Witajcie :)
Dziś taki spontaniczny post zakupowy, bo okazało się, że niedziela stała się niespodziewanie dniem kosmetycznych nabytków :D Pojechaliśmy z Narzeczonym do kina na film Avengers: Age of Ultron [ swoją drogą uważam, że to jeden ze słabszych filmów Marvela, niby zatrzęsienie bohaterów na raz, akcja jakaś jest, ale po pierwsze film trwa zdecydowanie za długo, a po drugie niektórzy aktorzy sprawiali wrażenie znudzonych graniem. Niemniej fajnie było wybrać się do kina, no i czarny charakter - Ultron, był bardzo dobrze wykreowany - wieeeelki plus za świetny głos Jamesa Spadera, który gra Reddingtona w serialu Blacklist, kojarzycie? ], a po kinie miałam chwilkę na szybką rundkę po TkMaxxie. Ja bym nie skorzystała, ja?! No więc pobiegłam jak zwykle na dział z kosmetykami i udało mi się wygrzebać kilka fajowych nowości!
Markę Sukin kojarzyłam wcześniej z wielu zagranicznych filmów na YT, zawsze była zachwalana. To marka z Australii, opiera swoje receptury na bogactwie natury, co odzwierciedla się w składnikach. Kiedy więc zobaczyłam kilka produktów do wyboru, a potem okazało się, że mają superowe składy z aloesem na początku, nie wahałam się, zwłaszcza, że i ceny były całkiem przyjazne - za każdy kosmetyk zapłaciłam 34.99 zł :) Duże pojemności [ odżywka do włosów 500 ml, krem do twarzy 120 ml, serum pod oczy 30 ml ], śliczna szata graficzna, porządne opakowania [ w przypadku serum pod oczy i kremu do twarzy są szklane ] i fajne ceny skłoniły mnie do zakupów. Dostępny był też żel do mycia twarzy, ale jego nie przytuliłam, bo z tej kategorii mam dość duże zapasy ;) Jeśli kosmetyki się sprawdzą, na pewno o nich za niedługo usłyszycie, bo już od dziś wskakują do mojej pielęgnacji.
No i teraz mój największy grzech..... Lush! Siostra Narzeczonego spędzała długi weekend w Pradze. I żyłabym w błogiej niewiedzy, gdyby nie jej "uprzejmy" telefon, że właśnie jest w Lushu i jak bym coś chciała, to następnego dnia mi podejdzie;) Dostałam małpiego rozumu i chyba ponad godzinę buszowałam na firmowej stronie i zastanawiałam się, co wybrać. Stanęło na żelu pod prysznic It's raining men [ 500 ml ] oraz na czyściku do twarzy Ultrabland [ 95 ml ]. Baaardzo się cieszę z tych nabytków, które dziś trafiły do moich rąk, jedyne, co mnie nie do końca zadowala, to ich horrendalne ceny... Wydaje mi się, że Lush w Czechach jest dużo droższy od tego z Anglii. Za obydwa kosmetyki zapłaciłam w przeliczeniu na złotówki 185 zł, czyli całkiem sporo. Mam jednak głęboką wiarę i nadzieję, że okażą się superzajebiste i warte tego wydatku :) Trzymajcie kciuki, żeby tak było!
Zafundowałam sobie niedzielną kosmetyczną rozpustę, ale przecież należało mi się! Po pierwsze w nagrodę za znalezienie nowej pracy, po drugie z okazji wiosny/lata, po trzecie na poprawę humoru, a po czwarte "bo tak" ! :)
Wpadnę kiedyś chociaż pomacać bezcennego Lusha :D
OdpowiedzUsuńPozwolę Ci umyć ręce żelem :D
UsuńPewnie że się należało :) trzeba się rozpieszczać! Fajne rzeczy upolowałaś, choć ja o Sukin nigdy nie słyszałam. Chetnie się dowiem więcej na temat ich produktów więc będę wypatrywać posta :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kiedy, jak nie teraz? :D
UsuńMyślę, że na pewno wspomnę o tych kosmetykach :)
Nazwa Sukin jakoś tak mnie rozśmieszyła:) A Lush rzeczywiście drogo wyszedł. Ja teraz mam jeden czyścik i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńNo może wywoływać różne skojarzenia ;)
UsuńMiałam żel do mycia twarzy z Sukin, niedawno o nim pisałam :) Bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńO, chętnie poczytam :)
UsuńFaktycznie Madziu cena za oba produkty jest bardzo wysoka. Tutaj w UK za oba produkty w tych pojemnościach zapłaciłabyś 23 funty czyli około 120-130 zł (w zależności jak stoi funt).
OdpowiedzUsuńKochana, dzięki za porównanie, rzeczywiście różnica jest uderzająca.
UsuńNastępnym razem poproszę o pomoc w zakupach kogoś z UK ^^
Do Lusha to i ja bym się wybrała, gdybym tylko miała taką możliwość:p
OdpowiedzUsuńSama chętnie pobuszowałabym po sklepie na żywo :D
UsuńO kurczę faktycznie drogi ten Lush w Pradze. Swoją drogą nie widziałam go, gdy tam byłam :D
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej dla Twojego portfela ;)
UsuńO Boziu, masz mnie w 'zaglądanych'. Prawie się popłakałam ze wzruszenia. I wstydu. Ale mam chęci zabrać się za kilka dłuższych artykułów, więc może wiatr przestanie hulać między postami ;)
OdpowiedzUsuńSukin mnie zaciekawiły. Wszędzie ta chemia i bawełna z ftalanami, a tu takie miłe zaskoczenie.
No mam, czemu miałabym nie mieć? :D
UsuńPisz!
Ja właśnie stawiam na bardziej naturalne składy i lepiej mi się sprawdzają. Np. w Naturach [ ale nie wiem, czy we wszystkich ] pojawiły się półki z naturalnymi kosmetykami :)
Do rozpusty to moim zdaniem jeszcze daleko, wiec czuj się rozgrzeszona :)
OdpowiedzUsuńHaha, dzięki :)
UsuńO nie wiedziałam w Czechach jest Lush!
OdpowiedzUsuńJa do niedawna też nie ;)
Usuńmój lush przyfrunie za dwa tygodnie. Już zacieram łapy :D
OdpowiedzUsuńa co do tkmaxxa, ja wymiękam. Zawsze wszystko pootwierane, rozbabrane, wymiękam.
Co wybrałaś? :D
UsuńJa zawsze dokładnie badam, czy aby na pewno wszystko okej ;) Moje kosmetyki dodatkowo były owleczone każdy w pudełku folią ochronną, taką jak w Sepho kolorówka, więc wiedziałam, że wszystko ok :)
Lush...mogłabym tam zamieszkać <3
OdpowiedzUsuńfajne zakupy, kiedyś chciałam bardzo szampon w kostce z Lusha, ale jak na razie nie miałam nic
OdpowiedzUsuńNo fajne nowości.
OdpowiedzUsuńlush jest mi jedynie znany z youtuba .
OdpowiedzUsuńfajne zakupki <3 no pewnie, ze trzeba sobie samemu tez radosc sprawic!
OdpowiedzUsuńzel pod prysznic to zdecydowanie mój ulubieniec z LUSHowych zeli ( ze stalej oferty, bo czesto zachwycaja mnie limitowane edycje )
niech Ci wszystko mile sluzy :*
Fajne nowości :) Przyjemnego używania!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Jestem bardzo ciekawa kosmetyków Sukin. Będę wypatrywała recenzji :)
OdpowiedzUsuń