiony od zawsze :)
Dove, Purely Pampering, balsam do ciała - z tej samej serii, co żel, który pokazywałam wyżej, bardzo miło się go używało. Balsam był całkiem gęsty i wydajny, dobrze się wchłaniał, nie mazał na skórze. Chętnie kiedyś powrócę :)
Caudalie, Divine Oil - fantastyczny produkt mojej ukochanej marki. Suchy olejek, którego można używać wszędzie i wszędzie spisze się wspaniale. Używałam go do twarzy, włosów, na całe ciało i jako perfumy. Świetne właściwości pielęgnacyjne i boski zapach sprawiają, że mam ochotę kąpać się w tym olejku, oczywiście mam już kolejną butelkę :)
Alverde, masło do ciała owoce jagodowe - masło przesłała mi Esy, Floresy, bo jej nie podeszło. U mnie niestety też negatywna opinia - masło ma kwaśny, nieprzyjemny zapach, a na skórze bardzo się maże, zostawia białe smugi i prawie się nie wchłania.
Bania Agafii, fitotermalna maska do ciała - porażka na całej linii, dawno nie miałam tak niemiłej przygody z jakimś kosmetykiem :/ Opisałam swoje wrażenia w poście, więc zainteresowanych tam odsyłam. No i nie polecam!
W dzisiejszej, pierwszej części zużyć grudniowych pokazałam Wam 20 pustych opakowań, w kolejnej będzie reszta, czyli pielęgnacja twarzy i próbki. Napiszcie, czy używałyście któregoś z tych kosmetyków, a może macie na nie ochotę? Jak Wasze zużywanie w grudniu? :)
Farbę Khadi też lubię, włosy są po niej fantastyczne. Szkoda tylko, że nie pokrywa siwków :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jeszcze nie mam tego problemu :)
UsuńGigantyczne zużycia, gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie masło do ciała Alverde, ale tą klasyczną wersję masło Shea. U mnie spisuję się bardzo dobrze :)
A to tylko pierwsza część ;)
UsuńPodejrzewam, że to masło sprawdziłoby się lepiej, gdyby nie dość nieprzyjemny zapach...
Bardzo się cieszę, że henna Cię nie rozczarowała! Natomiast jeśli chodzi o jaśniejszy odrost... to chyba mieszanki henny z indygo już tak mają, jeszcze mi się nie udało jednolitego koloru uzyskać.
OdpowiedzUsuńLoton z makadamią i u mnie się sprawdził, ale mi śmierdzi taką babciną szafą, a nie pachnie różą. Szampon z makadamią też miałam, też wygrałam, i też mi przyspieszał przetłuszczanie. Ale w końcu ma 10% oleju, do samorobionych dodaję maksymalnie 2%, więc się tego spodziewałam. :)
Oj nie, polubiłam się z henną :) Wiesz, ten odrost wcale mi nie przeszkadza, nie rzuca się tak bardzo w oczy nawet :) Zresztą jednolity kolor byłby nudny, a tak to coś ciekawego dzieje się na tych włosach :)
UsuńNaprawdę? Ja uwielbiam ten zapach ♥
Nawet nie wiedziałam, że ten szampon miał tak dużo oleju w sobie, nie wczytałam się w etykietę ;)
no rzeczywiście poszalałaś :D tą wersję szamponu z Balea bardzo lubiłam i na pewno do niej powrócę (jak tylko zużyję cały zapas innych wersji szamponów z Balea...) :)
OdpowiedzUsuńa na hennę mam ochotę, ale obawiam się, że za dużo z tym roboty ;]
Poczekaj na drugą część ;)
UsuńDla mnie ten szampon jest najlepszy z Baleowych, ale wielkiego porównania nie mam, bo używałam jeszcze tej niebieskiej, kokosowej wersji ;)
No właśnie wcale nie tak dużo! Wystarczy mieszankę rozmieszać z wodą, nałożyć na włosy, zawinąć w folię i ręcznik, po kilku godzinach zmyć i gotowe :)
Duże zużycia! :) ta wersja batiste to też moja ulubiona, jednyna, której mogę używać. Reszta bieli ;)
OdpowiedzUsuńNo jakimś cudem nazbierało się tego mnóstwo ;)
UsuńTak, ciemna jest najlepsza. Od czasu do czasu używam innych i też jest dobrze, ale jednak zawsze wracam do tej♥
Bardzo fajne denko. Olejek Mythic Oil też bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńJest świetny i przyspiesza wysychanie włosów :)
Usuńspore zuzycia gratuluje :) mnie kusi joico:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Olejek z Joico był bardzo przyjemny w używaniu, żałuję, że go rozlałam :(
UsuńOlejek L'oreal mam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńBatiste lubię, ale przestałam używać bo mnie skóra głowy swędziała :( w ogóle ten brązowy nalot zostawał u mnie wszędzie...włosów nie mogłam dotknąć bo dłonie były czarne...szkoda ;/
Nie dziwię się wcale :)
UsuńTak? Gdzieś też na YT słyszałam, że podrażniał komuś skórę... Ja suchych szamponów używam wyłącznie do grzywki, bo drugiego dnia jest już brzydka i niewyjściowa, na całe włosy praktycznie nigdy, więc nie odnotowałąm tego problemu, na szczęście :) A i nie zauważyłam, żeby u mnie szampon się osadzał gdzieś indziej niż na włosach.
wszystkimi rękami podpisuję się pod DOVE:)
OdpowiedzUsuńWszystkimi? A ile ich masz, hahaha? :D
UsuńBatiste uwielbiam uważam ze to najlepszy duchy szampon jaki miałam do tej pory uwielbiam wersje Cherry. Kosmetyki Dove lubie zwłaszcza zele pod prysznic ładny zapach plus nawilżenie skory to co lubie
OdpowiedzUsuńDokładnie, to moim zdaniem najlepsze suche szampony na rynku i fajnie, że już nie ma problemu z ich zdobyciem :) Wersji Cherry akurat nie lubię, dla mnie śmierdzi ;)
UsuńA u mnie wersja Cherry najbardziej sie sprawdza
UsuńCoraz bardziej intensywnie rozważam przejście na hennę, comiesięczne farbowanie wykańcza moje włosy, a nie mam innego wyjścia. Boję się tylko, że nie poradzi sobie z dobrym pokryciem siwusków i że wyląduję z jakąś paskudną rudością na głowie ;)
OdpowiedzUsuńA Batiste w tej wersji też jest moim ulubieńcem :)
Enko, nie dziwię się. Ja farbowałam co kilka miesięcy, a i tak zauważałam pogorszenie się stanu włosów. Henna jest bardzo dobrą opcją, ale nie wiem, jak przy siwuchach się sprawuje, bo nie mam jeszcze tego problemu ;)
UsuńBatiste ciemny wymiata :D
Jak ładnie! Mam chrapkę na Dove do włosów, mimo wielu negatywnych recenzji, które czytałam :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat u Ciebie się sprawdzi. Jeśli Twoje włosy lubią olej kokosowy, pewnie tak będzie :)
UsuńMam ogromną ochotę na produkty rosyjskie i pomału robię sobie listę zakupową do poczynienia w PL. Nie wiem tylko jak ja to wszystko przetransportuję do UK:D
OdpowiedzUsuńNa latającym dywanie :D
UsuńKurcze taki właśnie by mi się spszydał:D
Usuń:D
UsuńDzwoń do Alladyna :D
Brązowy Batiste też jest moim ulubieńcem :) No i kolejny raz czytam dobrą opinię o płynie do higieny intymnej z Tołpy. Kiedy zużyję moje zapasy, to na pewno się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, jest naprawdę bardzo dobry, choć zapach jest moooocno ziołowy i trzeba do niego przywyknąć, ja go już nawet polubiłam :)
UsuńSwietnie Ci poszlo, a jesli dodam, ze jestem pod ogromnym wrazeniem, gdy pod koniec przeczytalam, ze to pierwsza czesc zuzyc.
OdpowiedzUsuńJak udalo Ci sie zuzyc tyle olejkow? Kurcze, ja mecze od kilku dobrych miesiecy ten z L'oreala i sie skonczyc nie moze, taki wydajny, ale fakt, nie olejuje nim wlosow, od tego mam cos innego. Mam w zapasach zel Kamill rabarbarowy - mowisz, ze szalu nie bedzie? Jestem na etapie poznawania rosyjskich kosmetykow i jak tylko dojdzie moja paczka z Polski (z Twoimi darami m.in.) to zabieram sie za testy Babuszki Agafii.
Haha, no tak, jakoś te śmieci się na mnie rzuciły w grudniu ;)
UsuńL'Oreal był tylko do końcówek, Joico, a raczej jego resztunia, też, a Loton to na całą długość stosowałam, więc on szybciej poszedł :)
No to trzymam kciuki za pocztę, coby się szybko uwinęła! :)
Rewelacyjny wynik! Ja o dziwo nic z tego nie miałam. Czaję się na duet z Dove (choć nie wiem jak moje włosy reagują na olej kokosowy) i tę wersję Batiste. Czujesz różnice w działąniu w porównaniu z szamponami psikającymi na biało? :)
OdpowiedzUsuńTak, jest różnica - nie trzeba tak dokładnie wyczesywać :)
UsuńTen olejek z Caudalie do mnie jedzie ;) Poszalałaś widzę... Mnie ciekawia szampon i odzywka z dove, ale inna seria, ta dotleniająca.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jaka będzie Twoja opinia o Caudalie :)
UsuńMam na zbyciu jedno opakowanie tej henny Khadi (ciemny brąz), jeśli jesteś zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńStaram się wrócić do jaśniejszego koloru włosów i nie mam co z nią zrobić ;)
Wysłałam maila :)
UsuńNapisałaś! jestem z Ciebie taaaaka dumna! :D
OdpowiedzUsuńI że ten bezcenny olejek przekazałaś w agatowe ręce, to jestem naprawdę pod wrażeniem! :*
Ja z siebie też :D
UsuńUżywaj, używaj, należy Ci się :)
Miałam ostatnio kupić nawet tego Batiste, ale akurat nie było:(
OdpowiedzUsuńW moim Hebe zawsze jest :)
UsuńZ tego olejku Joico tez byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJest super :)
UsuńUwielbiam kokosowy zel pod prysznic z dove, pistacjowy tez pieknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę wypróbować je wszystkie :)
UsuńCzasowa ci sie uzbierało! Aż zazdroszczę ze w nowy rok wchodzisz uboższa o tyle kosmetykow! Zele z dove kocham wszystkie, bez wyjątku! Świetne są tez takie w tubach odwrócone, które maja postać takiego balsamu gestego? Bajka!
OdpowiedzUsuń