Witajcie! :)
Od razu spieszę z informacją, że dzisiejszy post to nie recenzja! To jedynie zbiór moich pierwszych wrażeń i spostrzeżeń na podstawie małego, próbkowego opakowania. Doszłam jednak do wniosku, że MUSZĘ Wam to opisać, bo autentycznie przepadłam!
Masełko dostałam na lubelskim spotkaniu blogerek, ale jakoś specjalnie nie przejęłam się tym faktem, doszłam do wniosku, że pewnie zużyję jako dodatek do peelingu albo do nawilżania skórek. W przeszłości używałam już masła shea, do twarzy, włosów, jako półprodukt i było bardzo fajne, ale jakoś potem odstawiłam je na bok.
17 czerwca, po wizycie u dermatologa, zaczęłam stosować krem Epiduo. Rozwodzić się nad tym za bardzo nie będę, na pewno większość z Was wie, co to - mocne cholerstwo na trądzik. Moja skóra na to cholerstwo zareagowała na początku oczywiście nie za dobrze, bo zaczęła się łuszczyć, niedoskonałości wyszło więcej, a cera była skrajnie przesuszona. Do tego zrobiła się nadwrażliwa na wszystko, praktycznie każdy kosmetyk piekł po nałożeniu...
Próbowałam z różnymi kremami, bez, z serum, bez serum. W końcu, trochę spanikowana, zaczęłam przeglądać kosmetyki przywiezione z Lublina i wyszperałam tam małe opakowanko masła shea z Duafe. To było jak objawienie, ósmy cud świata i w ogóle! Zaczęłam masło stosować na twarz na noc w dni bez Epiduo i okazało się, że fantastycznie koi skórę, natłuszcza ją i nawilża, a rano nie ma śladu po suchych skórkach, skóra jest miękka, a wszelkie zmiany są bledsze, załagodzone, znika nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Takim oto zupełnym przypadkiem znalazłam genialny kosmetyk, który w duecie z Epiduo działa świetnie i widzę, że moja skóra powoli wychodzi na prostą.
Masło ma puchatą konsystencję, bezproblemowo się nakłada i roztapia na skórze, pachnie charakterystycznie, ale ja lubię ten zapach. Nie jest tak twarde jak inne masła shea, które do tej pory stosowałam i naprawdę mam wrażenie, że działanie jest lepsze.
Ja się zakochałam i w piątek szybko zamówiłam sobie duże, 180 ml opakowanie tego cudu, bo wcale nie zamierzam z niego szybko rezygnować! Masło kupić można na stronie Duafe, kosztuje 30 zł + przesyłka, czyli cena całkiem przystępna.
Wielkie odkrycie i miłość! ♥
Uwielbiam masło shea :) Mam obecnie z Elamo i też się łatwo nakłada
OdpowiedzUsuńMasło shea rządzi! :)
UsuńSwojego czasu używałam masła Shea z Oranique, jednak bardziej do ciała niż do twarzy :) Całkiem przyjemnie wspominam :)
OdpowiedzUsuńAle takiego czystego?
UsuńCzy w balsamach? Balsamy z masłem shea Organique też są świetne, bardzo je lubię :)
a ja odstawiam masło na korzyść wazeliny;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wazeliną, wolę dogłębne działanie nawilżające :)
Usuńhmm... może i ja poszperam w moich kosmetycznych zapasach... :P
OdpowiedzUsuńMagda, polecam :D
UsuńMasło shea to też moja miłość :)
OdpowiedzUsuńDaisy, a jakie najbardziej lubisz? :)
UsuńJeśli chodzi o krem do twarzy to używam od 6 miesięcy kremu z Lila Mai, który ma w sobie 70% masła shea ale jednak lepiej się rozprowadza dzięki dodatkowej porcji oleju :) Ostatnio również kupiłam sobie w sklepie Calaya czyste masło shea bez dodatków. Świetnie zastępuje mi wszelakie balsamy.
OdpowiedzUsuńMarilyn, to masełko jest tak mięciutkie, że nie ma żadnych problemów z rozsmarowaniem, co mnie bardzo cieszy :) Ogólnie masło shea to bardzo uniwersalny kosmetyk, można go używać praktycznie do wszystkiego.
UsuńNie znam tego kosmetyku, ale z opisu wygląda na bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńoo na pewno jest doskonałe i mnie też by zachwyciło.
OdpowiedzUsuńŻaneto, nie wątpię w to! :)
UsuńFajnie, że Ci pomogło :) może też je wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam, ja jestem zachwycona ♥
UsuńSkąd ja to znam, wielka batalia z Epiduo. Skuteczne, to fakt, ale skóra po nim jest tak przeorana, że faktycznie mało co sobie radzi. Fajnie, że znalazłaś kosmetyk, który pomoże ci dotrwać do końca kuracji ;)
OdpowiedzUsuńPoowly Anne, to mój pierwszy raz z Epiduo i jestem trochę przestraszona. Efekty są, ale po pierwszym tygodniu już mniejsze, mam nadzieję, że będzie lepiej... Masło shea dosłownie z nieba mi spadło, idealnie się wpasowując w aktualne potrzeby mojej skóry. Gdybym go nie odkryła, chyba chodziłabym w kominiarce do ludzi ;)
UsuńTeż je pokochałam :) cudowna jest ta konsystencja niczym pianka :) pierwszy raz spotkałam się z taką formułą masełka :) i również rozważam zakup pełnowymiarowego produktu :)
OdpowiedzUsuńMasło shea o puchatej konsystencji? Nie słyszałam o takim cudzie, czy ono ma jakieś dodatki? Jak nie to na pewno kupię na jesień ; )
OdpowiedzUsuń